Stanisław Lem - Rozprawa
Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem - Rozprawa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1968, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Rozprawa
- Автор:
- Издательство:Wydawnictwo Literackie
- Жанр:
- Год:1968
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Rozprawa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rozprawa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Rozprawa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rozprawa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Tę alternatywę powinien był naturalnie rozstrzygnąć dowódca statku?
— Panie przewodniczący, czy mam odpowiedzieć na to pytanie?
— Świadek odpowie na pytanie oskarżenia.
— A więc, dowódca mógł naturalnie wydawać rozkazy, ale robić tego nie musiał. Zasadniczo pilot w określonych okolicznościach uprawniony jest do pełnienia funkcji równoważnych funkcjom dowódcy statku, jak o tym mówi szesnasty paragraf instrukcji pokładowej, ponieważ często było tak, że nie ma czasu na porozumiewanie się pomiędzy dowódcą a ludźmi przy sterach.
— Ale w powstałych okolicznościach dowódca rozkazy wydawać mógł, ponieważ statek ani nie znajdował się pod akceleracją, uniemożliwiającą wydawanie rozkazów głosem, ani też nie był w bezpośrednim niebezpieczeństwie zniszczenia.
— O piętnastej z minutami czasu pokładowego pilot dał umiarkowany ciąg wyrównawczy…
— Dlaczego świadek zignorował to, co powiedziałem? Proszę Wysoki Trybunał o udzielenie świadkowi upomnienia i nakazanie mu, aby odpowiedział na moje słowa.
— Wysoki Trybunale, miałem odpowiadać na pytania, ale oskarżenie nie zadało mi żadnego pytania. Oskarżenie wypowiedziało tylko własny komentarz interpretujący powstałą na statku sytuację. Czy mam ze swej strony ten komentarz skomentować?
— Oskarżenie zechce sformułować pytanie adresowane do świadka, a świadek winien wykazać maksimum dobrej woli przy zeznawaniu.
— Czy świadek nie uważa, że dowódca powinien był w powstałej sytuacji powziąć konkretną decyzję i zakomunikować ją pilotowi w postaci rozkazu?
— Instrukcja, panie prokuratorze, nie przewiduje…
— Świadek ma zwracać się tylko do Trybunału.
— Słucham. Instrukcja, Wysoki Trybunale, nie przewiduje szczegółowo wszystkich okoliczności, jakie mogą powstać na pokładzie. To jest zresztą niemożliwe. Gdyby to było możliwe, wystarczyłoby, aby każdy członek załogi na pamięć się jej nauczył i wtedy dowodzenie nie byłoby w ogóle potrzebne.
— Panie przewodniczący, oskarżenie protestuje przeciwko tego rodzaju ironicznym uwagom świadka!
— Świadek zechce odpowiadać zwięźle i prosto na pytania oskarżyciela.
— Słucham. A więc nie uważam, żeby dowódca musiał wydawać w owej sytuacji specjalne rozkazy. Był obecny; widział i rozumiał, co się dzieje; jeśli milczał, znaczyło to, że wedle dwudziestego drugiego paragrafu instrukcji pokładowej, zezwala pilotowi na działanie zgodne z jego rozeznaniem własnym.
— Wysoki Trybunale, świadek fałszywie interpretuje brzmienie dwudziestego drugiego paragrafu instrukcji pokładowej żeglugi kosmicznej, ponieważ odpowiedni jest tu paragraf dwudziesty szósty, który mówi o sytuacjach niebezpiecznych.
— Wysoki Trybunale, sytuacja, która powstała na „Goliacie”, nie była niebezpieczna ani dla statku, ani dla zdrowia i życia załogi.
— Świadek, Wysoki Trybunale, wykazuje najwyraźniej złą wolę, gdyż zamiast dążyć do ustalenia prawdy obiektywnej, w swoich zeznaniach usiłuje per fas et nefas usprawiedliwiać postępki oskarżonego Pirxa, który był dowódcą statku! Sytuacja, w jakiej statek się znalazł, niewątpliwie należała do takich, które obejmuje brzmienie paragrafu dwudziestego szóstego!
— Wysoki Trybunale, oskarżyciel nie może jednocześnie pełnić funkcji rzeczoznawcy-biegłego, który ustala stany rzeczowe!
— Odbieram świadkowi głos. Trybunał zawiesza kwestię odpowiedniości dwudziestego drugiego lub dwudziestego szóstego paragrafu instrukcji pokładowej do osobnego rozstrzygnięcia. Świadek przedstawi obecnie, co zaszło na statku w dalszym ciągu.
— Calder nie zwracał się wprawdzie do dowódcy z żadnymi pytaniami, ale widziałem, że kilkakrotnie spojrzał w jego stronę. Tymczasem ciąg zaklinowanej sondy wyrównał się i ustatecznienie statku nie nastręczało trudności. Calder, mając dobrą stabilizację, poszedł na oddalenie od pierścienia, ale nie żądał ode mnie obliczenia kursów powrotnych, więc domyśliłem się, że będzie jednak próbował dokończenia naszych zadań. Kiedyśmy wyszli poza granicę Roche’a, o szesnastej mniej więcej, zasygnalizował szczyt i natychmiast spróbował wytrząsnąć sondę.
— To znaczy?
— No cóż, włączył sygnały szczytu przeciążeniowego i zaraz potem dał najpierw całą wstecz, a potem całą naprzód; sonda waży trzy tony; pod pełną akceleracją musiała ważyć prawie dwadzieścia razy tyle. Powinna była wylecieć z tej wyrzutni jak groszek. Mając z dziesięć tysięcy mil luzu, Calder dał te uderzenia ciągiem dwa razy po kolei, ale bez rezultatu. Sprawił tyle, że defleksja jeszcze wzrosła. Przypuszczalnie pod wpływem gwałtownych przyspieszeń sonda, która jeszcze mocniej zaklinowała się w wyrzutni, zmieniła położenie, tak że teraz cały strumień jej gazów bił w uchyloną klapę zewnętrzną, odbijał się od niej i uciekał w przestrzeń. Uderzenia ciągiem były zarówno nieprzyjemne dla nas, jak i trochę ryzykowne, ponieważ już było jasne, że jeżeli sonda w ogóle pójdzie, to chyba zabierze ze sobą kawałek zewnętrznego pancerza. Wyglądało na to, że albo będziemy musieli wysłać ludzi w skafandrach z narzędziami na pancerz, albo też wracać, ciągnąc z sobą tę choler… przepraszam, tę zaklinowaną sondę.
— Czy Calder nie próbował wyłączyć silnika sondy?
— Nie mógł tego zrobić, panie sędzio, bo kabel sterowniczy, łączący sondę ze statkiem, był już przerwany — a więc pozostawało tylko sterowanie drogą radiową, ale sonda tkwiła w samym wylocie wyrzutni i była ekranowana jej metalową osłoną. Lecieliśmy może minutę, oddalając się od planety, i byłem już przekonany, że jednak zdecydował się na odwrót; wykonał kilka manewrów, robiąc tak zwany najazd na gwiazdę — polega to na tym, że dziobem statku celuje się w obraną gwiazdę i daje przy tym różne ciągi. Jeśli sterowność jest w normie, gwiazda powinna tkwić w ekranach zupełnie nieruchomo. Oczywiście tak nie było, mieliśmy zmienioną charakterystykę lotu i Calder starał się zbadać jej liczbowe wartości. Po kilku próbach udało mu się jednak dobrać ciągi, wyrównując defleksję, i wtedy zawrócił.
— Czy świadek zorientował się wówczas we właściwym zamierzeniu Caldera?
— Tak, to znaczy — przypuszczałem, że będzie chciał jednak wyorbitować pozostałą na pokładzie trzecią sondę. Zeszliśmy na płaszczyznę ekliptyki z powrotem, od strony Słońca, przy czym Calder pracował po prostu znakomicie; gdybym o tym nie wiedział, nigdy bym nie przypuścił, że z taką swobodą steruje statkiem, który ma niejako wbudowany osobny boczny silnik, nie uwzględniony konstrukcyjnie. Kazał mi obliczyć kursowe poprawki i całą trajektorię wraz z impulsami sterowania dla naszej „trzeciej sondy. Wtedy nie mogłem już mieć żadnych wątpliwości.
— Świadek te polecenia wykonał?
— Nie, panie sędzio. To znaczy, powiedziałem mu, że nie mogę obliczać kursów zgodnie z programem, skoro mamy postępować inaczej — a przecież nie mogliśmy się już ściśle trzymać programu. Zażądałem od niego dodatkowych danych, bo nie wiedziałem, z jakiej wysokości chce wyorbitować ostatnią sondę, ale nic mi nie odpowiedział. Być może, zwrócił się do mnie tylko po to, aby powiadomić dowódcę o swoim zamiarze.
— Tak świadek sądzi? Mógł przecież zwrócić się do dowódcy bezpośrednio.
— Może nie chciał tego robić. Może zależało mu na tym właśnie, żeby nikt nie pomyślał, że on sam nie wie, jak należy postępować i potrzebuje pomocy. Ale równie dobrze mogło być tak, że chciał pokazać, jak doskonałym jest pilotem, jeśli bierze się do wykonania zadań, w których nawigator, to znaczy ja, nie potrafi mu pomóc. Dowódca jednak nie zareagował, a Calder już szedł na zbliżenie z pierścieniami. Wtedy przestało mi się to podobać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Rozprawa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rozprawa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Rozprawa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.