Robert Sawyer - Ludzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sawyer - Ludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ludzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W poprzednim tomie — „Hominidach” — neandertalski fizyk Ponter Boddit, podczas eksperymentu z komputerem kwantowym przekroczył przypadkiem barierę pomiędzy alternatywną Ziemią, na której jego gatunek jest dominujący, a ludzie wymarli przed tysiącami lat. Po wielu przygodach, przy pomocy ziemskich naukowców, udało mu się wrócić do swojego świata.
W drugim tomie Ponter Boddit doprowadza do ponownego otwarcia portalu między światami. Wraca na Ziemię zamieszkałą przez Homo sapiens i znowu spotyka profesor Mary Vaughan. Podczas pierwszej oficjalnej wizyty delegacji ze świata Neandertalczyków dochodzi do incydentu, który stawia pod znakiem zapytania dalsze kontakty między gatunkami. Na szczęście, udaje się pokonać pierwsze trudności i rozpoczyna się wymiana kulturowa między obiema Ziemiami.

Ludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— „Drogi Frankie” — zaczęła i spojrzała na ścianę. — Tutaj jest — powiedziała. — Franklin T. Mullens III.

Drogi Frankie!

Mówią, że rodzic nie powinien przeżyć swojego dziecka, ale kto się spodziewa, że to dziecko zostanie mu odebrane w wieku zaledwie dziewiętnastu lat? TęsKnię za Tobą każdego dnia, Twój tata także. Znasz go — próbuje być przy mnie silny, ale do dziś zdarza mu się cicho płakać, kiedy myśli, że już śpię.

Rolą matki jest opiekować się synem i robiłam to najlepiej, jak potrafiłam. Teraz jesteś pod opieką samego Pana Boga i wiem, że jesteś bezpieczny w jego ramionach.

Na zawsze pozostaniemy razem, mój kochany synu.

Kocham Cię,

Mama

Ponter nie wiedział, co powiedzieć. Uczucia w listach były bardzo szczere, ale… ale zarazem irracjonalne! Czy Mary tego nie dostrzegała? Czy nie rozumieli tego ludzie, którzy to pisali?

Mary dalej czytała mu treść kolejnych wiadomości i kart, i pamiątkowych tabliczek, i zwojów papieru, które pozostawiono przy ścianie. Kilka zdań utkwiło Ponterowi w pamięci.

„Wiemy, że Bóg się Tobą opiekuje…”

„Niecierpliwie czekam dnia, gdy znowu będziemy wszyscy razem…”

„Tak wiele spraw zapomnianych/Tak wiele spraw przemilczanych/Lecz o wszystkich powiem Wam/Gdy wśród zmarłych się spotkamy”.

„Śpij spokojnie, ukochany…”

„Czekam chwili, gdy znowu się zobaczymy…”

„…tego cudownego dnia, gdy Bóg nas znowu połączy w niebie…”

„Żegnaj — niech Bóg ma nad Tobą pieczę! — dopóki się znowu nie spotkamy…”

„Trzymaj się, bracie. Wpadnę do Ciebie następnym razem, gdy będę w stolicy…”

„Spoczywaj w spokoju, przyjacielu, spoczywaj w spokoju…”

Mary wiele razy przerywała, żeby wytrzeć łzy. Ponter też czuł smutek i jego oczy zrobiły się wilgotne, ale podejrzewał, że z innego powodu.

— Zawsze jest nam trudno, gdy umrze bliska osoba — powiedział.

Mary lekko skinęła głową.

— Ale… — Ponter chciał coś dodać, jednak umilkł.

— Tak? — zachęciła go Mary.

— Ten pomnik — Ponter gestem ogarnął dwie długie ściany. — Czemu on służy?

Mary uniosła brwi.

— Uczczeniu pamięci zmarłych.

— Nie wszystkich zmarłych — zauważył cicho Ponter. — Tutaj są tylko Amerykanie…

— No tak. To pomnik upamiętniający ofiarę, jaką ponieśli amerykańscy żołnierze. W ten sposób naród Stanów Zjednoczonych chce pokazać, że tych ludzi docenia.

— Doceniał — poprawił ją Ponter.

Mary spojrzała na niego niepewnie.

— Czy mój tłumacz źle działa? — spytał Ponter. — Myślałem, że czasu teraźniejszego używa się tylko mówiąc o tym, co jest teraz. Jeśli mówimy o tym, czego już nie ma, trzeba używać czasu przeszłego.

Mary westchnęła, wyraźnie nie miała ochoty na rozważanie tej kwestii.

— Nie odpowiedziałaś na moje wcześniejsze pytanie — delikatnie przypomniał Ponter. — Czemu służy ten pomnik?

— Już przecież wyjaśniłam. Uczczeniu pamięci zmarłych.

— Nie, nie. Możliwe, że taki jest uboczny efekt, ale na pewno celem projektanta…

— Mayi Ying Lin — wtrąciła Mary.

— Słucham?

— Mayi Ying Lin. To imię autorki projektu.

— Aha. Otóż na pewno jej celem… celem każdego, kto projektuje pomnik… jest to, by ludzie nigdy nie zapomnieli.

— Tak? — Mary sprawiała wrażenie zirytowanej tym, że doszukiwał się niewielkich różnic między swoim i jej punktem widzenia.

— O przeszłości nie wolno zapominać — ciągnął Ponter — aby unikać popełniania tych samych błędów.

— No tak, oczywiście — zgodziła się.

— A zatem, czy ten pomnik spełnił swój cel? Czy od tamtej pory udało się unikać tego błędu… błędu, który doprowadził do śmierci tych wszystkich młodych ludzi?

Mary po chwili zastanowienia pokręciła głową.

— Chyba nie. Na świecie wciąż toczą się wojny i…

— Biorą w nich udział Amerykanie? Ludzie, którzy zbudowali ten pomnik?

— Tak.

— Z jakich przyczyn?

— Gospodarczych. Ideologicznych. I…

— I?

Mary wzruszyła ramionami.

— Z chęci zemsty. Wyrównania rachunków.

— Kiedy ten kraj postanawia rozpocząć wojnę, gdzie ogłaszana jest taka wiadomość?

— Hm, w Kongresie. Później pokażę ci jego siedzibę.

— Widać stamtąd ten pomnik?

— Ten? Nie, nie sądzę.

— W takim razie powinni to robić właśnie tutaj — oznajmił Ponter kategorycznie. — Ten ich lider… prezydent, tak?… powinien wypowiadać wojnę właśnie tu, mając przed sobą te pięćdziesiąt osiem tysięcy dwieście dziewięć nazwisk. Taki powinien być cel tego miejsca. Jeśli patrząc na imiona wszystkich tych, którzy zginęli na wojnie wypowiedzianej przez innego prezydenta, nowy lider mimo to wzywa młodych ludzi, by opuszczali kraj i wyruszali, być może po śmierć, na kolejną wojnę, to może na takiej wojnie warto walczyć.

Mary przekrzywiła głowę, ale nic nie powiedziała.

— Mówiłaś przecież, że walczycie w obronie waszych fundamentalnych wartości.

— Tak powinno być — odparła.

— Ale tamta wojna… ta w Wietnamie. Mówiłaś, że jej celem było poparcie skorumpowanego rządu, niedopuszczenie do wyborów.

— No tak, w pewnym sensie tak.

— W Filadelfii pokazałaś mi, gdzie narodziło się to państwo i jakie miało początki. Czy w Stanach Zjednoczonych za najwyższą wartość nie uważa się demokracji — wiary w to, że wola ludu powinna zostać wysłuchana i spełniona?

Mary skinęła głową.

— W takim razie celem wojny powinna być obrona tego ideału. Zgodne z amerykańskim ideałem byłoby dopilnowanie, aby tamtejsi ludzie mieli szansę głosować. I gdyby ludzie z Wietnamu…

— Wietnamczycy.

— Właśnie. Gdyby w głosowaniu wybrali system komunistyczny, amerykańskiemu ideałowi demokracji stałoby się zadość. Przecież nie można wyznawać demokratycznych zasad tylko wtedy, gdy głosowanie przebiega po naszej myśli.

— Może masz rację — przyznała Mary. — Wiele osób uważało, że Amerykanie nie powinni brać udziału w wojnie w Wietnamie. Nazywali tę wojnę bluźnierczą.

— Bluźnierczą?

— Hm, obrażającą Boga.

Brew Pontera zetknęła się z jego wałem nadoczodołowym.

— Z tego, co dotychczas widziałem, wnoszę, że ten twój Bóg musi być bardzo gruboskórny.

Mary pochyliła głowę. Nie zamierzała się spierać z Ponterem w tej kwestii.

— Wcześniej mówiłaś, że większość ludzi w tym kraju to chrześcijanie, tak jak ty, prawda?

— Tak.

— Jak duża jest ta większość?

— Spora — przyznała Mary. — Trochę na ten temat czytałam zaraz po przeprowadzce tutaj. Populacja USA wynosi 270 milionów. — Ponter już wcześniej słyszał tę liczbę, więc jej ogrom tym razem go nie zdziwił. — Mniej więcej milion z nich to ateiści, ludzie, którzy wcale nie wierzą w Boga. Dwadzieścia pięć milionów to ludzie niereligijni; oznacza to, że nie wyznają żadnej konkretnej wiary. Pozostałe religie — żydzi, buddyści, muzułmanie, hinduiści — w sumie stanowią około 15 milionów. Reszta — niemal 240 milionów — podaje się za chrześcijan.

— A zatem to jest kraj chrześcijański — zauważył Ponter.

— Hm, podobnie jak moja rodzinna Kanada, Stany Zjednoczone szczycą się tolerancją dla różnych wyznań.

Ponter z lekceważeniem machnął ręką.

— Dwieście czterdzieści milionów z dwustu siedemdziesięciu milionów to prawie dziewięćdziesiąt procent; a zatem kraj jest chrześcijański. Od ciebie i od innych słyszałem o podstawowych wierzeniach chrześcijan. Co mówił Chrystus o tych, którzy nas atakują?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ludzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Sawyer - Factoring Humanity
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Relativity
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Mindscan
Robert Sawyer
libcat.ru: книга без обложки
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Far-Seer
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Origine dell'ibrido
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Wonder
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Recuerdos del futuro
Robert Sawyer
libcat.ru: книга без обложки
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Factor de Humanidad
Robert Sawyer
Robert Sawyer - Wake
Robert Sawyer
libcat.ru: книга без обложки
Robert Sawyer
Отзывы о книге «Ludzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Ludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x