Kim Robinson - Zielony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Zielony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zielony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zielony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kontynuacja 3-tomowego cyklu o kolonizacji Czerwonej Planety. W pierwszej części, zatytułowanej Czerwony Mars, autor przedstawił technologiczne aspekty ogromnego przedsięwzięcia i jego implikacje społeczne. Bohaterowie drugiej części cyklu przystępują do terraformowania planety. Minęło całe pokolenie, od kiedy pierwsi osadnicy pojawili się na Marsie. Teraz próbują przeobrazić w zielony raj czerwoną, kamienną pustynię. Od tej chwili, niczym za sprawą jakiegoś sekretnego impulsu, wszechogarniająca zielona siła mknęła jak błyskawica i wkrótce cały Mars pulsował już od viriditas. Trzecia część trylogii to Błękitny Mars.

Zielony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zielony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Potrzeba nam czegoś więcej niż nadziei.

Oznaczało to, że będzie musiała stąd wyjechać i zrobić wszystko sama. Zejść do podziemia, jeździć od miasta do miasta, od jednego „bezpiecznego domu” do drugiego, żyć tak jak żył przez całe lata Nirgal, bez pracy i bez domu, spotykając się z tak wieloma komórkami rewolucyjnymi, jak tylko jej się uda, próbując nakazać im trwanie w oczekiwaniu. Albo przynajmniej powstrzymać ich przed zbyt szybkim działaniem. Od tej pory nie będzie już mogła pracować nad projektem „Hellas”.

Tak więc dotychczasowe życie skończyło się dla niej. Wysiadła z tramwaju, spojrzała przelotnie przez park w dół gzymsu, po czym odwróciła się i ruszyła w górę do furtki ich domu. Przeszła ogród, wspięła się na schody, przemierzyła znajomy korytarz, a przez całą tę drogę czuła się ociężała, stara i bardzo, bardzo zmęczona. Wsunęła odpowiedni klucz w zamek, nie myśląc o tym, co robi, następnie weszła do mieszkania i popatrzyła na swoje rzeczy, na stosy książek Michela, na obraz Kandinsky’ego nad tapczanem, na szkice Spencera, na poobijany stoliczek do kawy, powykrzywiany stół jadalny i krzesła, wreszcie zajrzała do kuchennej niszy, gdzie wszystko znajdowało się na swoim miejscu, łącznie z małą twarzą na szafce przy zlewie. Jak wiele żywotów temu znała tę twarz? Wszystkie te meble odejdą z jej życia. Maja stała na środku pokoju, wyczerpana i osamotniona, żałując lat, które przeminęły niemal niezauważalnie; prawie dekada jej wydajnej pracy, dekada jej prawdziwego życia miała teraz zniknąć, zdmuchnięta w tej najnowszej zawierusze historycznej, w paroksyzmie, którym właśnie ona, Maja, będzie musiała spróbować pokierować albo przynajmniej nieco nad nim zapanować, starając się ze wszystkich sił utrzymać go w ryzach, w sposób, który pozwoliłby przeżyć im wszystkim. Pieprzyć ten świat, niech diabli wezmą jego natręctwo, bezrozumne koszty, które trzeba dla niego ponosić, jego nieubłaganą wędrówkę przez teraźniejszość, wędrówkę bez baczenia na niszczenie ludzkich żywotów… Zdążyła już polubić to mieszkanie, to miasto i to życie, z Michelem, Spencerem, Dianą i wszystkimi kolegami w pracy, polubiła wszystkie swoje zwyczaje i muzykę, i małe codzienne przyjemności…

Spojrzała ponuro na Michela, który stał za nią w progu, a potem rozejrzała się wokół, jak gdyby próbowała wbić sobie to miejsce w pamięć. Michel wzruszył ramionami.

— Nostalgia zawczasu — oświadczył, usiłując się uśmiechnąć. Również to czuł i rozumiał, że tym razem smutek Mai nie wynika z jej zmiennych nastrojów, ale jego przyczyny są rzeczywiste.

Maja zmusiła się do uśmiechu, a później zbliżyła do Michela i wzięła go za rękę. Na dole rozległo się stukotanie — grupa z Zygoty wchodziła po schodach. Mogliby się zatrzymać w mieszkaniu Spencera, dranie, pomyślała gniewnie Maja.

— Jeśli wszystko pójdzie dobrze — oznajmiła — wrócimy tu któregoś dnia.

Schodzili na stację w ostrym świetle poranka, mijając znajome kafeterie; krzesła, ciągle wilgotne, były jeszcze ustawione na stolikach. Na stacji zaryzykowali okazanie swoich starych dowodów tożsamości i bez kłopotów otrzymali bilety. Wsiedli w pociąg jadący w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara, zjechali do Montepulciano, gdzie założyli wypożyczone walkery i hełmy, a następnie wyszli z namiotu, zeszli stokiem wzgórza, aż oddalili się od granic powierzchniowego świata, docierając do jednego z urwistych parowów podgórza. Tam czekał na nich w kamiennym pojeździe Kojot, który przewiózł ich przez samo serce Hellespontusa, w górę rozwidlającą się siecią dolin, wybierając jedną przełęcz za drugą w tym górzystym paśmie, dokładnie tak chaotycznym jak to sugerowała spadająca z nieba skała — koszmarny, dziki labirynt — aż stanęli u stóp zachodniego zbocza, przy Kraterze Rabego, na otoczonych kraterami wzgórzach wyżyn Noachis. W ten właśnie sposób ponownie znaleźli się poza siecią; wędrowali, tak jak Mai nie zdarzyło się nigdy przedtem.

Kojot bardzo im pomógł na początku tego okresu. Nie jest już taki sam, pomyślała Maja, nie jest już przytłoczony przejęciem Sabishii ani nawet zmartwiony. Nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące Hiroko i mieszkańców ukrytych kolonii; powtarzał „nie wiem” tak często, że Maja zaczęła mu wierzyć, zwłaszcza gdy jego twarz w końcu wykrzywiła się w rozpoznawalny dla wszystkich, jakże ludzki grymas strapienia i rozpaczy; najwyraźniej jego słynna, pozornie niemożliwa do zranienia, siła psychiczna została złamana.

— Naprawdę nie wiem, czy udało im się wydostać. Kiedy zaczął się atak, byłem już w labiryncie pod hałdą i wyjechałem pojazdem tak szybko jak tylko potrafiłem, z myślą, że bardziej się przydam na zewnątrz. Jednak nikt nie wyszedł za mną z wyjścia. Tyle że… znajdowałem się na północnej stronie, a oni mogli się udać na południe. Także przebywali w labiryncie, a Hiroko ma wszędzie schrony awaryjne, dokładnie tak samo jak ja… Więc… po prostu nie wiem.

— W takim razie pojedźmy zobaczyć, może uda nam się ich znaleźć — zaproponowała Maja.

Kojot zawiózł ich na północ, zjeżdżając w pewnym miejscu pod tor magnetyczny Sheffield-Burroughs do długiego tunelu ledwie szerszego niż pojazd; spędzili noc w tej czarnej szczelinie, uzupełniając zapasy z umieszczonych w niszach szafek i śpiąc niespokojnym snem speleologów. W pobliżu Sabishii wjechali do kolejnego ukrytego tunelu i podążali nim przez wiele kilometrów, aż znaleźli się w małej jaskini garażu; była to część sabishiiańskiego labiryntu pod hałdą, a czworoboczne kamienne jaskinie znajdujące się za nim były niczym neolityczne grobowce tunelowe, teraz oświetlone pasem światła i ogrzewane z otworów świetlnych. Tam podróżników powitał Nanao Nakayama, jeden z issei, który wydawał się równie wesoły jak zawsze. Oddano im Sabishii — przynajmniej formalnie — i chociaż w mieście, a zwłaszcza przy bramach i na stacji kolejowej, znajdowały się siły bezpieczeństwa ZT ONZ, policja najwyraźniej nadal nie miała pojęcia o pełnym obszarze kompleksu pod hałdą, więc i tak nie była w stanie skutecznie powstrzymać mieszkańców Sabishii w pomocy podziemiu. Nanao tłumaczył przyjezdnym, że Sabishii wprawdzie nie jest już otwartym półświatem, ale ciągle działa.

Niestety on również nie wiedział, co się przydarzyło Hiroko.

— Nie widzieliśmy, żeby policja ich aresztowała — oświadczył. — Jednak nie znaleźliśmy też Hiroko i jej grupy tu na dole, gdy już się wszystko uspokoiło. Nie wiemy, dokąd poszli. — Pociągnął za swój turkusowy kolczyk, w oczywisty sposób zaintrygowany. — Sądzę, że prawdopodobnie gdzieś odeszli. Sami. Hiroko zawsze była ostrożna i starała się pozostawiać sobie kryjówki wszędzie, gdzie się udawała, tak w każdym razie powiedział mi kiedyś Iwao, gdy wypiliśmy sporo sake tam przy kaczym stawie. Wydaje się zresztą, że znikanie jest domeną Hiroko, a nie Zarządu Tymczasowego. Możemy więc zakładać, że dokonała takiego właśnie wyboru. Ale dajmy temu spokój. Chodźcie, musicie chyba przecież marzyć o kąpieli i o zjedzeniu czegoś, a później może moglibyście porozmawiać z kilkoma spośród sansei i yonsei, którzy się z nami ukrywają. To by im dobrze zrobiło.

Pozostali w labiryncie tydzień czy dwa i podczas tego okresu Maja spotykała się z wieloma grupami osób, które dopiero ostatnio zeszły do podziemia. Rosjanka spędzała większość swojego czasu na rozmowach z nimi: ośmielała ich, zapewniała, że na pewno uda im się wrócić na powierzchnię, nawet do samego Sabishii, podkreślała, że zdarzy się to niebawem. Mówiła, że siły bezpieczeństwa wprawdzie nie słabną, ale ich sieci są po prostu zbyt przepuszczalne, a alternatywna gospodarka zbyt wielka, aby Zarząd mógł posiadać totalną kontrolę. Zapewniała swoich rozmówców, że Szwajcarzy dadzą im nowe paszporty, Praxis — nowe stanowiska pracy i wrócą do normalnego życia. Ważne jest koordynowanie wysiłków i stawianie oporu pokusie, aby ujawnić się zbyt wcześnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zielony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zielony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Zielony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Zielony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x