Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom II

Здесь есть возможность читать онлайн «Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu. Tom II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pan Lodowego Ogrodu. Tom II: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jarosław Grzędowicz
Azyl dla starych pilotów Oprócz tego pracuje jako dziennikarz „wolny strzelec”, prowadzi stałą rubrykę naukowo-cywilizacyjną w Gazecie Polskiej i tłumaczy komiksy, głównie z serii
i
.
W Fabryce Słów ukazała się
, jego pierwszy autorski zbiór opowiadań grozy.
Pan Lodowego Ogrodu Ilustracje Jan J. Marek

Pan Lodowego Ogrodu. Tom II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Grunaldi wsuwa się ze stęknięciem za ławę i rozgląda rozpaczliwie po stole za czymś miękkim, czego nie trzeba zbytnio gryźć.

— Twarogu?

Dziękuje mi uprzejmie, wkrusza twaróg do misy i zalewa piwem.

— Grunf... Robiłeś okropny hałas, ale i tak ci się udało.

— Specjalnie — odpowiada. — Chciałem rozbujać to całe żelastwo, żebyś nie słyszał, gdzie idę.

— Spalle. Gratuluję. Dobrze się ruszasz w ciemnościach, prawie nie było cię słychać. Przez jakiś czas myślałem, że w ogóle nie wszedłeś.

Na stół spadł kolejny amulet.

— Jestem Warfnir Biegnący Ze Zbocza.

— To ty chodziłeś tak ostrożnie, macając mieczem? Dobrze się bijesz.

— Jest u nas najlepszy w zapasach — podpowiada chełpliwie Grunaldi. — Mieszkał w mojej sadybie.

— A gdzie jest piąty?

— Tutaj!

Milkniemy wszyscy i patrzymy zaskoczeni. Grunaldi kręci głową i nalewa sobie piwa.

— Tak, to ja! Sylfana Mówiąca Płomieniem. Wstyd wam?

— Chcesz iść z nami? — pyta Grunf niepewnie.

— A co, myślisz, że nie nadążę? Że jestem z tych niewiast, które będą cały czas narzekać? Że się zmęczę, przestraszę albo rozpłaczę? Zdobyłam amulet czy nie?

— Zdobyła — przyznaję. — Takie są zasady.

— A ty jesteś durny, czy co? Nie poznałeś, że to baba?

— Było ciemno — wyjaśniam. — Poza tym jest dobra. Weszła cicho jak mysz, a potem przyczaiła się i zmusiła mnie, żebym to ja jej szukał. Wie, jak wykorzystać swoją zwinność i spryt. Wcale nie musiała być ode mnie szybsza ani silniejsza. Grzmotnęła mnie przez łeb kociołkiem, który sam tam powiesiłem. Rozbujała go, a potem przywabiła mnie tak, żebym oberwał. Jakbym się nie zasłonił... To było dobre. Tylko co na to powie Atleif?

— Nie jestem już dzieckiem i nie muszę pytać braciszka o zdanie — oznajmia Sylfana.

— Styrsmana Ludzi Ognia, kobieto — złości się Grunaldi. — Przechodziłem to dziesiątki razy. Przy różnych wyprawach morskich i innych rzeczach, bo moja druga kobieta jest taka sama jak ty. Nie mówię, że radzisz sobie gorzej niż mężowie, którym Ulf policzył kości, bo widać że nie. Zdobyłaś amulet, rozbiłaś mu łeb, on zaś zdołał tylko podbić ci oko i sprawić, że jakoś dziwnie siedzisz. Wielu nie dało rady. Rzecz jest w czym innym. Idziemy zabić Pieśniarza. Jeśli się da i tylko to się liczy. Zginiemy może wszyscy, a może tylko połowa. To nie takie ważne, byle zginął przeklęty król Węży, bo wtedy świat się może nie skończy. Idąc wśród mężów, liczymy się z tym. Umiemy wytrzymać, kiedy któryś z nas umiera, choć jest nam ciężko. Ale nie damy rady, gdy ty będziesz między nami. Zabicie Pieśniarza nie będzie już najważniejsze. Najważniejsze będzie, żebyś ty wróciła żywa. Choćby nawet miało się nie udać. My, Ludzie Ognia, chronimy swoich i nic na to nie umiemy poradzić. Teraz możemy udawać, że jesteś zrodzona do żelaza i wojny jak każdy z nas. Ale kiedy zacznie lać się krew, będziemy myśleć tylko o tobie. Tak już jest. To nie wszystko. Będziesz bardzo dzielna i będziesz nam pokazywać, że radzisz sobie lepiej niż my. Będziesz się popisywać. A my będziemy ci dotrzymywali kroku. Będziemy się popisywali przed tobą. A w końcu zadurzymy się w tobie. Popatrz na Ulfa! Tylko na niego popatrz! Jak nas poprowadzi, jeśli będziesz między nami? Będzie musiał wydusić z nas wszystkie siły, a już widzę, że będzie myślał tylko o tym, czy masz suchy ten chudy tyłek, czy ci ciepło i czy nic ci nie grozi. Czyś ślepa, kobieto? Zapada ciężka cisza.

Mam wrażenie, że się rumienię, i walczę z chęcią rozbicia Grunaldiemu rudego łba.

Warfnir chrząka z zakłopotaniem i zagląda do dzbana, Grunf lustruje z wielką uwagą trzymany w dłoni kawałek pieczonego mięsa.

— To Ulf będzie prowadził tę wyprawę i chcę wiedzieć, co on o tym sądzi — mówi Sylfana i mierzy mnie uważnym wzrokiem sarnich oczu.

— Nie idziemy do bitwy. Idziemy zakraść się i zabić, a to znacznie trudniejsze. Dla nas wszystkich. Jednak to, co mówi Grunaldi, to prawda. Wiem, że ty sobie poradzisz. Nie wiem jednak, czy my sobie poradzimy. Powiem tak: jesteś siostrą styrsmana. Myślisz, że Atleif nie chciał iść? Kłóciliśmy się cały wieczór. Zrozumiał, że jest potrzebny Ludziom Ognia. Więc nawet nie wszedł do ciemnej komnaty, bo ktoś musi tu być razem z nimi. Z tobą jest podobnie. Co będzie, jeśli on zginie?

— Ludzie Ognia wybiorą nowego styrsmana — odpowiada dziewczyna niepewnie.

— Kiedyś. Gdy będą mogli się naradzić. Tymczasem jednak to jego siostra będzie musiała ich poprowadzić. Styrsman zdecyduje. Jeśli Atleif się zgodzi, możesz iść.

— Nie odpowiedziałeś, co sam o tym sądzisz.

— Bo teraz jest czas, kiedy trzeba zabić króla Węży. Nic więcej się nie liczy. Także to, co sądzę o takich sprawach. Powiem tak: chcę, żebyś żyła, Sylfano. Jeśli pójdziesz z nami, nie wiem, jak to będzie. Chcę móc wrócić i znowu zobaczyć, jak tańczysz z ogniem.

Wychodzę potem na krużganek, zapalam fajkę i patrzę na dziedziniec pełen kręcących się ludzi. Sadyba jest duża, ale w obliczu najazdu Węży dosłownie pęka w szwach. Do wychodków i łaźni wieczne kolejki, trudno doliczyć się, czy wystarczy zapasów, mimo że wszyscy przywieźli, co tylko zdołali załadować. Staram się skoncentrować na kiełkującym w głowie planie, ale jakoś mi ciężko na sercu. Grunaldi może mieć odrobinę racji. Kiedy w powietrzu wisi możliwość, że Mówiąca Płomieniem, sarnia dziewczyna pójdzie z nami, już zaczynam wprowadzać korekty w plan, bo wydaje się zbyt ryzykowny.

Wychodzi skądś w korytarzu i bezceremonialnie wpycha mnie do jakiejś izdebki, gdzie siedzi kilka kobiet, chyba niewolnych, i szyją. Szyją ubrania i futra, które zamówiłem.

— Idźcie stąd! — fuka na nie. Zostajemy sami. Trzyma dłoń na mojej piersi, ściskając dwoma palcami połę kaftana, jakby się spodziewała, że czmychnę.

— Chcę usłyszeć, co o tym sądzisz, kiedy nie musisz myśleć, że ktoś inny słucha. Powiedz mi: Sylfano, idź ze mną, albo: Sylfano, zostań w domu. To proste.

— Sylfano — mówię — zostań tam, gdzie znajdę cię żywą, jeśli sam przeżyję.

Odpycha mnie lekko.

— Dobrze, zostanę. Ale tylko dlatego, że tak powiedziałeś. Nawet nie próbuj zginąć. Masz wrócić.

— Sylfano... Mógłbym być twoim dziadkiem. Parska śmiechem i bierze się pod boki.

— Wyglądam na głupią?!

Wzdycham.

Kolejna rozmowa na osobności odbywa się z Atleifem. Tym razem w zbrojowni, gdzie rozkładam na wielkim, dębowym stole mordercze kawałki żelaza.

— Moja siostra... — powiada Atleif. Zaciskam zęby. Kolejny będzie mnie swatał? — Narobiła rwetesu, a teraz chodzi jakaś wesoła. Kto ją zrozumie?

— Styrsmanie... Kazałem jej zostać w domu, mimo że chciała iść tak samo jak ty. Nie wiem, z czego się cieszy.

— Właśnie dlatego, że ty coś jej kazałeś. Jest uparta. Jak coś sobie wbije do głowy... Ulfie, tylko ona mi została. Ojciec zginął na zamorskiej wyprawie, a matkę zabili Węże, kiedy broniła naszej ziemi. Gdy usłyszałem, że Sylfana chce iść z tobą...

— Powiedziała, że zostaje. Nie musisz się martwić.

— Nie o to chodzi. Ja chciałem, żeby poszła.

— Jak to?! — Chowam nóż do pochwy i patrzę na Krzemiennego Konia badawczo.

— Możliwe, że z tego samego powodu, dla którego ty chcesz, żeby została. Myślałem, że z tobą będzie bezpieczniejsza. Jeśli Węże ruszą na nas z tymi pieśniami i cudami, może będziemy musieli cofać się na północ.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II»

Обсуждение, отзывы о книге «Pan Lodowego Ogrodu. Tom II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x