Robert Sheckley - Pielgrzymka na Ziemię
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sheckley - Pielgrzymka na Ziemię» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, ISBN: 1987, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Pielgrzymka na Ziemię
- Автор:
- Издательство:Alfa
- Жанр:
- Год:1987
- Город:Warszawa
- ISBN:83-7001-171-3
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Pielgrzymka na Ziemię: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pielgrzymka na Ziemię»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Pielgrzymka na Ziemię — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pielgrzymka na Ziemię», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— No a szok?
Wzruszyła ramionami. — Nie takie rzeczy bym wytrzymała. Simon miał właśnie spytać, co więcej by wytrzymała, gdy właściciel pochylił się nad kontuarem szepcąc poufnie:
— Patrz, bracie. Patrz, co tu mam.
Simon rzucił okiem ponad kontuarem i zobaczył ręczny karabin maszynowy.
— Za śmiesznie niską cenę — powiedział szef — dam ci wypróbować ten rozpylacz. Możesz skropić cały kram, zestrzelić tynki, rozpruć ściany. Pluje to dziesiątkami, bracie, i kopie jak muł. Kiedy walisz z tego rozpylacza, to czujesz, że strzelasz.
— Nie interesuje mnie to — powiedział Simon oschle.
— Mam parę granatów — powiedział szef. — Oczywiście rozpryskowe. Mógłbyś zupełnie…
— Nie!
— Za odpowiednią cenę możesz też zastrzelić mnie samego, jeśli takie są twoje gusta, choć nie sądzę. Co ty na to?
— Nie! Nigdy! To okropne!
Właściciel spojrzał na niego; twarz miał bez wyrazu.
— Nie jesteś w nastroju? W porządku. Budę mam otwartą całą dobę. Do zobaczenia, chłopie.
— Nigdy! — powiedział Simon odchodząc.
— Czekamy na ciebie, kochasiu! — zawołała za nim jedna z kobiet.
Simon podszedł do barku i zamówił małą szklaneczkę coca–coli. Spostrzegł, że drżą mu ręce. Opanował je z wysiłkiem i wysączył napój. Wmawiał sobie, że nie może osądzać Ziemi wedle swoich kryteriów. Jeśli ludzie na Ziemi lubią zabijać ludzi, a ofiarom nie szkodzi, że są zabijane, dlaczego ktoś miałby oponować?
A może jednak ktoś powinien?
Dumał nad tym, gdy usłyszał jakiś głos z boku.
— Hej, chłopcze.
Simon odwrócił się i ujrzał obok siebie pomarszczonego człowieczka w obszernym płaszczu przeciwdeszczowym.
— Przybysz? — zapytał człowieczek, rzucając na boki ukradkowe spojrzenia.
— Tak — odrzekł Simon. — Skąd pan wie?
— Buty. Zawsze patrzę na buty. Jak ci się podoba nasza planetka?
— Trudno się tu połapać — powiedział Simon ostrożnie. — To znaczy nie spodziewałem się… no…
— Oczywiście — powiedział człowieczek. — Jesteś idealistą. Mówi mi to jeden rzut oka na twoją szczerą twarz, przyjacielu. Przybyłeś na Ziemię w pewnym określonym celu. Mam rację?
Simon skinął głową. Człowieczek mówił dalej:
— Znam twój cel, przyjacielu. Szukasz wojny, która uchroni świat przed groźbą czegoś—tam. Przybyłeś we właściwe miejsce. Mamy sześć stale się toczących wojen i wcale się nie czeka na odegranie historycznej roli w dowolnej z nich.
— Pan wybaczy, ale…
— Właśnie w tym momencie uciskani robotnicy peruwiańscy prowadzą rozpaczliwą walkę przeciw skorumpowanej i dekadenckiej monarchii — powiedział człowieczek przejmująco. — Jeden człowiek może zdecydować o wyniku tej walki. Właśnie ty , przyjacielu, mógłbyś być tym człowiekiem! Ty mógłbyś zapewnić zwycięstwo socjalistów.
Obserwując twarz Simona, człowieczek powiedział pośpiesznie:
— Ale wiele też przemawia za światłą arystokracją. Mądry, stary król Peru (król–filozof w najgłębszym, platońskim sensie tego słowa) ogromnie potrzebuje twojej pomocy. Maleńka grupka uczonych, humanistów, gwardia szwajcarska, rycerze królestwa i królewscy kmiecie są mocno naciskani przez socjalistyczne podziemie inspirowane przez obcych. Jeden, jedyny człowiek…
— Nie interesuje mnie to — rzekł Simon.
— Anarchiści w Chinach…
— Nie.
— Może wolałbyś komunistów w Walii? Albo kapitalistów w Japonii? Albo jeśli pociągają cię takie grupy odłamowe jak feminiści, sylweryści, prohibicjoniści czy tym podobne, można by chyba zorganizować…
— Nie chcę wojny — rzekł Simon.
— Któż mógłby cię potępić? — powiedział człowieczek szybko kiwając głową. Wojna to piekło. A więc przybyłeś na Ziemię w poszukiwaniu miłości.
— Skąd pan wie? — spytał Simon.
— Miłość i wojna to podstawowe ziemskie artykuły — powiedział. — Zbieraliśmy ich obfite żniwo od zarania dziejów.
— Czy trudno jest znaleźć miłość? — spytał Simon.
— Idź dwie przecznice dalej — rzekł dziarsko człowieczek. — Zobaczysz to od razu. Powiedz im, że Joe ciebie przysłał.
— Ależ to niemożliwe! Nie można po prostu pójść i…
— Co ty wiesz o miłości? — zapytał Joe.
— Nic.
— Cóż, my jesteśmy specjalistami w tych sprawach.
— Wiem, co mówią książki — rzekł Simon. — Namiętność pod upojnym księżycem…
— Jasne, i ciała na tajemniczej plaży, zaciekłe w miłości i ogłuszone łoskotem przyboju…
— Czytał pan tę książkę?
— To standardowa broszura reklamowa. Muszę iść. Dwie przecznice dalej. Zobaczysz to na pewno.
Z uprzejmym skinieniem Joe ruszył w tłum.
Simon skończył pić colę–colę i poszedł wolno Broadwayem. Zmarszczył brwi w zamyśleniu, postanowił jednak nie formułować przedwczesnych sądów.
Gdy dotarł do Czterdziestej Czwartej Ulicy, ujrzał jasno rozbłyskujący ogromny neon. Napis głosił: MIŁOŚĆ, Sp. Akc.
Mniejszymi literami: „Otwarte całą dobę”.
Poniżej zaś: „Pierwsze piętro”.
Simon skrzywił się, gdyż okropne podejrzenie przyszło mu do głowy. Wszedł jednak po schodach i znalazł się w małym, gustownie umeblowanym saloniku recepcyjnym. Stamtąd skierowano go do jednego z pokoi w długim korytarzu.
W pokoju siedział przystojny, szpakowaty mężczyzna, który wstał zza okazałego biurka i uścisnął mu rękę mówiąc:
— Cóż tam słychać na Kazandze?
— Skąd pan wie, że przyjechałem z Kazangi?
— Ta koszula. Zawsze patrzę na koszule. Nazywam się Tate i jestem tu, aby służyć panu najlepiej, jak umiem. Pan…
— Simon. Alfred Simon.
— Proszę usiąść, panie Simon. Papierosa? Coś do picia? Nie pożałuje pan, że do nas przyszedł. Jesteśmy najstarszymi dystrybutorami miłości w branży, znacznie większymi niż nasi najbliżsi konkurenci, „Namiętność Bez Granic”. Ponadto nasze stawki są o wiele przystępniejsze i dajemy panu produkt wyższej jakości. Czy mógłbym spytać, w jaki sposób usłyszał pan o nas? Może zobaczył pan nasze całostronicowe ogłoszenie w Timesie? Czy…
— Joe mnie przysłał — powiedział Simon.
— Ach, on to jest dopiero aktywny — powiedział pan Tate potrząsając głową z rozbawieniem. — A więc, proszę pana, nie warto zwlekać. Dla miłości przebył pan długą drogę i będzie pan miał miłość.
Sięgnął do przycisku na swoim biurku, ale Simon go zatrzymał.
— Nie chciałbym się wydać niegrzeczny, czy coś, ale…
— Tak? — Tate uśmiechnął się zachęcająco.
— Nie rozumiem tego — wypalił Simon czerwieniąc się mocno. Krople potu wystąpiły mu na czole. — Myślę, że źle trafiłem. Nie przebyłem tej całej drogi na Ziemię, tylko po to, żeby… To znaczy, nie może pan naprawdę sprzedawać miłości , no nie? Nie miłość ! To znaczy, wówczas to nie jest naprawdę miłość , no nie?
— Ależ naturalnie — powiedział pan Tate unosząc się z krzesła, zdumiony. — W tym cała rzecz! Każdy może kupić seks. Mój Boże, to najtańsza rzecz na świecie, na równi z ludzkim życiem. Ale miłość jest rzadkością, miłość jest czymś wyjątkowym, miłość można znaleźć wyłącznie na Ziemi. Czytał pan naszą broszurę?
— Ciała na tajemniczej plaży? — spytał Simon.
— Tak, tę. Ja ją napisałem. Oddaje wrażenie, prawda? Nie uzyska pan tego wrażenia od byle kogo, panie Simon. Może pan je otrzymać tylko od kogoś, kto pana kocha.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Pielgrzymka na Ziemię»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pielgrzymka na Ziemię» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Pielgrzymka na Ziemię» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.