Ken Follett - Trójka
Здесь есть возможность читать онлайн «Ken Follett - Trójka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Trójka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Trójka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trójka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Trójka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trójka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zauważył, że jego obiekt wychodzi z budki telefonicznej i zmierza w stronę baru. Zastanawiał się, czy można stamtąd obserwować hall. Okazało się, że nie, bo kilka minut później obiekt wrócił ze szklanką w dłoni i usiadłszy naprzeciwko zagłębił się w gazecie.
Nie zdążył wypić piwa.
Drzwi windy otworzyły się z sykiem i w hallu stanął Nat Dickstein.
Tyrin był tak zaskoczony, że popełnił błąd i przez kilka sekund wbijał weń tępe spojrzenie. Dickstein to dostrzegł i grzecznie skinął głową. Tyrin uśmiechnął się blado i spojrzał na zegarek. Miał nadzieję, choć w gruncie rzeczy wcale w to nie wierzył, że Dickstein może poczytać jego fatalną wpadkę za dowód, iż wcale nie jest agentem.
Nie było jednak czasu na dłuższe refleksje. Dickstein szybko, sprężystym krokiem podszedł do lady recepcji, rzucił klucz i wymaszerował na ulicę. Meier odłożył gazetę i ruszył jego śladem. Gdy szklane drzwi zamknęły się za plecami ogona, Tyrin również podniósł się z miejsca. Jestem agentem śledzącym agenta, który też śledzi agenta, pomyślał. Cóż, przynajmniej zapewniamy sobie nawzajem robotę.
Wsiadł do windy i wcisnął guzik pierwszego piętra.
– Tu dwudziestka – rzucił do mikrofonu – mam Pirata.
Nie otrzymał jednak odpowiedzi – fale radiowe nie przenikały przez ściany budynku. Wyskoczył z windy i zbiegł schodami pożarowymi, chwytając po drodze płaszcz z półpiętra. Gdy tylko znalazł się na zewnątrz, znowu spróbował nawiązać łączność.
– Tu dwudziestka. Mam Pirata.
– W porządku, dwudziestka. Trzynastka też go ma. Tyrin spostrzegł, że obiekt przecina Cromwell Road.
– Idę za Meierem – powiedział do mikrofonu.
– Uwaga, piątka i dwudziestka. Przerwać działanie. Zrozumieliście?… Piątka?
– Tak jest.
– Dwudziestka?
– Zrozumiałem – potwierdził Tyrin, po czym przystanął na rogu, patrząc jak Dickstein i Meier oddalają się w stronę Chelsea i giną mu z oczu.
– Dwudziestka, wracaj do hotelu. Dowiedz się, jaki ma numer pokoju. Weź pokój gdzieś obok. Później porozum się ze mną telefonicznie.
– Zrozumiałem. – Tyrin zawrócił, powtarzając w myślach swoją śpiewkę: “Przepraszam, ten facet, który przed chwilą wyszedł, no, taki niski, w okularach… chyba go skądś znam, wsiadł do taksówki, zanim zdążyłem go dogonić… ma na imię John, ale wołaliśmy na niego Jack, który pokój?…”. W końcu okazało się to wszystko niepotrzebne. Klucz Dicksteina wciąż leżał na ladzie. Tyrin zapamiętał numer.
Zbliżył się recepcjonista.
– Czym mogę służyć?
– Poproszę o pokój – odrzekł Tyrin.
Pocałował ją i czuł się przy tym jak człowiek, którego przez cały dzień dręczyło pragnienie. Smakował aromat jej skóry i lekkie drgnienia warg. Dotknął jej twarzy i powiedział:
– Tego właśnie mi potrzeba.
Patrzyli sobie w oczy i zobaczyli wszystko to, co było prawdziwe między nimi. Mogę zrobić, co tylko zechcę, pomyślał – i ta myśl wciąż na nowo przebiegała przez jego duszę niby magiczne zaklęcie. Pożądliwie dotknął jej ciała. Stali twarzą w twarz w niebiesko-żółtej kuchence, patrzyli na siebie, a on delikatnie muskał jego najtajniejsze zakątki. Rozchyliła usta i poczuł na twarzy jej przyśpieszony, gorący oddech; głęboko wciągnął go w płuca, jak gdyby pragnął się napić powietrza, którym oddycha ona. Nie tylko ja, ale każde z nas może zrobić wszystko, co zechce, pomyślał – ona zaś, jak gdyby czytając w jego myślach, rozpięła mu na piersiach koszulę, pochyliła głowę i chwyciwszy w zęby jedną z sutek, zaczęła ssać. Głęboko odetchnął, czując nagłą, zdumiewającą rozkosz. Delikatnie ujął w dłonie jej głowę, i aby zwiększyć siłę doznania, poruszał nią z lekka w przód i w tył. Wszystko, co zechcę, pomyślał. Potem podciągnął jej spódnicę i sycił oczy widokiem białych majteczek, opinających biodra i kontrastujących ze smagłą skórą długich nóg. Prawą dłonią głaskał twarz Suzy, ściskał jej ramię, ważył piersi; lewa ręka powędrowała w górę biodra, wsunęła się pod majtki i między uda; i to wszystko było tak cudowne, tak wspaniałe, że żałował, iż nie ma czterech, co tam! – sześciu dłoni, aby jej nimi dotykać. Potem nagle zapragnął zobaczyć jej twarz, ujął więc Suzę za ramiona i wyprostował, mówiąc, że chce na nią patrzeć.
Do jej oczu napłynęły łzy, wiedział, że nie jest to oznaka smutku, lecz najwyższej rozkoszy. Znów patrzyli sobie w oczy i tym razem zamiast prawdy ujrzeli dziką namiętność, która zalewała ich jak rzeka, jak powódź. Potem ukląkł u jej stóp niczym suplikant. Najpierw przywarł twarzą do ud, czując przez materiał żar jej ciała. Później oburącz sięgnął pod spódnicę, odnalazł gumkę rajstop i zsunął je powoli, przytrzymując czubki pantofli, aby mogła je zdjąć. Podniósł się z klęczek. Wciąż stali w tym samym miejscu, w którym pocałował ją zaraz po wejściu. I na stojąco zaczęli się kochać. Obserwował jej twarz: oczy patrzyły spokojnie spod półprzymkniętych powiek. Chciał to robić powoli i długo, jego ciało okazało się jednak niecierpliwe.
Wchodził w nią coraz mocniej i szybciej. Poczuł, że traci równowagę, otoczył więc Suzę ramionami, dźwignął o cal z podłogi i nie wychodząc z niej postąpił dwa kroki do przodu, aż dotknęła plecami ściany. Nagłym szarpnięciem wyciągnęła mu koszulę zza paska i wbiła palce w twarde mięśnie pleców. Splótł dłonie pod jej pośladkami i uniósł Suzę w powietrzu, ona zaś otoczyła nogami jego biodra i skrzyżowała mu stopy na plecach, dzięki czemu, co wydawało się niewiarygodne, zdołał w nią wejść jeszcze głębiej. Czuł się jak nakręcany mechanizm zegarowy i wszystko, co robiła Suza – nawet wyraz jej twarzy – naciągało sprężynę jeszcze mocniej. Widział ją przez mgiełkę żądzy. W jej oczach pojawiło się coś na kształt paniki, zwierzęcego lęku, i to dopełniło miary. Poczuł, że bliski jest spełnienia, że ta cudowna chwila zaraz nastąpi; chciał podzielić się tym z Suzą, więc wyszeptał: – Suza, już. – Ja też – odparła i wbiła mu paznokcie głęboko w plecy, po czym przejechała nimi gwałtownie w dół; miał wrażenie, jakby przez jego ciało przebiegł prąd i zaraz nastąpiła gwałtowna eksplozja. Eksplodowała też Suza – zobaczył, że otwiera usta, szeroko, coraz szerzej, wciąga w nie powietrze, a kiedy wspólnym spazmem rozkoszy sięgnął szczytu – wydała z siebie krzyk.
– My śledzimy Izraelczyków, a Izraelczycy śledzą Dicksteina; wystarczy więc, że Dickstein zacznie śledzić nas, a będziemy mogli kręcić się w kółko przez cały dzień – powiedział Rostow. Szedł korytarzem hotelowym, mając u bogu Tyrina, który przebierał szybko pulchnymi nóżkami, żeby nie zostać w tyle.
– Zastanawiałem się, jaka konkretnie myśl wam przyświecała, kiedyście kazali zaniechać śledzenia Dicksteina? – zapytał Tyrin.
– To przecież oczywiste – stwierdził z irytacją Rostow; zaraz jednak przypomniał sobie, że lojalność Tyrina jest czymś bardzo cennym i postanowił wyjaśnić sprawę. – W ciągu ostatnich kilku tygodni Dickstein był pod intensywną obserwacją. Za każdym razem dostrzegał naszą obecność i za każdym razem nas gubił. Otóż, zainteresowanie facetem, który siedzi w branży tak długo jak Dickstein, jest nieuniknione. W sytuacji jednak, kiedy taki facet wykonuje konkretne zadanie, może się zdarzyć, że przekaże robotę komuś innemu, jeśli wyczuje, że jest śledzony, a my nie będziemy wiedzieli komu. Zbyt często informacja uzyskana metodą śledzenia przeciwnika traci wagę, gdy przeciwnik połapie się, że jest śledzony, i wyciągnie stąd wniosek, że zdobyliśmy daną informację. A w ten sposób – to znaczy rezygnując ze śledzenia, jak dzisiaj – wiemy, gdzie jest, choć on nie wie, że o tym wiemy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Trójka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trójka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Trójka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.