Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Sądzisz, że przepuszczę taką okazję? Niedoczekanie twoje. Potrzebuję nieco tkanki płucnej.

– Jezu Chryste! – stłumionym głosem zawołał Ron. – Lepiej, jeśli jeszcze raz obiecasz, że nigdy nikomu nie powiesz!

– Już raz obiecałem – odpowiedział Dick, wyraźnie poirytowany zachowaniem Rona. – Jeżeli znajdę to, czego się spodziewam, zachowam do mojej kolekcji. Nie martw się. Nikt się nie dowie.

Ron pokręcił głową.

– Czasami zdaje mi się, że jesteś nie z tej ziemi.

– Szkoda czasu, idziemy po piłkę – odpowiedział Dick. Oddał Ronowi latarkę i ruszył do wyjścia.

Godzina 18.40, Chicago, lotnisko O'Hara

Marilyn Stapleton pomyślała o ostatnich dwunastu latach życia męża i poczuła łzy w oczach. Wiedziała, że gwałtowne zmiany, które spotkały ich rodzinę, najmocniej uderzyły w Johna, jednak przecież musiała jeszcze myśleć o dzieciach. Spojrzała na dwie dziewczynki siedzące w poczekalni i nerwowo przyglądające się mamie. Czuły, że ich życie znajduje się na krawędzi. John chciał, aby przeprowadziły się do Chicago, gdzie rozpoczął specjalizację z patologii.

Marilyn przeniosła wzrok na twarz męża. Zmienił się przez te ostatnie kilkanaście lat. Ufny, powściągliwy mężczyzna, którego poślubiła, zamienił się w zgorzkniałego i niepewnego człowieka. Zrzucił dwadzieścia pięć funtów, niegdyś rumiane, pełne policzki zapadły się, sprawiając, że wyglądał na wychudzonego, zmizerowanego, dopasowanego do nowej osobowości.

Marilyn pokręciła głową. Z trudem przywoływała wspomnienia sprzed dwóch lat, kiedy tworzyli wizerunek idealnej, odnoszącej sukcesy rodziny z przedmieścia, on – rozkwitająca praktyka okulistyczna, ona – pewna pozycja na wydziale literatury angielskiej Uniwersytetu Illinois.

Ale wtedy właśnie na horyzoncie pojawił się wielki koncern medyczny AmeriCare i przewalając się przez Champaign w Illinois, jak wcześniej przez niezliczone inne miasta, pożerał przychodnie i szpitale z oszałamiającą prędkością. John próbował się utrzymać, lecz koniec końców utracił pacjentów. Miał dwa wyjścia: poddać się albo czmychnąć stąd. No i czmychnął. Najpierw rozglądał się za inną posadą dla okulisty, jednak szybko okazało się, że na rynku jest więcej okulistów niż miejsc pracy i że nie pozostaje mu nic innego, tylko podjąć pracę dla AmeriCare, ewentualnie jakiejś podobnej organizacji. Wtedy postanowił uciec jeszcze dalej, w nową specjalizację.

– Myślę, że spodoba ci się życie w Chicago – powiedział z nadzieją w głosie. – Tak bardzo tęsknię za wami wszystkimi. Westchnęła.

– My też tęsknimy za tobą. Ale nie w tym rzecz. Jeśli zrezygnuję z pracy na uniwersytecie, dziewczynki będą musiały pójść do zatłoczonej publicznej szkoły w centrum miasta. Twoje wynagrodzenie na stażu nie pozwoli na więcej.

Z charakterystycznym trzaskiem włączyły się megafony, z których po raz ostatni wezwano pasażerów do Champaigne do zajęcia miejsc w samolocie.

– Musimy już iść – powiedziała Marilyn. – Spóźnimy się na lot.

John skinął ze zrozumieniem i otarł łzę.

– Wiem. Obiecaj, że to przemyślisz.

– Oczywiście. Pomyślę – niemalże warknęła. Opamiętała się. Westchnęła raz jeszcze. Nie chciała, aby wiedział, że jest zagniewana. – Tylko o tym ostatnio myślę – dodała łagodnie.

Uniosła ręce i zarzuciła je mężowi na szyję. Objął ją i gwałtownie i mocno przytulił.

– Uważaj – jęknęła – połamiesz mi żebra.

– Kocham cię – odpowiedział stłumionym głosem. Wtulił twarz w zagłębienie jej ramienia.

Szczerze odwzajemniwszy uścisk, Marilyn zawołała dziewczynki i razem skierowały się do wyjścia. Kontrolerowi przy drzwiach pokazała przepustki na pokład, przepchnęła przed sobą córki i poszła rękawem do samolotu. Idąc, machała jeszcze do Johna przyglądającego się przez szybę z poczekalni. Gdy wchodzili na pokład, machnęła raz jeszcze. To miał być ostatni gest pożegnania.

– Czy będziemy musieli się przeprowadzić? – jęknęła pytająco Lydia. Miała dziesięć lat i chodziła do piątej klasy.

– Ja się nie przeprowadzam – odezwała się Tamara. Miała jedenaście lat i silną wolę. – Przeprowadzę się do Connie. Powiedziała, że mogę z nią zamieszkać.

– I jestem pewna, że przedyskutowałaś to z jej mamą -wtrąciła się sarkastycznie Marilyn.

Walczyła ze sobą z całych sił, aby dziewczynki nie widziały łez w jej oczach. Pozwoliła, aby pierwsze wsiadły do małego samolotu śmigłowego. Skierowała je na wyznaczone fotele i stoczyła kłótnię na temat, kto ma siedzieć oddzielnie. Fotele ustawione były bowiem po dwa.

Córkom, które usilnie domagały się wyjaśnień, wytłumaczyła, jaka, ogólnie rzecz biorąc, czeka ich przyszłość. Prawdę powiedziawszy, nie wiedziała, co będzie najlepsze dla rodziny. Samolot zapuszczał silniki z takim warkotem, że dalsza rozmowa stawała się niemożliwa. Gdy maszyna opuściła terminal i kołowała na pas startowy, Marilyn przycisnęła nos do okna. Zastanawiała się, skąd weźmie dość siły na podjęcie decyzji.

Na południowym zachodzie błysnął piorun i wyrwał Marilyn z zadumy. Przypomniał jej, jak bardzo nie lubiła lotów takimi samolotami. Nie miała tego samego poczucia bezpieczeństwa w małych samolotach co w dużych, obsługujących stałe linie między dużymi miastami. W nie uświadomionym odruchu zacisnęła mocniej pas i sprawdziła zabezpieczenie dziewczynek.

Gdy samolot odrywał się od ziemi, z taką siłą zacisnęła dłonie na oparciach fotela, jakby była przekonana, że w ten sposób pomoże jej bezpiecznie wzlecieć w powietrze. Dopiero kiedy ziemia wyraźnie oddaliła się od nich, Marilyn zdała sobie sprawę, że wstrzymała oddech.

– Jak długo tata zamierza mieszkać w Chicago?! – zawołała Lydia z fotela po drugiej stronie przejścia.

– Pięć lat – odpowiedziała mama. – Aż skończy swój staż.

– Mówiłam ci! – wrzasnęła Lydia do Tamary. – Do tego czasu będziemy stare.

Nagły wstrząs wywołał kolejny śmiertelny uścisk dłoni Marilyn na oparciach fotela. Rozglądnęła się po kabinie. Fakt, że nikt nie panikował, był pewnym pocieszeniem. Zerknęła przez okno. Samolot całkowicie pochłonęły chmury. Kolejna błyskawica przerażająco rozświetliła powietrze.

Lecieli na południe. Turbulencje wzrastały z częstotliwością odpowiednią do coraz częstszych błyskawic. Zwięzła zapowiedź pilota, iż spróbuje znaleźć spokojniejszy tunel powietrza na innej wysokości, nieco osłabiły rosnący w Marilyn strach. Pragnęła mieć już za sobą ten lot.

Pierwszym sygnałem prawdziwego nieszczęścia było dziwne światło, które wypełniło samolot, a zaraz potem potężny wstrząs i wibracja. Kilku z pasażerów wydało na wpół stłumione okrzyki, co do reszty zmroziło Marilyn. Instynktownie sięgnęła w stronę Tamary i przytuliła ją mocno do siebie.

Wibracja stawała się coraz silniejsza, gdy samolot z olbrzymim wysiłkiem skręcał w prawo. W tym samym momencie ryk silnika przeszedł w ogłuszający skowyt. Czując, że została wtłoczona w fotel i całkowicie straciła orientację w przestrzeni, Marilyn wyjrzała przez okno. W pierwszej chwili nie widziała nic prócz chmur. Wtedy spojrzała do przodu i serce podeszło jej do gardła. Ziemia biegła ku nim jak na złamanie karku! Lecieli prosto ku niej…

Godzina 22.40, Nowy Jork, Manhattan General Hospital

Teresa Hagen próbowała przełykać, lecz sprawiało jej to trudności, usta miała suche jak pieprz. Kilka minut wcześniej otworzyła oczy i przez chwilę była całkiem zdezorientowana. Kiedy zrozumiała, że leży na sali pooperacyjnej, wszystko wróciło w jednym błysku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x