Robin Cook - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na stół sekcyjny Jacka Stapletona trafiają zwłoki pacjenta jednego z nowojorskich szpitali. Patolog ze zdumieniem konstatuje, że umarł on na…dżumę. Wkrótce podobne przypadki zaczynają się mnożyć, a choroby, z którymi styka się Stapleton, są coraz dziwniejsze. Wszystko wskazuje na celowe zarażenie. Zaniepokojony patolog wszczyna prywatne śledztwo. Wpada na trop iście makiawelicznej intrygi, w której istotną rolę odgrywa niezwykla, piękna kobieta…

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie widzę tego w ten sposób – odparł Jack. – A do tego jest tam mnóstwo boisk sportowych, jedno z lepszych całkiem niedaleko mojego mieszkania. Wariuję na punkcie kozłowania piłki i koszykówki.

– Teraz wiem na pewno, że jesteś wariatem – stwierdził Chet. – Te boiska i gry z piłką kontrolują różne gangi. To zupełnie jakby pragnąć śmierci. Obawiam się, że możemy cię tu kiedyś oglądać w kawałkach i to wcale nie jako jednego z herosów roweru górskiego.

– Nigdy nie miałem żadnych kłopotów. A poza tym zapłaciłem za nowe tablice do gry i światła i kupiłem piłki. Gang z sąsiedztwa docenia moje starania i nawet troszczy się o boisko.

Chet przyglądał się koledze ze strachem. Próbował wyobrazić sobie Jacka biegającego po czarnym asfalcie boisk Harlemu. Widział w myślach, jak wyróżnia się z otoczenia ze swoimi jasnobrunatnymi włosami przyciętymi a la Juliusz Cezar. Ciekawe, czy któryś z graczy wie cokolwiek o Jacku, na przykład, że jest lekarzem. Uświadomił sobie jednak, że sam wie niewiele więcej.

– Co robiłeś, zanim poszedłeś na studia medyczne? – zapytał Jacka.

– Chodziłem do szkoły średniej. Zupełnie jak większość ludzi, którzy skończyli studia medyczne. Nie mów mi, że ty nie chodziłeś do szkoły średniej.

– Oczywiście, że chodziłem. Calvin ma rację: jesteś mądrala. Wiesz, o co pytani. Co robiłeś przed specjalizacją z patologii? – Chet od wielu miesięcy pragnął zadać to pytanie, ale nigdy nie było odpowiedniej chwili.

– Zostałem okulistą – wyznał Jack. – Miałem nawet praktykę w Champaign, w Illinois. Wiodłem życie zwykłego, konserwatywnego mieszkańca przedmieścia.

– Tak, no jasne, a ja byłem wtedy mnichem buddyjskim -zaśmiał się Chet. – Chociaż właściwie mogę sobie ciebie wyobrazić jako okulistę. W końcu sam byłem przez kilka lat lekarzem pogotowia ratunkowego, zanim mnie oświeciło. Ale konserwatysta? Nie, w żadnym razie nie uwierzę.

– Tak było – powtórzył Jack. – Na imię miałem wtedy John, nie Jack. Oczywiście nie rozpoznałbyś mnie. Miałem dłuższe włosy niż dzisiaj i czesałem je na prawą stronę, jak w szkole. No, a jeśli interesuje cię, w co się ubierałem, to preferowałem szkocką kratę.

– Co się stało? – Chet spoglądał na czarne dżinsy Jacka, niebieską sportową koszulę i granatowy krawat.

Stukanie we framugę drzwi zwróciło uwagę Cheta i Jacka. Odwrócili głowy i ujrzeli Agnes Finn, szefową laboratorium. Stała w drzwiach. Była niską, poważną kobietą w okularach z grubymi szkłami i prostymi jak druty włosami.

– Mamy coś trochę zaskakującego – zwróciła się do Jacka. W ręku trzymała kartkę. Zawahała się na progu. Jednak srogi wyraz jej twarzy nie zmienił się.

– Chcesz, żebyśmy zgadywali czy co? – zapytał Jack. Jego ciekawość rosła, w miarę jak przedłużało się milczenie Agnes.

Poprawiła okulary na nosie i wręczyła Jackowi wyniki.

– To badania na przeciwciała. Prosiłeś o nie w sprawie Nodelmana.

– Słowo daję! – powiedział tylko, rzuciwszy okiem na kartkę. Podał ją Chetowi. Ten spojrzał i aż podskoczył.

– A niech to! Nodelman miał cholerną dżumę?

– Oczywiście, nas także zaskoczyły wyniki – powiedziała Agnes swym zwykłym monotonnym głosem. – Czy coś jeszcze chciałbyś od nas?

Jack zagryzał dolną wargę, gdy myślał.

– Wyhodujmy kultury z wydzieliny któregoś z wrzodów. I spróbujmy zwykłych barwników. Które będą najlepsze na dżumę?

– Giemsa lub Waysona. Zazwyczaj one właśnie najlepiej potrafią ukazać dwubiegunową morfologię.

– Dobra, zróbmy to. Oczywiście najważniejsze to wyhodować wirus. Dopóki tego nie zrobimy, przypadek jest tylko prawdopodobną dżumą.

– Rozumiem – odpowiedziała Agnes i skierowała się w stronę drzwi.

– Nie muszę chyba przypominać, że powinniście być ostrożni! – Jack zawołał za Agnes.

– Nie ma potrzeby – odpowiedziała. – Mamy nowoczesne urządzenia zabezpieczające i nie omieszkam z nich skorzystać.

– Niesamowite – powiedział Chet, gdy zostali sami. – Skąd, do diabła, wiedziałeś?

– Nie wiedziałem – przyznał uczciwie Jack. – Calvin zmusił mnie do postawienia diagnozy. Prawdę powiedziawszy, myślałem, że żartuję. Faktycznie, objawy się zgadzały, ale i tak sądziłem, że łatwiej znaleźć śnieg w piekle niż dżumę w Nowym Jorku. No ale teraz to już nie jest zabawna sprawa. Jedyną korzyścią jest dziesięć dolców, które wygrałem od Calvina.

– Znienawidzi cię za nie – stwierdził Chet.

– O to dbam najmniej – skwitował Jack. – Jestem oszołomiony. Przypadek dżumy płucnej w marcu w Nowym Jorku, najprawdopodobniej złapanej w szpitalu! To nie może być prawdą, chyba że Manhattan General utrzymuje armię szczurów z pchłami. Nodelman musiał mieć kontakt z zarażonym zwierzęciem. Sądzę, że ostatnio podróżował. – Złapał za słuchawkę telefonu.

– Do kogo dzwonisz?

– Do Binghama, oczywiście – odpowiedział Jack i wybrał właściwy numer. – Nie możemy dopuścić do jakichś opóźnień. Chcę jak najszybciej pozbyć się tego gorącego ziemniaka.

Telefon odebrała pani Sanford. Poinformowała, że doktor Bingham jest niestety w ratuszu i zostanie tam najpewniej cały dzień. Zostawił polecenie, aby nie niepokoić go w czasie narady z burmistrzem.

– To tyle, jeśli chodzi o szefa – podsumował Jack.

Nie odłożył słuchawki, lecz zadzwonił do Calvina. I tu mu się nie powiodło. Sekretarka oznajmiła, że Calvina nie będzie cały dzień. Jakaś choroba w rodzinie. Odłożył słuchawkę i zaczął bębnić palcami po biurku.

– Bez skutku? – zapytał Chet.

– Cała góra jest chwilowo niedysponowana lub nieosiągalna. Pozostaliśmy sami sobie. – Jack nagle zerwał się z krzesła i wyszedł z biura.

Chet pospieszył za kolegą.

– Dokąd cię niesie? – Musiał prawie biec, żeby dotrzymać kroku Jackowi.

– Na dół, porozmawiać z Bartem Arnoldem. – Wszedł do windy i przycisnął dolny guzik. – Potrzebuję więcej informacji. Ktoś musi się dowiedzieć, skąd przyszła zaraza, albo miasto znajdzie się w prawdziwym kłopocie.

– Nie będzie lepiej, jeśli poczekasz na Binghama? – zapytał Chet. – Niepokoi mnie wyraz twoich oczu.

– Nie wiedziałem, że tak łatwo mnie przejrzeć – zaśmiał się Jack. – Ten przypadek to moja sprawa. Podnieca mnie.

Drzwi windy otworzyły się i Jack wyszedł. Chet przytrzymał je przed zamknięciem.

– Jack, zrób mi grzeczność i bądź ostrożny. Dobrze mi się pracuje z tobą w jednym pokoju. Nie rozpętuj zbyt wielu wichrów.

– Ja? – zapytał niewinnie Jack. – Jestem Mister Dyplomacja.

– A ja Muammar Kadafi. – Puścił drzwi, które zamknęły się z szelestem.

Gdy winda ruszała, Jack zanucił pod nosem dziarską melodię. Dodawał sobie otuchy, ale był też zadowolony z siebie. Uśmiechnął się, kiedy przypomniał sobie, co powiedział Laurie. Miał nadzieję, że Nodelman okaże się przypadkiem poważnej choroby szpitalnej, na przykład choroby legionistów, i w efekcie, on, Jack, przyprawi AmeriCare o prawdziwą zgagę. Dżuma byłaby dziesięć razy lepsza. A oprócz tego, że dołoży AmeriCare, z przyjemnością odbierze dziesięć dolców od Calvina.

Jack wszedł na parter i skierował się prosto do biura Barta Arnolda. Bart był przełożonym asystentów. Jack ucieszył się, że zastał go w pokoju.

– Mamy diagnozę prawdopodobnej dżumy. Muszę natychmiast porozmawiać z Janice Jaeger – powiedział Jack.

– Będzie spała – odparł Bart. – Czy to nie może poczekać?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Contagion
Robin Cook
Robin Cook - Chromosom 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x