– W schowku na rękawiczki – przyznał Minor.
– I założę się, że przednie światła forda Billy’ego Jima zgasły po drodze.
Dar westchnął.
– Tak… Sądzę, że mniej więcej dwa i pół kilometra od mostu.
Kobieta kiwnęła głową.
– Mniej więcej tyle czasu rozgrzewa się i wylatuje nabój kaliber.22 – oświadczyła Syd. – Znam te pikapy forda. Skrzynka bezpiecznikowa świateł znajduje się tuż pod panelem przed kierownicą. Twojemu Billy’emu Jimowi nagle wyłączyły się reflektory, trudno mu się jechało w deszczu, ale jak najszybciej chciał się dostać do domu, więc gmerał wokół siebie, oceniał, że przepalił się bezpiecznik… szukał w kabinie czegoś, czym mógłby go zastąpić. A nabój do dwudziestkidwójki pasuje idealnie. Wymienił więc i jechał dalej, nie myśląc o tym, że nabój się nagrzewa. Aż w końcu ów nabój wyprysnął i…
– No cóż, pewnie w tej opowieści nie było w sumie szczególnej tajemnicy – mruknął Darwin.
Sydney wzruszyła ramionami.
– Słuchaj, jestem strasznie głodna. Może zanim zabierzemy się za prawdziwe tajemnice, zjemy lunch, co?
***
Na lunch przygotowali sobie kanapki z rostbefem, wzięli butelki z piwem i zanieśli wszystko na ganek. Dzień robił się gorący, a oni już wcześniej zdjęli dżinsowe kurtki. Syd wyłożyła na spodnie zbyt dużą koszulę z krótkim rękawem, która przykrywała kaburę na biodrze. Dar również miał na sobie podkoszulek – stary, spłowiały, czarny, a także równie wytarte dżinsy i buty do biegania. Dom ocieniały wysokie sosny żółte i mniejsze brzozy, wejście do doliny przed nimi było jednak jasne dzięki letniej trawie i wierzbom; wszystko wydawało się falować na wietrze i w wywołanej przez gorąco mgiełce. Sydney i Minor usiedli na brzegu wysokiego ganku i machali nogami.
– Czy te wszystkie śmierci, ten cały ból i cierpienie – spytała – którego jesteś świadkiem… podczas śledztwa… Czy to wszystko czasem ci nie ciąży?
Gdyby zadała mu to pytanie dwadzieścia cztery godziny wcześniej, prawdopodobnie odpowiedziałby jej coś w tym rodzaju: „Wyobrażam sobie, że podobnie jest z lekarzami. Po jakimś czasie stają się… nie bardziej gruboskórni, nie o takie słowo mi chodziło… Zyskują wszakże perspektywę i patrzą na sprawy z pewnego oddalenia. To ich praca, prawda?”. Tak, jeszcze dobę wcześniej tak by jej powiedział i wierzyłby w swoje słowa. Teraz nie był już niczego pewien. Może coś się w nim zmieniło podczas ostatnich dziesięciu czy więcej lat. W tej chwili wiedział jedynie, że – wbrew wszelkim intencjom i oczekiwaniom – chciałby pocałować tę kobietę: główną oficer śledczą Sydney Olson. Chciałby pocałować jej pełne wargi, a później położyć ją na sekwojowych deskach ganku, przycisnąć do nich jej plecy, poczuć miękkość jej piersi przyciśniętych do jego klatki…
– Nie wiem – zdołał wydusić, żując powoli kanapkę. Szczerze mówiąc, zapomniał, jak brzmiało jej pytanie.
***
Akta znajdowały się w zwyczajnej, szarej teczce, ostemplowanej pieczątką „Poufne”. Wypełniona papierami teczka miała co najmniej siedem i pół centymetra grubości. Dar ustawił dwa biurowe fotele na kółkach przy biurku, blisko szybkich komputerów o najnowszych parametrach. Syd usiadła po jego prawej stronie, a on położył przed nią stosik dokumentów.
– Zobacz datę wypadku – powiedział.
– Siedem tygodni temu. – Kobieta spojrzała na raport powypadkowy Departamentu Policji Los Angeles. – Wschodnie Los Angeles… albo niedaleko za rogatkami. Zgadza się?
– Właściwie nie – odrzekł Dar. – Przy badaniu niektórych z tych spraw musiałem się zapuszczać daleko na północ, aż w twoje strony… Sacramento, San Francisco… Nawet poza stan.
– Czy Wydział Ruchu Drogowego Departamentu Policji Los Angeles wezwał cię jako doradcę przy tej sprawie? Znam zarówno sierżanta Rote’a z Wydziału Ruchu Drogowego, jak i detektywa Boba Venturę, którego nazwisko widnieje na sprawozdaniu ze śledztwa.
Darwin potrząsnął głową.
– Lawrence był akurat w Arizonie, prowadził tam jakąś sprawę, więc Trudy poprosiła mnie o sprawdzenie tego wypadku. Klientem była firma wynajmująca furgonetki.
Syd przeczytała wstępny raport z kraksy.
– GMC vandura… czerwony. Mała furgonetka? Służy do przeprowadzek?
– Tak. Przeczytaj sprawozdanie funkcjonariusza zgłaszającego wypadek.
Sydney zaczęła czytać raport na głos:
MIEJSCE KOLIZJI:
MARLBORO AVENUE NUMER 1200 (PÓŁNOCNA FRONTAGE ROAD).
WSTĘP:
OKOŁO 02:45 W NOCY Z 18 NA 19 MAJA TRANSPORTOWAŁEM WIĘŹNIARKĘ DO ARESZTU KOBIECEGO WE WSCHODNIM LOS ANGELES, KIEDY USŁYSZAŁEM MELDUNEK O JAKIMŚ ŚMIERTELNYM WYPADKU W REJONIE MARLBORO AVENUE I FOUNTAIN BOULEVARD. SPYTAŁEM DYSPOZYTORKĘ, CZY MOŻE ZNALEŹĆ GRUPĘ, KTÓRA ODBIERZE ODE MNIE WIĘŹNIARKĘ NA SKRZYŻOWANIU ULICY WSCHODNIEJ STO DZIEWIĄTEJ I MIĘDZYSTANOWEJ I-5, PO CZYM ODTRANSPORTUJE JĄ AŻ DO SAMEGO ARESZTU. WTEDY MÓGŁBYM SIĘ ZAJĄĆ KRAKSĄ. FUNKCJONARIUSZKA JONES, NUMER ODZNAKI 2485, ODPOWIEDZIAŁA NATYCHMIAST I PRZEJĘŁA ODE MNIE TRANSPORT. MIEJSCE ZDARZENIA, NA KTÓRE TO MIEJSCE PRZYBYŁEM OKOŁO GODZINY 03:00 NAD RANEM, ZASTAŁEM ZABEZPIECZONE PRZEZ JEDNOSTKI PATROLOWE. SPOTKAŁEM TAM: SIERŻANTA MCKAYA, NUMER ODZNAKI 2662 (KONTROLER RUCHU), FUNKCJONARIUSZA BERRTEGO, NUMER ODZNAKI 3501, ORAZ FUNKCJONARIUSZA CLANCEYA, NUMER ODZNAKI 4423. KWARTAŁ PRZY MARLBORO 1200 BYŁ ZABLOKOWANY DLA WSZELKIEGO RUCHU OD FOUNTAIN BOULEVARD DO GRAMERCY STREET.
OPIS ULICY:
MARLBORO AVENUE (PÓŁNOCNA FRONTAGE ROAD) JEST SKIEROWANĄ NA ZACHÓD ULICĄ JEDNOKIERUNKOWĄ. FOUNTAIN BOULEVARD, NA WSCHODZIE, BIEGNIE Z PÓŁNOCY NA POŁUDNIE, PODOBNIE GRAMERCY STREET, NA ZACHODZIE. MARLBORO AVENUE (PÓŁNOCNA FRONTAGE ROAD) CECHUJE SIĘ NACHYLENIEM 0,098 STOPNIA WSCHÓD/ZACHÓD, W GÓRĘ WZGÓRZA. ULICĘ OŚWIETLAJĄ LATARNIE ULICZNE ORAZ ŚWIATŁA NA SKRZYŻOWANIU. OGRANICZENIE PRĘDKOŚCI WYNOSI DLA TEGO ODCINKA CZTERDZIEŚCI KILOMETRÓW NA GODZINĘ.
WARUNKI POGODOWE:
W CHWILI WYPADKU NIEBO BYŁO CAŁKOWICIE ZACHMURZONE. PADAŁ DESZCZ, TEMPERATURA BYŁA NISKA, WIAŁ LEKKI WIATR. NOCNE NIEBO POZOSTAWAŁO CIEMNE, GDYŻ KSIĘŻYC SKRYŁ SIĘ ZA GRUBĄ POKRYWĄ CHMUR.
IDENTYFIKACJA POJAZDU:
GMC VANDURA (V-2) MIAŁ Z PRZODU, Z TYŁU I Z OBU BOKÓW DUŻE NALEPKI FIRMY WYNAJMUJĄCEJ SAMOCHODY TOWAROWE I PÓŁCIĘŻAROWE „URENTAL TRUCK”. SPRAWDZENIE TABLIC REJESTRACYJNYCH POJAZDU UJAWNIŁO, ŻE NIE BYŁ NOTOWANY.
IDENTYFIKACJA KIEROWCY:
PANNA GENNIE SMILEY. TOŻSAMOŚĆ USTALONO NA PODSTAWIE JEJ KALIFORNIJSKIEGO PRAWA JAZDY, JEJ WŁASNEGO OŚWIADCZENIA ORAZ OŚWIADCZENIA DONALDA M. BORDENA.
USZKODZENIA POJAZDU:
ZANOTOWANO DROBNE USZKODZENIA PRZEDNIEJ KRATOWNICY WLOTU POWIETRZA GMC VANDURY. KRATOWNICA WGIĘŁA SIĘ DO WEWNĄTRZ W PRZYBLIŻENIU NA 7,5 CENTYMETRA W NAJGŁĘBSZYM MIEJSCU. ZNALEZIONO W NIEJ WŁÓKNA POCHODZĄCE ZE SWETRA OFIARY.
OBRAŻENIA:
RICHARD KODIAK DOŚWIADCZYŁ CIĘŻKIEGO URAZU GŁOWY, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ ŚMIERTELNY. GDY NA MIEJSCE WYPADKU PRZYBYLI SANITARIUSZE: PETERSON, NUMER 333 ORAZ ROYLES, NUMER 979 (JEDNOSTKA PARAMEDYCZNA NUMER 272), KODIAK JUŻ NIE ŻYŁ. ZGON STWIERDZIŁ DOKTOR CAVENAUGH Z EASTERN MERCY HOSPITAL, CO ZGŁOSIŁ PRZEZ RADIO…
Kobieta przerwała czytanie i przerzuciła kilka stron.
– W porządku – oświadczyła w końcu. – Mamy zatem trzydziestojednoletniego mężczyznę, Richarda Kodiaka, który zmarł z powodu obrażeń głowy. On i jego współlokator, Donald Borden, przeprowadzali się akurat ze wschodniego Los Angeles do San Francisco, kiedy… przyjaciółka, pani Gennie Smiley, uderzyła w pana Kodiaka furgonetką, a potem jeszcze trafiła w niego prawym kołem pojazdu. – Przerzuciła kilkanaście kartek.
Читать дальше