Karin Slaughter - Fatum

Здесь есть возможность читать онлайн «Karin Slaughter - Fatum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Historia zaczyna się wręcz banalnie, ale to wszystko pozory. W strzelaninie na posterunku dwóch zamaskowanych bandytów zabija policjanta, rani komendanta Jeffreya Tollivera i bierze zakładników, wśród których jest lekarka Sara Linton, jego była żona. Bezwzględni napastnicy nie zgłaszają żadnych roszczeń. Pozostali w mieście koledzy po fachu – Lena i Frank – usiłują gorączkowo ustalić tożsamość zabójców…

Fatum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To pewnie od pyłku.

– Jasne – rzekł, wychylając się w fotelu, żeby podnieść szybę po jej stronie. – Tego przeklętego derenia.

Położyła mu dłoń na karku i zanurzyła palce we włosach z tyłu głowy. Nieodmiennie ją zdumiewało, że były takie miękkie w dotyku, zupełnie jak puszek na główce niemowlęcia.

Popatrzył przed siebie i przeniósł wzrok na nią. Uśmiechnął się nieśmiało i mruknął:

– Boże, jaka ty jesteś piękna.

Po raz drugi wydmuchała nos, chcąc ukryć swoją reakcję na ten komplement.

Wyprostował się, jeszcze bardziej zwalniając.

– Naprawdę jesteś bardzo piękna – powtórzył i pocałował ją za uchem.

Zdjął nogę z gazu, żeby pocałować ją po raz drugi.

– Zaraz zablokujesz cały ruch – ostrzegła, chociaż w zasięgu wzroku nie było żadnego samochodu.

Pocałował ją jeszcze raz, w usta. Sara tylko po części mogła się oddać przyjemnym doznaniom, bo była pewna, że połowa personelu i pacjentów szpitala wygląda ciekawie między listewkami żaluzji na to przedstawienie rozgrywające się na środku ulicy.

Delikatnie odepchnęła Jeffreya i powiedziała:

– Nie mam zamiaru skończyć jako jeszcze jedna „miejscowa ciekawostka” dla następnej dziewczyny, którą tu przywieziesz.

– Myślisz, że przyjeżdżałem tu z innymi dziewczynami? – zapytał tonem, po którym trudno było nawet rozpoznać, czy mówi poważnie.

Za nimi rozległ się klakson, toteż Jeffrey ruszył dalej przez miasto z przepisową szybkością pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Wolała mu nie wytykać, że dostosował się do ograniczenia prędkości po raz pierwszy od czasu, jak usiadł za kierownicą. Coś się zmieniło w atmosferze, jaką wokół siebie roztaczał, ale nie potrafiła tego sprecyzować. Zanim jednak zdążyła sformułować w myślach pytanie, zaraz za szpitalem skręcił w boczną uliczkę, a chwilę później na podjazd i zatrzymał wóz za granatowym pikapem. O poręcz werandy stał oparty różowy dziecięcy rowerek, opona wisząca pod konarem rozłożystego dębu pełniła rolę huśtawki.

– Tu mieszka twoja matka? – zdziwiła się Sara.

– Nie, to ostatni przystanek – odparł z nieco wymuszonym uśmiechem. – Zaraz wrócę.

Otworzył drzwi i wysiadł, nim zdążyła zapytać, kto tu mieszka.

Patrzyła, jak Jeffrey wbiega na werandę i puka do drzwi. Wetknął ręce do kieszeni, odwrócił się i zaczął się rozglądać. Pomachała mu ręką, ale szybko pojęła, że nie widzi jej z powodu odblasku słońca na szybach. Zapukał po raz drugi, ale wciąż nikt nie otwierał. Znowu odwrócił się w stronę samochodu i osłaniając oczy od słońca, uniósł w górę palec, dając jej znak, że wróci za minutę. Otworzyła drzwi i także wysiadła, kiedy zniknął za rogiem budynku.

Rozejrzała się ciekawie po okolicy, czekając na jego powrót. Uliczka do złudzenia przypominała jej Avondale, które akurat nie było najładniejszą częścią Heartsdale. Sądząc po wyglądzie, domy zbudowano w pośpiechu dla żołnierzy wracających z frontów drugiej wojny światowej, gotowych do założenia rodziny, by jak najszybciej zapomnieć o wojennym koszmarze. Pod koniec lat czterdziestych musiało to być ładne osiedle, od tamtego czasu jednak bardzo podupadło. Przed niektórymi posesjami stały na klockach rozsypujące się graty aut pozbawione kół, wiele trawników porastało zielsko. Ze ścian większości domów płatami obłaziła farba, ze szpar między płytami chodnikowymi wyrastała trawa. Niektórzy właściciele jeszcze się nie poddali w tej z góry przegranej bitwie, ich trawniki były starannie przystrzyżone, ściany domów okrywały wielkie tafle winylowych okładzin. Ten, przed który zajechał Jeffrey, należał właśnie do tej drugiej kategorii. Frontowe podwórze było zadbane i wypielęgnowane, a wysypane żwirem ścieżki dokładnie zagrabione.

Ruszyła powoli w stronę domu, obchodząc pikapą. Miał z boku wymalowany szeroki, pomarańczowy pas z ciągnącym się przez całą długość granatowym napisem: AUBURN TIGERS. Przed frontowymi drzwiami widniała przymocowana do poręczy werandy pomarańczowa chorągiewka z granatowym odciskiem tygrysiej łapy. Zwróciła uwagę, że nawet skrzynka na listy przy ulicy nosi barwy pomarańczowo-granatowe. Najwyraźniej mieszkał tu zagorzały kibic uczelnianej drużyny piłkarskiej.

Niespodziewanie na podjazd wypadł nieduży pies i skoczył na nią, opierając ubłocone łapy o jej spódnicę.

– Nie – syknęła, ale bez rezultatu. Kucnęła więc przy podnieconym zwierzaku, mając nadzieję, że to go powstrzyma od skakania.

Pies szczeknął radośnie i aż odwróciła głowę pod wpływem nieprzyjemnego zapachu z jego pyska. Poczochrała mu palcami sierść na łebku, myśląc, że jeszcze nigdy nie spotkała tak brzydkiego kundla. Mniej więcej do połowy długości ciała miał gęstą poskręcaną sierść niczym pudel, ale łapy pokrywała twarda szczecina jak u teriera. Jego maść stanowiła przedziwną mieszankę odcieni czarnego, szarego i brązowego. Oczy miał wybałuszone, jakby ktoś ściskał mu jądra, choć już na pierwszy rzut oka było widać, że to suczka.

Sara wstała i spróbowała otrzepać kurz ze spódnicy, jednakże pył z Alabamy w niczym nie przypominał gliniastych gleb z Georgii. Chyba tylko długotrwałe namaczanie w wodzie z mydłem było w stanie usunąć te plamy.

– Spokój! – rozległ się od strony ulicy męski głos. Sara spłoniła się, zanim zrozumiała, że nie było to skierowane do niej.

Mężczyzna w jednym ręku trzymał papierową torbę z zakupami, a drugą poklepał się po udzie i zawołał:

– Tig! Do nogi!

Suczka jednak ani myślała odczepić się od nóg nowej znajomej, toteż mężczyzna zaśmiał się głośno i ruszył przez podwórze. Stanął przed Sarą, obrzucił ją taksującym spojrzeniem od stóp do głów i aż gwizdnął przez zęby.

– Złotko, jeśli należysz do Świadków Jehowy, to jestem gotów od razu się przechrzcie.

Stuknęły frontowe drzwi domu i na werandę wyszła ciemnowłosa kobieta mniej więcej w jej wieku.

– Nie słuchaj tego starego głupka – powiedziała, obrzucając ją równie uważnym spojrzeniem, ale zdecydowanie wyzbytym choćby cienia podziwu. – Sara, zgadza się?

– Tak – wybąkała.

– Jestem Darnell, ale wszyscy mówią mi Neli. A to mój mąż, Jerry.

– Mów mi Opos – rzekł gospodarz, unosząc dłoń do daszka czapeczki baseballowej w kolorach pomarańczowym i granatowym.

Zmieszana Sara wydukała:

– Bardzo mi miło państwa poznać.

– Pani pozwoli – rzucił dwornie Opos, jeszcze raz uniósł dłoń do czapeczki i ruszył przodem w stronę domu.

Neli wpuściła do środka psa, ale Sarze zastąpiła drogę.

– Zatem – mruknęła, opierając się łokciem na klamce – jesteś nową zdobyczą Jeffreya?

Nie wiedziała, czy uznać to za żart, ale miała dość podobnego traktowania w rodzinnych stronach. Skrzyżowała ręce na piersiach i mruknęła z rezygnacją:

– Na to wygląda.

Neli wykrzywiła usta w bok, dając do zrozumienia, że jeszcze nie skończyła.

– Jesteś stewardesą czy striptizerką?

Sara zaśmiała się krótko, ale szybko spoważniała, widząc minę gospodyni. Zadarła dumnie brodę i bez namysłu wybrała striptizerkę, gdyż brzmiało to bardziej egzotycznie.

Neli obrzuciła ją ostrym spojrzeniem spod przymrużonych powiek.

– Jeffrey mówił, że pracujesz z dziećmi. Próbowała wymyślić jakąś ciętą ripostę, ale zdobyła się tylko na idiotyczne stwierdzenie:

– Pozuję do aktów z balonikami w kształcie zwierzątek.

– Aha. – Kobieta wreszcie odsunęła się na bok. – Wszyscy są na tylnym podwórku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Karin Slaughter - The Kept Woman
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Temor Frío
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Snatched
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Martin Misunderstood
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Like A Charm
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Blindsighted
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Faithless
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Fractured
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Kisscut
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Triptych
Karin Slaughter
Karin Slaughter - The Last Widow
Karin Slaughter
Отзывы о книге «Fatum»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x