Karin Slaughter - Fatum

Здесь есть возможность читать онлайн «Karin Slaughter - Fatum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Historia zaczyna się wręcz banalnie, ale to wszystko pozory. W strzelaninie na posterunku dwóch zamaskowanych bandytów zabija policjanta, rani komendanta Jeffreya Tollivera i bierze zakładników, wśród których jest lekarka Sara Linton, jego była żona. Bezwzględni napastnicy nie zgłaszają żadnych roszczeń. Pozostali w mieście koledzy po fachu – Lena i Frank – usiłują gorączkowo ustalić tożsamość zabójców…

Fatum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przez chwilę spoglądali sobie w oczy wśród rosnącego napięcia. Wreszcie Smith głośno mlasnął i Sara szybko odwróciła wzrok. Jeffreyowi przemknęło przez głowę, że gdyby tylko mógł, z gołymi rękami rzuciłby się teraz na drania i zatłukł go na śmierć.

Smith znowu musiał wyczuć jego nastawienie, gdyż zapytał pospiesznie:

– Chcesz mi przysporzyć jakichś kłopotów, Matt? Jeffrey wyprostował się, jak dalece pozwalały mu ciasno skrępowane paskiem nogi. Obrzucił bandytę wzrokiem pełnym bezgranicznej nienawiści, ale Smith odpłacił mu tym samym.

Po raz kolejny Brad podjął próbę załagodzenia atmosfery.

– Weź mnie zamiast niego – zaproponował na ochotnika.

Napastnik jeszcze przez chwilę świdrował oczami Jeffreya, w końcu powoli przeniósł spojrzenie na Stephensa.

– Wypuść go i zatrzymaj tylko mnie – powtórzył Brad.

Smith skwitował tę propozycję głośnym rechotem, nawet jego kumpel w lobby mu zawtórował.

– W takim razie weź mnie – podsunęła Sara.

Obaj natychmiast spoważnieli.

– Nie – mruknął Jeffrey.

Ona jednak nie zwróciła na niego odwagi, nadal wpatrując się w Smitha.

– Już zastrzeliłeś Jeffreya – powiedziała, kładąc trochę za duży nacisk na jego imię. Ciągnęła jednak bardziej wyważonym tonem: – Przyznałeś, że nie chcesz Brada ani Matta. Z pewnością nie chcesz też na zakładnika ani tej staruszki, ani żadnej z trzech dziesięciolatek. Więc wypuść ich wszystkich. Uwolnij ich, a zatrzymaj mnie.

ROZDZIAŁ PIATY

Niedziela

Podróż do Sylacaugi okazała się dużo dłuższa, niż obiecywał Jeffrey. Powiedział, że będą mogli przenocować w domu jego matki, ale Sara była pełna obaw, że jeśli utrzymają dotychczasowe tempo, dotrą na miejsce dopiero rano. Im bliżej byli Talladegi, tym większy ruch panował na autostradzie, gdyż ludzie zdążali na tor wyścigów samochodowych NASCAR, Jeffrey jednak traktował to bardziej jako wyzwanie niż utrudnienie w podróży. Coraz częściej wyprzedzał auta osobowe, ciężarówki i tiry w tak bliskiej odległości, że Sara w końcu zapięła pasy. Na szczęście wkrótce skręcili w boczną drogę. Przyjęła to z ulgą, ale tylko do czasu, aż doszła do wniosku, że ostatnim poruszającym się po niej pojazdem musiał być chyba wóz drabiniasty zaprzężony w konie.

Tymczasem Jeffrey robił wrażenie coraz bardziej odprężonego, im bardziej zagłębiali się w Alabamę. Okresy milczenia przestały być nieznośne i stały się chwilami wytchnienia. Złapał w radiu stację nadającą lokalne przeboje rockowe, toteż przemierzali leśną głuszę przy wtórze piosenek zespołów Lynyrd Skynyrd czy The Allman Brothers. Zaczął jej też pokazywać miejscowe atrakcje, jak trzy niedawno zamknięte przędzalnie bawełny czy fabrykę opon zlikwidowaną po groźnym pożarze. Centrum Niewidomych imienia Helen Keller okazało się imponującym kompleksem zabudowań, choć nie zdążyła mu się nawet dobrze przyjrzeć, gdyż minęli je z prędkością stu czterdziestu kilometrów na godzinę.

Wreszcie, gdy przejechali obok kolejnego więzienia okręgowego, poklepał ją po kolanie, uśmiechnął się i rzekł:

– Jesteśmy prawie na miejscu.

Ale powiedział to z dziwną miną, jakby już teraz żałował, że zaprosił ją w rodzinne strony.

Gdy skręcili ostro w kolejną, równie wyboistą i dziurawą boczną drogę, zaczęła się zastanawiać, czy nie zabłądził, kiedy przed nimi zamajaczyła wielka tablica. Odczytała na głos:

– „Witamy w Sylacaudze, rodzinnym mieście Jima Naborsa”.

– Jesteśmy dumni ze swojej historii – oświadczył Jeffrey, nieco zwalniając przed zakrętem. – Od razu masz kolejną miejscową ciekawostkę. – Wskazał stojący przy drodze i chylący się ku ruinie wiejski sklep o nazwie Yonders Blossom.

Ledwie dała radę odczytać tę nazwę z wypłowiałego ze starości i łuszczącego się szyldu nad wejściem. Przed budynkiem stały wystawione rozmaite towary, jakich należało oczekiwać w takim miejscu, od przenośnego kaloryfera porośniętego mchem, po stare opony samochodowe pomalowane na biało i przekształcone w gazony do kwiatów. Przy bocznej ścianie stała wielka lodówka z reklamą coca-coli.

– Straciłem dziewictwo właśnie za tą lodówką – obwieścił dumnie Jeffrey.

– Poważnie?

– Tak – odparł, uśmiechając się lubieżnie. – W dzień moich dwunastych urodzin.

Sara próbowała ukryć osłupienie.

– A ile ona miała lat?

Zachichotał z nieskrywaną satysfakcją.

– Nie tyle, żeby matka nie przełożyła jej przez kolano, kiedy stary Blossom zapragnął się napić, wyszedł przed sklep i nas zaskoczył.

– A więc już wtedy wywierałeś podobny wpływ na matki.

Zaśmiał się głośno i znowu poklepał ją po kolanie.

– Nie na wszystkie, skarbie.

– Skarbie? – powtórzyła w osłupieniu, odczytując po jego tonie, że z taką samą czułością nazywał swój ulubiony kawałek wołowej pieczeni.

Zaśmiał się jeszcze głośniej, chociaż powiedziała to z całkowitą powagą.

– Chyba nie zamierzasz z mojego powodu zostać zagorzałą feministką?

Popatrzyła na jego dłoń spoczywającą na jej kolanie, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że powinien ją natychmiast zabrać.

– Uważaj, bo naprawdę się tego doczekasz.

Ścisnął palcami jej nogę i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, który chyba już setki razy wybawiał go z różnych opresji. Sara nie była nawet specjalnie zła, bo wiedziała, że musi ponieść zasłużoną karę za nazwanie go głupim w obecności matki. Dlatego, rada nierada, postanowiła przejść nad tym do porządku dziennego.

Już powoli wjeżdżali do miasta, które jak dwie krople wody przypominało Heartsdale, tyle że było o połowę mniejsze. Wskazywał jej kolejne „miejscowe ciekawostki”, ale uśmiechał się przy tym tajemniczo, aż nabrała przekonania, że z każdą z nich są związane jego dalsze przygody z dziewczętami. Tylko z tego powodu wolała nie dopytywać się o szczegóły.

– A to moja szkoła średnia – rzekł, gdy mijali długi parterowy budynek, za którym stało zaparkowanych kilka przyczep mieszkalnych. – Uczyła w niej panna Kelley.

– Następna z twoich zdobyczy?

Jęknął gardłowo.

– Chciałbym. Na Boga, teraz ma pewnie z osiemdziesiąt lat, ale wtedy…

– Rozumiem – wtrąciła szybko.

– Czyżbyś była zazdrosna?

– O osiemdziesięcioletnią staruszkę?

– No to jesteśmy – rzucił, skręcając w Main Street, też bardzo podobną do tej w Heartsdale. – Coś ci to przypomina?

– Owszem, tyle że tutaj supermarket jest zdecydowanie bliżej rynku – odparła, oglądając się za wychodzącą ze sklepu kobietą dźwigającą trzy wypchane papierowe torby i holującą dwoje berbeci uczepionych jej spódnicy po obu stronach.

Na widok matki z dziećmi zaczęła się zastanawiać, jak mogłoby wyglądać jej życie w tej roli. Zawsze marzyła o tym, że gdy już będzie miała własną ustabilizowaną praktykę, wyjdzie za mąż i urodzi dzieci. Ciąża pozamaciczna będąca wynikiem gwałtu kazała jej na zawsze zapomnieć o tych marzeniach.

Aż ścisnęło ją za gardło na wspomnienie tego wszystkiego, co jej odebrano.

Jeffrey wskazał duże gmaszysko po prawej.

– To nasz szpital. Tutaj się urodziłem, choć wtedy miał tylko dwa piętra, a parking był wysypany żwirem.

Zapatrzyła się na mijany szpital, próbując nad sobą zapanować.

Podał jej papierową chusteczkę.

– Wszystko w porządku?

Pospiesznie wytarła oczy. Bardzo często zbierało jej się przy nim na płacz, a podobne gesty sprawiały, że miała jeszcze większą ochotę zalać się łzami. Wydmuchała nos i bąknęła:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Karin Slaughter - The Kept Woman
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Temor Frío
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Snatched
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Martin Misunderstood
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Like A Charm
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Blindsighted
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Faithless
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Fractured
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Kisscut
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Triptych
Karin Slaughter
Karin Slaughter - The Last Widow
Karin Slaughter
Отзывы о книге «Fatum»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x