Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Otwierając ciężkie drzwi zastanowił się przez moment, dlaczego wejście do każdej hali sportowej jest zaprojektowane niczym wrota Troi. Kiedy znalazł się w pomalowanym na biało korytarzu, ruszył przed siebie, aż wreszcie dotarł do szatni dla wykładowców; z ulgą zauważył, że pomieszczenie było puste. Nie był w nastroju do towarzyskich pogaduszek, a gdyby musiał podjąć ten wysiłek, z pewnością sprawiłby dziwaczne wrażenie. Mógł też obejść się bez spojrzeń, które z pewnością by na siebie ściągnął. Znalazł się zbyt blisko krawędzi. Musiał cofać się powoli i ostrożnie, najpierw sam, potem z pomocą Marie. Boże, kiedy to się wreszcie skończy? Jak wiele może od niej wymagać? Co prawda, nigdy nie musiał jej prosić – zawsze sama ofiarowywała mu wszystko, co mogła,

Webb przeszedł wzdłuż rzędu szafek. Jego własna znajdowała się prawie na samym końcu. W pewnej chwili jego uwagę zwrócił jakiś jasny przedmiot, umieszczony mniej więcej na wysokości jego głowy. Przyspieszył kroku, by po chwili przekonać się, że to zwinięta kartka papieru, którą wepchnięto w szczelinę drzwi szafki. Wyszarpnął ją i rozwinął.

„Dzwoniła Pańska żona. Prosiła, żeby skontaktował się Pan z nią tak szybko, jak tylko Pan będzie mógł. Podobno to bardzo pilne. Raiph”.

Dozorca powinien ruszyć trochę głową i od razu go zawołać, pomyślał z gniewem Dawid, otwierając szafkę. Wydobył z kieszeni spodni garść drobnych, po czym podbiegł do wiszącego na ścianie telefonu i włożył do szczeliny monetę; z niepokojem zauważył, że drży mu ręka. Natychmiast domyślił się dlaczego: Marie nie używała słowa „pilne”. Unikała takich słów.

– Halo?

– O co chodzi?

– Domyśliłam się, że tam będziesz – powiedziała jego żona. – Panaceum Mo, które powinno cię wyleczyć, pod warunkiem, że wcześniej nie dostaniesz zawału serca.

– Co się stało?

– Wracaj do domu, Dawidzie. Czeka na ciebie ktoś, z kim musisz się zobaczyć. Pospiesz się, kochanie.

Podsekretarz stanu Edward McAllister ograniczył do minimum ceremonię prezentacji, ale udało mu się przekazać kilka szczegółów mających świadczyć jednoznacznie o tym, że należy do najwyższych kręgów Departamentu. Zarazem jednak starał się zbytnio nie podkreślać swojego znaczenia; był biurokratą znającym swój fach i spokojnym o to, że jego kwalifikacje pozwolą mu przetrzymać wszystkie zmiany w administracji.

– Jeśli pan sobie życzy, panie Webb, mogę zaczekać, aż przebierze się pan w coś bardziej wygodnego.

Dawid cały czas był w przepoconym dresie, ponieważ zaraz po odwieszeniu słuchawki złapał ubranie z szafki i popędził do samochodu.

– Nie wydaje mi się – odparł. – Zważywszy na to, w jakiej instytucji pan pracuje, chyba nie może pan czekać zbyt długo.

– Usiądź, Dawidzie. – Marie St. Jacques Webb weszła do pokoju z dwoma ręcznikami. – Zechce pan spocząć, panie McAllister.

Obaj mężczyźni zajęli miejsca naprzeciw siebie, po dwóch stronach wygaszonego kominka. Marie podała mężowi jeden z ręczników, a drugim zaczęła wycierać jego kark i ramiona. Blask stojącej na stole lampy podkreślał rdzawy odcień jej włosów i piękno rysów skrytej w półcieniu twarzy. Utkwiła wzrok w przedstawicielu Departamentu Stanu.

– Proszę mówić – zachęciła go. – Jak pan wie, posiadam takie same upoważnienia, jak mój mąż.

– Czyżby były co do tego jakieś wątpliwości? – zapytał Dawid z nie ukrywaną wrogością w głosie.

– Absolutnie żadnych – odparł McAllister z lekkim, ale szczerym uśmiechem. – Nikt, kto wie, czego dokonała pańska żona, nie śmiałby jej wykluczyć. Poradziła sobie tam, gdzie zawiodło wielu innych.

– To prawda – skinął głową Webb. – Choć jednocześnie nic to nie znaczy.

– Ejże, Dawidzie! Nie bądź taki spięty!

– Przepraszam, masz rację. – Webb próbował się uśmiechnąć, ale bez powodzenia. – Jestem chyba uprzedzony, a nie powinienem, prawda?

– Ma pan do tego wszelkie prawo – odparł podsekretarz. – Ja na pańskim miejscu na pewno bym był. Choć nasza kariera przebiegała do pewnego czasu bardzo podobnie, gdyż ja także przez wiele lat przebywałem na Dalekim Wschodzie, to nikomu nawet przez myśl by nie przeszło powierzyć mi takie zadanie jak pańskie. To, co pan przeszedł, jest o całe lata świetlne nad moją głową.

– Nad moją też.

– Nie wydaje mi się. Wszyscy wiedzą, że to nie pan zawiódł.

– Jest pan bardzo miły. Proszę nie brać tego do siebie, ale tak ciepłe słowa od kogoś zajmującego pańskie stanowisko wywołują u mnie dreszcze.

– W takim razie może przejdziemy od razu do rzeczy?

– Bardzo proszę.

– Mam nadzieję, że nie osądził mnie pan zbyt pochopnie, panie Webb. Nie jestem pańskim wrogiem, a chciałbym zostać przyjacielem. Wiem, za które pociągnąć sznurki, żeby pana ochronić.

– Przed czym?

– Przed czymś, czego nikt się nie spodziewał.

– To znaczy?

– Za pół godziny od tej chwili pańska obstawa zostanie podwojona – powiedział McAllister, patrząc Dawidowi prosto w oczy. – To ja tak zadecydowałem, a jeśli uznam za stosowne, wzmocnię ją czterokrotnie. Każda osoba przyjeżdżająca do miasteczka uniwersyteckiego będzie dokładnie sprawdzana, a cały teren bezustannie patrolowany. Strażnicy przestaną wtapiać się w tło. Otrzymają polecenie, żeby jak najbardziej rzucać się w oczy.

– Boże! – Webb zerwał się z fotela. – Carlos!

– Raczej nie – odparł McAllister, kręcąc głową. – Oczywiście nie możemy tego wykluczyć, ale wydaje się to zbyt mało prawdopodobne.

– Rzeczywiście – zauważył znacznie spokojniej Dawid. – Gdyby to był on, wasi ludzie staraliby się być zupełnie niewidoczni. Pozwolilibyście mu się zbliżyć, a gdyby mnie zabił, to i tak by się opłaciło.

– Nie mnie. Może mi pan nie wierzyć, ale naprawdę tak uważam.

– Dziękuję. Ale w takim razie, o czym właściwie mówimy?

– Ktoś dostał się do pańskich dokumentów, to znaczy do dokumentów Treadstone-71.

– Nielegalnie?

– Początkowo wszystko było jak najbardziej legalne. Stanęliśmy w obliczu poważnego kryzysu i w pewnym sensie nie mieliśmy wyboru. Dopiero potem okazało się, że coś jest nie w porządku i dlatego teraz boimy się o pana.

– Proszę trochę wolniej. Kto dobrał się do akt?

– Człowiek z wewnątrz, bardzo wysoko postawiony. Nikt nie mógł kwestionować jego uprawnień.

– Kto to był?

– Funkcjonariusz brytyjskiego MI 6 z Hongkongu, od lat cieszący się zaufaniem CIA. Przyleciał do Waszyngtonu i od razu poszedł do pewnego człowieka z Agencji, który utrzymywał z nim kontakt. Zażądał dostępu do wszystkich informacji, jakie posiadamy na temat Jasona Bourne'a. Twierdził, że mają kłopoty bezpośrednio związane z projektem Treadstone, a także dał oględnie do zrozumienia, iż udostępnienie mu tych akt stanowi warunek kontynuowania dobrej współpracy między naszymi wywiadami.

– Musiał chyba podać jakieś konkretne powody.

– Podał. – McAllister umilkł na chwilę, mrugając nerwowo powiekami i pocierając dłonią czoło.

– Jakie?

– Jason Bourne wrócił – powiedział cicho funkcjonariusz Departamentu Stanu. – Znowu zabija. W Koulunie.

Marie wciągnęła gwałtownie powietrze i zacisnęła palce na ramieniu męża, wpatrując się z napięciem w siedzącego naprzeciwko nich mężczyznę. Dawid nie poruszył się, ale jego utkwiony w McAllisterze wzrok przypominał spojrzenie człowieka, który nagle ujrzał przed sobą jadowitą kobrę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x