Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Krucjata Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krucjata Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krucjata Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"

Krucjata Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krucjata Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Do tego jego ubranie – kontynuował Delta z,,Meduzy”. – Zmieni je. Nie może już wyglądać tak jak przedtem i nie może też wyglądać tak jak teraz. Musi stać się kimś innym. – Dotarli do trzeciego piętra i Jason kładąc rękę na klamce powiedział do d'Anjou: – Wierz mi na słowo, Echo, twój chłopiec się zaplątał. W tej chwili rozwiązuje w głowie zadania godne rosyjskiego mistrza szachowego.

– Czy to mówi uczony, czy człowiek niegdyś zwany Jasonem Bourne'em?

– Bourne – odparł Dawid Webb z lodem w głosie i chłodem w oczach. – Jeśli kiedykolwiek istniał, to właśnie w tej chwili.

Przerzuciwszy płócienną torbę przez ramię, Jason powoli uchylił drzwi u szczytu schodów, przywierając ciałem do framugi. Dwaj mężczyźni w ciemnych garniturach w prążki szli korytarzem w jego stronę, narzekając na brak obsługi w pokojach. Rozmawiali po angielsku. Otworzyli drzwi do swego pokoju i znikli w środku. Bourne pchnął drzwi prowadzące na podest i przepuścił d'Anjou. Ruszyli wzdłuż korytarza. Pokoje miały numerację chińską i angielską.

341, 339, 337 – a więc znajdowali się na właściwym korytarzu, ich pokój był z lewej strony. Z brązowej windy nagle wysiadły trzy hinduskie pary, kobiety w sari, mężczyźni w obcisłych płóciennych spodniach. Minęli Jasona i d'Anjou szczebiocąc, rozglądając się w poszukiwaniu swych pokoi; mężczyźni byli wyraźnie niezadowoleni z faktu, że sami muszą nieść bagaże.

335, 333, 331…

– To już koniec! – rozległ się damski wrzask. Tłusta kobieta w papilotach i szlafroku wymaszerowała z wojowniczą miną z drzwi po prawej. Wystająca spod szlafroka koszula nocna ciągnęła się po ziemi i kobieta co chwila ją przydeptywała. Zadarła ją do góry, odsłaniając parę nóg godnych nosorożca. – Toaleta nie działa, a o telefonie nie ma co marzyć!

– Isabel, mówiłem ci! – krzyknął mężczyzna w czerwonej piżamie, wyglądający zza drzwi. – To tylko zmęczenie spowodowane różnicą czasu. Prześpij się i pomyśl, że to nie jest Short Hilis! Przestań dzielić włos na czworo! Odpręż się!

– Ponieważ nie mogę skorzystać z łazienki, nie mam wyboru! Znajdę któregoś z tych skośnookich sukinsynów i zrobię piekło! Gdzie są schody? Za nic nie wejdę do żadnej z ich cholernych wind. Jeśli w ogóle kursują, to pewnie w poprzek i prosto przez ścianę do pokoju 747!

Wściekła niewiasta minęła ich pędząc ku schodom. Dwie z trzech hinduskich par miały trudności z kluczami, wreszcie udało im się otworzyć zamki głośnymi, dobrze wycelowanymi kopniakami; mężczyzna w czerwonej piżamie wrzasnął coś do swej rozgniewanej żony, a potem trzasnął drzwiami pokoju.

– Przecież to jest jak spotkanie klasowe w klubie! Zachowujesz się żenująco, Isabel! – krzyknął jej na pożegnanie. 329, 327… 325. To ten pokój. Korytarz był pusty. Zza drzwi dobiegały tony wschodniej muzyki. Radio było włączone na cały regulator; zapewne przy pierwszym dzwonku telefonu zostanie nastawione jeszcze głośniej. Jason odciągnął d'Anjou do tyłu i stanąwszy przy ścianie powiedział cicho:

– Nie pamiętam żadnych Gurkhów ani zwiadowców…

– Jakaś część ciebie pamięta, Delta – przerwał Echo.

– Możliwe, ale to nie ma nic do rzeczy. Jesteśmy na początku końca drogi. Torby zostawimy tutaj. Ja zajmę się drzwiami, a ty wal śmiało za mną. Trzymaj sztylet w pogotowiu. Ale chcę, żebyś coś zrozumiał i nie popełnił błędu: nie rzucaj nim, dopóki nie będziesz absolutnie musiał. A jeśli już rzucisz, to celuj mu w nogi. Ani centymetra wyżej pasa.

– Masz więcej wiary w starszego pana niż ja sam.

– Mam nadzieję, że nie będę musiał się do niej uciekać. Te drzwi są zrobione z podwójnej cienkiej dykty, a twój morderca jest pochłonięty myślami. Zastanawia się nad strategią, nie nad nami. Bo skąd byśmy mogli wiedzieć, że on tu jest; a nawet gdybyśmy wiedzieli, to jak mielibyśmy w tak krótkim czasie przedostać się przez granicę? Ja go chcę mieć! Złapię go! Gotów?

– Jak zawsze – odparł Francuz, kładąc na podłogę swoją torbę i wyciągając zza pasa mosiężny nóż do papierów. Umieścił ostrze na dłoni i rozłożył palce szukając środka ciężkości.

Bourne zsunął torbę lotniczą z ramienia i spokojnie zajął pozycję naprzeciw drzwi do pokoju 325. Spojrzał na d'Anjou. Echo kiwnął głową, a Jason skoczył na drzwi, z lewą nogą wyciągniętą niczym taran, celując w punkt poniżej zamka. Drzwi wpadły do środka jak wysadzone w powietrze; posypało się drewno, zawiasy wyleciały z framugi. Bourne wleciał do pokoju turlając się po podłodze i rzucając oczami na wszystkie strony.

– Arretez! – ryknął d'Anjou.

Zza wewnętrznych drzwi wynurzyła się ludzka postać, siwowłosy człowiek, morderca! Jason skoczył na nogi, rzucił się na swą zwierzynę; chwycił mężczyznę za włosy, szarpnął w lewo, potem w prawo, przygniatając go do framugi drzwi. Nagle Francuz

wrzasnął, a mosiężne ostrze noża do papieru błysnęło w powietrzu, wbijając się w ścianę z drżeniem rękojeści. To nie był rzut do celu, lecz ostrzeżenie.

– Delta! Nie!

Bourne zamarł unieruchomiwszy zdobycz, bezbronną w jego rękach i pod jego ciężarem.

– Popatrz! – zawołał d'Anjou.

Jason cofnął się wolno, trzymając przed sobą człowieka uwięzionego w mocnym uścisku. Spojrzał na wychudzoną, pomarszczoną twarz bardzo starego człowieka z przerzedzonymi siwymi włosami.

Marie leżała na wąskim łóżku, gapiąc się w sufit. Południowe słońce wlewało się przez pozbawione firanek okna, wypełniając pokoik oślepiającym światłem i nadmiernym gorącem. Twarz miała pokrytą potem, a podarta bluzka lepiła się do wilgotnej skóry. Stopy bolały ją po porannym szaleństwie, które zaczęło się od spaceru po nie wykończonej nadbrzeżnej ulicy na kamienistą plażę poniżej – głupi to był wyczyn, ale w tym momencie tylko tyle mogła zrobić; odchodziła od zmysłów.

Powietrze wypełniał uliczny hałas – dziwna kakofonia wysokich głosów, nagłych wrzasków, dzwonków rowerowych oraz ryczących klaksonów ciężarówek i autobusów miejskich. Wyglądało to tak, jakby zatłoczona, ruchliwa, pełna krzątaniny dzielnica Hongkongu została oddarta od wyspy i osadzona w odległym miejscu, gdzie zamiast Portu Wiktorii i ciągnących się nieskończonym szeregiem wieżowców ze szkła i kamienia, była szeroka rzeka, rozpościerające się aż po horyzont pola i odległe góry. W pewnym sensie był to przeszczep, pomyślała. Miniaturowe miasto Tuen Mun należało do owych poszukujących szerszej przestrzeni fenomenów, które pojawiły się na północ od Koulunu na Nowych Terytoriach. Jednego roku była to jałowa równina, a następnego błyskawicznie rozwijająca się metropolia z brukowanymi ulicami, fabrykami, dzielnicami handlowymi i coraz liczniejszymi eleganckimi domami mieszkalnymi, przyciągająca ludzi z południa obietnicami mieszkań i pracy dla tysięcy; ci zaś, którzy usłuchali wezwań, przenosili tu typową, gorączkową atmosferę hongkongijskiego biznesu. Gdyby ipe i.o, troski dawnych mieszkańców Kuangtungu, prowincji kantońskiej, a nie zblazowanego Szanghaju, byłyby zbyt błahe, by się nimi zajmować.

Marie obudziła się o świcie. Jej niedługi sen pełen był koszmarów, a wiedziała, że dopóki Catherine ponownie do niej nie zadzwoni, znów musi spędzać czas bezczynnie. Telefonowała w środku nocy, wyrywając ją ze snu spowodowanego skrajnym wyczerpaniem i to tylko po to, by jej tajemniczo oznajmić, że wydarzyły się rzeczy niezwykłe i można się spodziewać pomyślnych wiadomości. Spotkała człowieka, który się tym zainteresował, wybitnego człowieka, który jest w stanie im pomóc. W razie gdyby miało zdarzyć się coś nowego, Marie ma pozostać w mieszkaniu i czekać na telefon. Ponieważ umówiły się, że nie będą przez telefon wymieniać nazwisk ani omawiać szczegółów, Marie nie dziwiła lapidarność tej rozmowy. – Kochanie, z samego rana do ciebie zadzwonię – powiedziała Staples i nagle przerwała połączenie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krucjata Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krucjata Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krucjata Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Krucjata Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x