James Patterson - Róże Są Czerwone

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Róże Są Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Róże Są Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Są Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria krwawych napadów na banki w Marylandzie i Wirginii. Tajemniczy, wyjątkowo przebiegły przestępca wynajmuje za każdym razem innych ludzi do rabunku… a potem ich zabija. Śledztwem kieruje Alex Cross. Kolejne tropy prowadzą donikąd. Lecz Cross nie rezygnuje. Nawet kiedy przekonuje się, że inteligentny zbrodniarz prowadzi z nim wyrafinowaną grę. I że za najmniejszy błąd może zapłacić śmiercią.

Róże Są Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Są Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Betsey dołączyła do mnie w półprzysiadzie.

– Co to za czujka, do cholery, że dał się tak podejść? – szepnęła. – Przedtem zawsze byli bardzo ostrożni.

Z lasu za nami wyłoniło się kilku agentów. Betsey zatrzymała ich gestem. W domu nadal było ciemno i cicho. Cała scena wyglądała nierealnie i upiornie.

Kyle dał rozkaz do wejścia. Pobiegliśmy cicho naprzód. Nie napotkaliśmy już żadnych straży. Pułapka? Czekali na nas w środku? A co z panią Morris? Czyżby była z nimi?

Dobiegłem do domu z pierwszymi agentami. Poczułem, jak wzbiera we mnie lęk. Uniosłem mojego glocka i kopniakiem otworzyłem drzwi. Nie wierzyłem własnym oczom. Omal nie krzyknąłem.

Zakładnicy byli w salonie. Cała grupa. Wszyscy cali i zdrowi. Gapili się na mnie z przerażeniem. Policzyłem ich szybko: szesnaście kobiet, dwoje dzieci i kierowca. Nikt nie zginął. Mimo że złamaliśmy zasady.

– Gdzie są porywacze? – zapytałem cicho. – Ktoś z nich jeszcze tu jest?

Ciemnowłosa kobieta wystąpiła naprzód.

– Zostawili wartowników wokół domu. Jeden stoi pod wiązem od frontu.

– Już nie – powiedziała Betsey. – A innych nie zauważyliśmy. Proszę, żeby wszyscy tu zostali, a my się tymczasem rozejrzymy.

Agenci FBI rozbiegli się po domu. Kilka kobiet zaczęło płakać, kiedy zrozumiały, że wreszcie są uratowane.

– Zagrozili, że nas zabiją, jeśli spróbujemy stąd wyjść przed świtem. Opowiedzieli nam o rodzinach Buccierich i Casselmanów – wykrztusiła przez łzy wysoka, ciemnowłosa kobieta. Nazywała się Mary Jordan i odpowiadała za grupę.

W domu nikogo nie znaleźliśmy. Nie natrafiliśmy na żadne ślady przestępców, ale technicy byli już w drodze. Autokar stał w baraku w starej bazie wojskowej.

Pół godziny później na farmę wtargnęła pani Morris. Kilku agentów próbowało ją zatrzymać, ale bez skutku. Pojawienie się starej kobiety stanowiło niemal komiczną puentę dramatycznych wydarzeń ostatnich kilku godzin.

– Dlaczego uderzyliście starego Buda O’Marę? To miły, tutejszy facet. Pracuje na parkingu dla ciężarówek. Powiedział, że zapłacili mu sto dolców, żeby tu stał i czekał. I zarobił setkę za dziurę w głowie. To zupełnie nieszkodliwy gość.

Kiedy w końcu przyjechały samochody ratownicze, nastąpiło cos dziwnego, ale przyjemnego. Zakładniczki zaczęły wiwatować na naszą cześć i klaskać. Odbiliśmy je. Nie pozwoliliśmy im umrzeć.

Ale ja wiedziałem swoje. Z jakiegoś powodu Supermózg nie chciał, żeby zginęły.

Część czwarta

Atak i odwrót

Rozdział 67

Rzecz jasna, nasze śledztwo wciąż stanowiło dla mediów temat dnia. Prasa dowiedziała się o Supermózgu i zaroiło się w niej od sensacyjnych nagłówków. Zdjęcie małego Buccieriego – jednej z pierwszych ofiar – zdobiło niemal każdy artykuł. Twarz chłopca zaczęła mi się śnić po nocach.

Pracowałem od dwunastu do szesnastu godzin dziennie. Mitchell Brand, który napadał na waszyngtońskie banki, był ciągle jednym z głównych podejrzanych FBI. Jego fotografia i dane wisiały wysoko na ścianie od ponad tygodnia. Nie mogliśmy go namierzyć, ale pasował do naszego portretu przestępcy. Ekipa dochodzeniowa szukała dowodów w miejscu, gdzie wyrzuciliśmy z pociągu okup. Technicy FBI badali każdy centymetr kwadratowy w domu na farmie Browne’a. W zlewie znaleźli ślady charakteryzacji teatralnej. Rozmawiałem z kilkoma zakładniczkami. Potwierdziły nasze podejrzenia, że porywacze mogli być ucharakteryzowani, nosić peruki i podwyższone buty.

Przez pierwsze dwa dni pracowałem z Sampsonem w Waszyngtonie. MetroHartford wyznaczyło milion dolarów nagrody za informacje o przestępcach. Oferta dotyczyła wszystkich, również członków gangu, których nie satysfakcjonowałaby ich część okupu.

Mitchella Branda szukaliśmy głównie w Waszyngtonie. Był czarny i miał trzydzieści lat. Podejrzewano go o sześć napadów na banki, ale nigdy go oficjalnie nie oskarżono. I nagle zniknął. W czasie operacji „Pustynna Burza” służył w armii w stopniu sierżanta. Słynął z tego, że lubił używać przemocy. Według kartotek wojskowych miał współczynnik inteligencji powyżej stu pięćdziesięciu.

Dowodów przybywało, ale rozgłos działał przeciwko nam. W biurze terenowym FBI urywały się telefony z informacjami, bez przerwy odbierano faksy. Nagle mieliśmy setki tropów do sprawdzenia. Zastanawiałem się, czy Supermózg nadal pracuje przeciwko nam.

Drugiego wieczoru po porwaniu kobiet z MetroHartford wpadł do mnie Sampson. Dochodziła jedenasta i przed chwilą wróciłem do domu. Wziąłem kilka zimnych piw i wyszliśmy na werandę.

– Miałem nadzieję zobaczyć dziś małego księcia – powiedział Sampson, kiedy usiedliśmy.

Podzieliłem się z nim najnowszymi wieściami. W każdym razie częścią.

– Będzie z nami mieszkał.

John wyszczerzył wielkie, białe zęby. Przypominały klawisze fortepianu.

– Wspaniała wiadomość, stary. Domyślam się, że Christine też.

Pokręciłem głową.

– Nie. Ciągle nie może się otrząsnąć po tym, co jej zrobił Geoffrey Shafer. Boi się o siebie i o nas. Nie chce mnie więcej widzieć. Między nami wszystko skończone.

Sampson przyjrzał mi się.

– Przecież było wam dobrze razem. Nie łapię, o co chodzi, stary.

– Ja też nie. Już od miesięcy. Zaproponowałem, że rzucę pracę w policji i pewnie tak bym zrobił. Ale powiedziała, że to nie ma znaczenia.

Popatrzyłem przyjacielowi w oczy.

– Straciłem ją, John. Próbuję z tym żyć, ale jestem załamany.

Rozdział 68

Późną nocą odezwał się mój pager. Sampson.

– Burdel nie z tej ziemi, Alex. Mówię poważnie.

– Gdzie jesteś? – zapytałem.

– W East Capitol Dwellings. Z Rakeemem Powellem. Jeden z jego kapusiów dał nam cynk. Chyba namierzyliśmy Mitchella Branda.

– I w czym problem?

– Rakeem zadzwonił do swojego porucznika, a tamten do szefa. Pittman ściągnął tu połowę waszyngtońskich gliniarzy.

Wkurzyłem się.

– To moje śledztwo, do cholery! Pittman mógł mnie zawiadomić.

– Dlatego dzwonię, stary. Lepiej rusz dupę.

Spotkałem się z Sampsonem przy osiedlu East Capitol. Według kapusia, tu zamelinował się Brand. Słyszałem, że blokowisko nazywają „subsydiowanym magazynem ludzkim”. Rzeczywiście, przypomina ciężkie więzienie. Budynki o wyglądzie bunkrów otaczają białe, zimne mury z żużlobetonu. Przygnębiający, ale dość typowy widok w Southeast. Mieszkający tu biedacy starają się jak mogą, żeby jakoś żyć w tych warunkach.

– To się wymknęło spod kontroli, Alex – zaczął narzekać Sampson, kiedy stanęliśmy obok siebie na skrawku brudnej ziemi między budynkami. – Za dużo spluw naraz. Gdzie kucharek sześć… sam wiesz. Szef detektywów znów się wygłupia.

Rozejrzałem się, pokręciłem głową i zakląłem. Cholerne zoo. Zauważyłem jednostkę specjalną SWAT, detektywów z wydziału zabójstw. I jak zwykle gapiów z sąsiedztwa. Czy Mitchell Brand mógł być Supermózgiem?

Szybko włożyłem kevlarową kamizelkę kuloodporną i sprawdziłem glocka. Potem poszedłem pogadać z szefem detektywów. Przypomniałem Pittmanowi, że to moje śledztwo, i nie mógł zaprzeczyć. Ale wyraźnie zaskoczył go mój widok.

– Przejmuję sprawę – oświadczyłem.

– Tylko nic nie spieprz. Mamy Branda na widelcu – warknął i odszedł.

Rozdział 69

Zaraz po mnie przyjechał starszy agent James Walsh. Betsey Cavalierre nie pokazała się. Podszedłem do niego. Zaprzyjaźniliśmy się w ciągu ostatnich kilku tygodni, ale dziś był jakiś sztywny. Nie podobało mu się to, co tu zastał. Jego także za późno zawiadomili.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Są Czerwone»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Są Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Second Honeymoon
James Patterson
James Patterson - Tick Tock
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Róże Są Czerwone»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Są Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x