Charlaine Harris - Martwy Aż Do Zmroku

Здесь есть возможность читать онлайн «Charlaine Harris - Martwy Aż Do Zmroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Martwy Aż Do Zmroku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Martwy Aż Do Zmroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czytając Martwego aż do zmroku zaczynasz wyobrażać sobie autorkę powieści, Charlaine Harris, jako ukochane dziecko Laurell K. Hamilton i Joego R. Lansdale'a – może z Tanyą Huff i P. N. Elrodem jako rodzicami chrzestnymi. A jednak "humorystyczny wampirzy kryminał z elementem romantycznym" Harris jest nie tylko kolejną mroczną igraszką z naszym ulubionym motywem nieumarłych. Otrzymujemy również opowieść o parze odmieńców próbujących znaleźć sobie miejsce w świecie, i o ich związku, który nie jest łatwy ani dla niej, ani dla niego.
W świecie Harris wampiry stanowią mniejszość społeczną, która niedawno otrzymała prawa obywatelskie. Ich nierozcieńczona krew stała się niezwykle poszukiwanym lekarstwem. Na czarnym rynku fiolka wampirzego płynu życiowego – który podobno "tymczasowo łagodzi symptomy pewnych chorób i zwiększa potencję seksualną, będąc czymś w rodzaju skrzyżowania prednizonu z viagrą" – kosztuje dwieście dolarów. Odkąd prawnie uznano nieumarłych, kelnerka Sookie Stackhouse wyraźnie miała nadzieję, że ktoś taki zjawi się w małym północnoluizjańskim miasteczku Bon Temps. Jest więc po prostu zachwycona, kiedy wysoki, ciemnowłosy, przystojny, blady wampir siada przy jednym z jej stolików. Jednak dziewczyny nie pociąga wcale nieśmiertelność wampira ani nawet jego zmysłowa atrakcyjność. Wydaje się za to urzeczona faktem, że nie potrafi czytać mu w myślach. Sookie bowiem, wyobraźcie sobie, jest telepatką. Dar, który sama nazywa upośledzeniem, utrudnia jej życie, a zwłaszcza spotkania z mężczyznami (mimo iż jest atrakcyjną dwudziestopięcioletnią blondynką). Właściwie wszyscy w mieście nazywają ją stukniętą. Czasami, atakowana przez setki natrętnych, cudzych myśli, sama się uważa wariatkę.
Sookie jest bohaterką zupełnie niepodobną do Buffy, więc ratuje świeżo poznanego wampira – wampira Billa, tak, naprawdę! – przed parą ludzi chcących osuszyć go z cennej krwi. Właśnie wtedy odkrywa, że nie "słyszy" ani jednej myśli Billa. Fakt ten wystarczy, by Sookie poczuła do wampira sympatię. Cóż, niektórym związkom trzeba było na początek nawet mniej.
Okazuje się, że korzenie Billa sięgają Bon Temps, że wrócił tu i zamierza się osiedlić w rodzinnej posiadłości, którą właśnie odziedziczył. W dodatku, walczył w wojnie domowej, a wampirem został w roku 1870. Fakty te zachwycają babcię Sookie, oddaną członkinię lokalnego klubu Potomków Wybitnych Poległych. Bill może dostarczyć klubowi szczegółów, dzięki którym babcia i inni członkowie znajdą się w "genealogicznym siódmym niebie".
Jednak szczęście nie tak prosto osiągnąć. Gdy zamordowano dwie młode kobiety, a na ich udach koroner znajduje ślady kłów, podejrzenie pada na wampiry, czyli także (a może przede wszystkim) na Billa. Mordercą mógłby też być Jason, seksowny brat Sookie, który uwielbia kobiety, choć lubi także lekką perwersję. Bill i Sookie (z niejaką pomocą pewnego wampira imieniem Bubba) muszą się zmienić w detektywów, rozwiązać zbrodnie i znaleźć prawdziwego przestępcę. Tak się to zaczyna…
"Pierwszorzędny kryminał… Przekonujący i zadziwiający". "The Washington Post Book World"
"Dobrze napisany i niezwykle interesujący… Wielka rzecz". "The Boston Glob"
"Atmosfera książek Harris nawiązuje do czarnego kryminału oraz powieści detektywistycznej… Fabułę stanowi świetnie skonstruowana historia, która sięga pod powierzchnię małomiasteczkowego życia". "Fort Lauderdale Sun-Sentinel"
"Frapująca". "Minneapolis Star Tribune"
"Opowieści Harris na przemian czarują i mrożą czytelnikowi krew w żyłach. Z tą trudną kombinacją autorka radzi sobie bez problemów, wręcz doskonale". Carolyn G. Hart
"Styl Harris ma urok i lekkość, które przypominają styl powieści Anne Tyler… Jest oryginalny i zadziwiający. Niezwykłego smaku tej książce dodają nawiązania do powieści gotyckiej". "The Christian Science Monitor"
"Nadzwyczajna". "Library Journal"
"Styl Harris jest gawędziarski, zawsze przymilny, "tylko między nami dziewczynami". "Kirkus Reviews"
"Charlaine Harris to imię i nazwisko, które trzeba zapamiętać". "Macon Telegraph and News"
"Doskonałe powieści… Harris inaczej opowiada o morderstwach". "Mystery News"

Martwy Aż Do Zmroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Martwy Aż Do Zmroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ani ja, cholera – dodał mój brat ciężko.

Po próbie przełknięcia jakiejś przepysznej zielonej galaretki zdrzemnęłam się.

Sporym przeżyciem tego popołudnia było dla mnie pójście do łazienki. Zrobiłam to mniej więcej samodzielnie.

Posiedziałam również na krześle z dziesięć minut, po których byłam bardziej niż gotowa wrócić do łóżka. Potem zerknęłam w lusterko ukryte w stoliczku na kółkach i strasznie tego pożałowałam.

Miałam lekką temperaturę, na tyle podwyższoną, że moim ciałem targały dreszcze, a skóra była wrażliwa na dotyk. Na sinoniebieskiej twarzy puszył się podwójnej wielkości, spuchnięty nos. Prawe oko miałam podpuchnięte i niemal całkowicie zamknięte. Zadrżałam i nawet ten nieznaczny ruch sprawił mi ból. Moje nogi… o cholera, nawet nie chciałam sprawdzać. Położyłam się bardzo ostrożnie i zapragnęłam, by ten dzień wreszcie się skończył. Prawdopodobnie za jakieś cztery dni będę się czuła wspaniale. Praca! Kiedy mogłabym wrócić do pracy?

Z zadumy wyrwało mnie ciche stukanie do drzwi. Kolejny przeklęty gość! Cóż, tym razem w drzwiach stanął ktoś, kogo nie znałam. Starsza pani o błękitnosiwych włosach i w okularach w czerwonych oprawkach. Wprowadziła wózek. Nosiła żółty kitel i należała do szpitalnych wolontariuszek, które od tego właśnie stroju nazywano Słonecznymi Paniami.

Na wózku leżały i stały kwiaty przeznaczone dla pacjentów z naszego skrzydła.

– Przynoszę ci ładunek najlepszych życzeń! – oświadczyła radośnie staruszka. Odpowiedziałam uśmiechem, ale skutek musiał być okropny, ponieważ kobieta wyraźnie straciła rezon. – Te są dla ciebie – powiedziała, podnosząc roślinę w doniczce ozdobionej czerwoną wstążką. – I karteczka, kochanie. Hmm, poszukajmy, tak, te także są dla ciebie… – Zdjęła z wózka wazon z wiązanką ciętych kwiatów, wśród których rozróżniłam różowe róże, różowe goździki i białą gipsówkę. Starsza pani również od nich oderwała karteczkę. Przejrzała wózek, po czym zawołała: – No, no, no! Dziewczyno, ależ ty masz szczęście! Jest tu dla ciebie więcej kwiatów!

Głównym punktem trzeciego roślinnego hołdu okazał się dziwaczny czerwony kwiat, jakiego nigdy przedtem nie widziałam; otaczały go inne, bardziej znajome. Na ten osobliwy okaz popatrzyłam z powątpiewaniem. Słoneczna Pani starannie odpinała kartkę.

Uśmiechając się, wyszła z sali, ja zaś otworzyłam małe koperty. Zauważyłam wesoło, że łatwiej mi się ruszać, kiedy jestem w lepszym nastroju.

Roślina w doniczce była od Sama i „wszystkich twoich współpracownic z»Merlotte’a«” głosiła karteczka skreślona pismem mojego szefa. Dotknęłam połyskujących liści i zastanowiłam się, gdzie postawię roślinkę, gdy wrócę z nią do domu. Cięte kwiaty przysłali Sid Matt Lancaster i Elva Deane Lancaster. O rany! A wiązanka z czerwonym dziwadłem (kwiat prezentował się niemal nieprzyzwoicie, przypominał kobiecą intymną płeć)? Z pewną ciekawością rozłożyłam karteczkę. Nosiła tylko podpis: „Eric”.

Informacja ta dolała oliwy do ognia. Byłam wściekła. Jak, do diaska, ten cholerny wampir usłyszał o moim pobycie w szpitalu? I dlaczego nie miałam wiadomości od Billa?

Po zjedzeniu kolacji w postaci pysznej, czerwonej galaretki przez kilka godzin oglądałam telewizję, ponieważ – nawet gdybym mogła czytać – i tak nie miałam żadnych czasopism ani książek. Z każdą godziną moje sińce stawały się coraz bardziej urocze, a ja czułam się śmiertelnie zmęczona – mimo iż tylko raz poszłam do łazienki i dwa razy obeszłam pokój. W końcu wyłączyłam telewizor i przekręciłam się na bok. Zasnęłam. Do mojego snu przesączył się ból całego ciała, przyprawiając mnie o koszmary. Biegałam w tych snach, gnałam przez cmentarz, bałam się o życie, spadałam na kamienie, do otwartych grobów, spotykając wszystkich leżących tam nieżyjących ludzi: mojego ojca i matkę, moją babcię, Maudette Pickens, Dawn Green, nawet pewnego przyjaciela z dzieciństwa, który zginął zastrzelony przypadkiem na polowaniu. Szukałam jednego szczególnego nagrobka. Czułam, że jeśli go znajdę, będę wolna, a wszystkie te osoby spokojnie wrócą do swoich grobów i zostawią mnie w spokoju. Biegałam od jednego nagrobka do drugiego, kładłam na każdym rękę, ciągle żywiąc nadzieję, że dotykam właściwego kamienia.

Nagle zajęczałam.

– Kochana, jesteś bezpieczna – odezwał się znajomy, chłodny głos.

– Bill – szepnęłam we śnie.

Obróciłam się i stanęłam przed nagrobkiem, którego jeszcze nie dotknęłam. Położyłam na nim palce. Natychmiast wytropiły litery, składające się na napis „William Erasmus Compton”. Odniosłam wrażenie, że ktoś oblał mnie zimną wodą, otworzyłam szeroko oczy, wciągnęłam powietrze i z gardła wyrwał mi się potężny krzyk bólu. Zachłysnęłam się dodatkowym haustem powietrza i rozkaszlałam boleśnie. Od tego wszystkiego aż się obudziłam.

Czyjaś ręka przesunęła się pod moim policzkiem; dotyk zimnych palców cudownie ochłodził gorącą skórę. Starałam się nie pojękiwać, tym niemniej zza zaciśniętych zębów wymknął mi się cichy pisk.

– Zwróć się ku światłu, kochana – powiedział Bill głosem lekkim i pogodnym.

Spałam tyłem do łazienki, gdzie pielęgniarka zostawiła włączone światło. Teraz posłusznie przekręciłam się na plecy i podniosłam wzrok na mojego wampira.

Bill syknął.

– Zabiję go – warknął z prostym przekonaniem, od którego aż mnie zmroziło.

Atmosfera w sali zrobiła się tak napięta, że przydałaby się spora porcja gazu uspokajającego.

– Cześć, Bill – wykrakałam. – Ja także cieszę się, że cię widzę. Gdzie się tak długo podziewałeś? No i dziękuję, że oddzwoniłeś.

Słysząc te słowa, mój wampir znieruchomiał. Zamrugał. Czułam, że usiłuje się uspokoić.

– Widzisz, Sookie – zaczął – nie oddzwoniłem, ponieważ chciałem powiedzieć ci osobiście, co się zdarzyło. – Jego twarz była kompletnie pozbawiona wyrazu. Gdybym musiała zgadywać, powiedziałabym, że Bill wygląda na dumnego z siebie.

Zamilkł i tylko badawczo mi się przyglądał, oceniając wzrokiem mój stan.

– Nie jest ze mną tak źle – wychrypiałam uprzejmie i wyciągnęłam do niego rękę. Pocałował ją, pieszcząc przez chwilę. Moje ciało zareagowało na niego lekkim podnieceniem. Wierzcie mi, nie wiedziałam, że w mojej obecnej sytuacji w ogóle jestem zdolna do takiej reakcji.

– Opowiedz mi, co ci zrobił – polecił.

– Dobrze, ale przysuń się do mnie. Mogę tylko szeptać, bo boli mnie gardło.

Przyciągnął krzesło do łóżka, opuścił poręcz i oparł podbródek na złożonych dłoniach. Jego twarz znalazła się zaledwie dziesięć centymetrów od mojej.

– Masz złamany nos – zauważył.

Potoczyłam oczyma.

– Cieszę się, że to dostrzegłeś – szepnęłam. – Przekażę mojej lekarce, gdy przyjdzie.

Zmrużył oczy.

– Nie staraj się odwracać mojej uwagi.

– Okej. Mam złamany nos, dwa żebra i obojczyk.

Bill postanowił obejrzeć mnie sobie dokładnie, odsunął więc kołdrę. Ogarnął mnie straszliwy wstyd. Miałam na sobie okropną, szpitalną koszulę, w sobie zaś wielką dawkę środków uspokajających, nie kąpałam się od jakiegoś czasu, moja cera przybrała szereg różnych odcieni, a włosy były rozczochrane…

– Chcę cię zabrać do domu – oświadczył, gdy już przesunął rękoma po całym moim ciele i drobiazgowo przebadał każde zadrapanie i przecięcie. Wampirzy znachor.

Dałam znak ręką, by się pochylił i przysunął ucho do moich warg.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Martwy Aż Do Zmroku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Martwy Aż Do Zmroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charlaine Harris - Czyste Intencje
Charlaine Harris
Charlaine Harris - The Julius House
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Dead Over Heels
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Shakespeare’s Christmas
Charlaine Harris
Charlaine Harris - U martwych w Dallas
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Shakespeare’s Counselor
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Shakespeare’s Landlord
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Poppy Done to Death
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Three Bedrooms, One Corpse
Charlaine Harris
Charlaine Harris - A Bone To Pick
Charlaine Harris
Charlaine Harris - Must Love Hellhounds
Charlaine Harris
Отзывы о книге «Martwy Aż Do Zmroku»

Обсуждение, отзывы о книге «Martwy Aż Do Zmroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x