W tej samej chwili Gabriel przypomniał sobie list bankiera: “W Szwajcarii są ludzie, którzy pragną, aby przeszłość pozostała dokładnie tam, gdzie jest teraz – w podziemiach banków przy Bahnhofstrasse – i zrobią wszystko, żeby osiągnąć swój cel”.
– Skoro to nie była oficjalna sprawa, na czyje zlecenie śledziłeś Rolfego?
Peterson milczał. Gabriel przestraszył się, że więzień przestanie mówić.
– Nazywają się Radą Rutli – odparł po dłuższej przerwie.
– Opowiedz mi o nich.
– Nalej mi jeszcze tej podłej zupy, a wyjawię ci wszystko, czego zażądasz.
Gabriel uznał, że może mu ofiarować to jedno zwycięstwo. Uniósł rękę i trzy razy uderzył otwartą dłonią w ścianę. Oded wsadził głowę w uchylone drzwi, a Gabriel mruknął do niego coś po hebrajsku. W odpowiedzi Oded ściągnął usta z niemym wyrzutem.
– I chleba – dorzucił Peterson, kiedy Oded wychodził. – Chcę więcej chleba do zupy.
Oded popatrzył na Gabriela, czekając na potwierdzenie.
– Przynieś mu tego pieprzonego chleba.
Tym razem nie zrobili przerwy na posiłek, toteż Peterson musiał wygłosić wykład o Radzie, Rutli z łyżką w jednej ręce i kawałkiem chleba w drugiej. Mówił nieprzerwanie przez dziesięć minut, od czasu do czasu siorbiąc zupę lub odrywając kęs pieczywa. Szczegółowo opisał całą historię sojuszu, jego cele i zamierzenia, a także możliwości jego członków.
– Jesteś jednym z nich? – zainteresował się Gabriel, gdy wykład dobiegł końca.
To pytanie najwyraźniej rozśmieszyło Petersona.
– Kto? Ja? Syn nauczyciela z Berner Oberland? – Przyłożył chleb do piersi na znak, że mówi prawdę. – Ja miałbym być członkiem Rady Rutli? Nie, nie należę do niej, jestem tylko jednym z jej oddanych sług. Wszyscy Szwajcarzy są służącymi. Usługujemy cudzoziemcom, którzy przywożą do nas pieniądze, aby je zdeponować w naszych bankach. Służymy rządzącej oligarchii. Służba – to my.
– Jakiego rodzaju usługi świadczysz Radzie Rutli?
– Zapewniam jej bezpieczeństwo i dostarczam informacji.
– Co otrzymujesz w zamian?
– Pieniądze i protekcję.
– Więc powtórzyłeś im to, czego się dowiedziałeś o Rolfem?
– Zgadza się. A oni przekazali mi informacje, które on starał się ukryć.
– Więc tak się dowiedziałeś o zbiorze obrazów, które Rolfe otrzymał od nazistów za usługi finansowe świadczone im w czasie wojny.
Peterson nieznacznie przechylił głowę.
– Herr Rolfe ukrywał cenne przedmioty i usiłował zataić kontrowersyjne fakty. Z perspektywy Rady Rutli popełniał fatalny błąd.
– Jakie polecenie otrzymałeś od jej członków?
– Miałem zintensyfikować inwigilację i upewnić się, że u schyłku życia Herr Rolfe nie zrobi czegoś nieprzemyślanego. Zauważono niepokojące symptomy. W banku Rolfego zjawił się gość: mężczyzna z międzynarodowej agencji żydowskiej, która aktywnie dąży do wyjaśnienia sprawy zamrożonych rachunków ofiar holocaustu.
Swoboda, z jaką Peterson o tym mówił, sprawiła, że Gabriel mocno zacisnął zęby.
– Potem przechwyciliśmy kilka faksów. Rolfe najwyraźniej przymierzał się do zatrudnienia konserwatora dzieł sztuki. Zadałem sobie trywialne pytanie: Dlaczego stojący nad grobem człowiek traci czas na odnawianie obrazów? Z mojego doświadczenia wynika, że umierający zwykle pozostawiają tego typu drobiazgi swoim spadkobiercom.
– Podejrzewałeś Rolfego o chęć przekazania obrazów?
– Gorzej.
– Co mogło być gorsze?
– Publiczne wyznanie, dotyczące układów z wysokimi rangą nazistami i oficerami niemieckiego wywiadu. Wyobrażasz sobie, jaka burza rozpętałaby się po takiej deklaracji? Całe państwo zadrżałoby w posadach. Kontrowersje związane z zamrożonymi rachunkami wyglądałyby przy tym jak łagodny zefirek.
– Czy właśnie tego obawiała się Rada Rutli?
– A to mało?
Gabriel cały czas miał jednak w pamięci słowa Augustusa Rolfego: “Niegdyś miałem tych ludzi za swoich przyjaciół: to kolejny z moich licznych błędów”.
– Jej członkowie bali się, że Augustus Rolfe ujawni fakt istnienia ich organizacji. Sporo o niej wiedział, bo był jej członkiem, zgadza się?
– Rolfe? Mało powiedziane, że był jej członkiem: należał do członków-sygnatariuszy.
– Zatem poszedłeś się z nim spotkać?
– Powiedziałem mu, że dotarły do mnie pewne pogłoski. Zwracam uwagę, że zachowałem się bardzo subtelnie, nie poruszając konkretnych tematów. Rolfe był stary, ale jego umysł wciąż sprawnie funkcjonował. Doskonale wiedział, co chcę mu przekazać. W końcu był szwajcarskim bankierem. Potrafił czytać między wierszami. Gdy wychodziłem od niego, miałem świadomość, że Radę Rutli czekają poważne problemy.
– Co zrobiłeś?
– Przystąpiłem do realizacji planu B.
– Mianowicie?
– Zająłem się kradzieżą tych cholernych obrazów. Nie ma obrazów, nie ma demonów przeszłości.
Peterson odmówił kontynuowania zeznań bez papierosa. Gabriel niechętnie spełnił to żądanie. Znowu rąbnął otwartą dłonią w ścianę, a Oded ponownie wetknął głowę w uchylone drzwi. Poczęstował Petersona papierosem z własnej paczki. Gdy zbliżył do jego twarzy zapalniczkę, Peterson cofnął się tak gwałtownie, że omal nie spadł z krzesła. Oded nie zdołał opanować śmiechu; wyszedł z pokoju, cały czas chichocząc. Peterson zaciągał się ostrożnie, jakby w obawie, że papieros wybuchnie. Co kilka sekund Gabriel podnosił rękę, aby rozwiać dym.
– Opowiedz mi o Mullerze.
– Był kluczem do całej sprawy. Chcąc dobrać się do tajnej kolekcji Rolfego, musieliśmy skorzystać z pomocy Mullera. To on zaprojektował system alarmowy. Kazałem swoim ludziom wyciągnąć jak najwięcej brudów na temat Mullera. Okazało się, że on także ma nieczyste sumienie. No cóż, nikt nie jest nieskazitelny, prawda? – Gabriel milczał, więc Peterson podjął wątek: – Poleciałem do Paryża na rozmowę z Mullerem. Nie muszę dodawać, że zgodził się dla nas pracować.
Peterson wypalił papierosa niemal do samego filtra i smętnie zgniótł niedopałek w pustej misce po zupie.
– Robotę zaplanowaliśmy na następny wieczór. Rolfe zamierzał wyjechać do Genewy i zatrzymać się tam na noc we własnym mieszkaniu. Konserwator miał przybyć następnego ranka. Moi ludzie włamali się do willi, a Muller zaprowadził ich do podziemnego schowka.
– Brałeś czynny udział w akcji?
– Nie. Miałem dopilnować, aby zuryska policja nie przybyła w trakcie roboty. Tylko tyle.
– Mów dalej.
– Muller zdezaktywował urządzenia alarmowe i wyłączył kamery. Ludzie zeszli na dół i co tam zastali?
– Augustusa Rolfego.
– We własnej osobie. Trzecia rano, a starzec siedzi sobie w piwnicy ze swoimi obrazami. Muller wpadł w panikę. Rolfe nie zna włamywaczy, ale z Mullerem robi interesy. Jeśli pójdzie na policję, to za włamanie odpowie Muller. No więc zabrał broń jednemu z ludzi, zaprowadził starego do salonu na górze i wpakował mu kulę w łeb.
– A sześć godzin później zjawiłem się ja.
Peterson skinął głową.
– Przypadkowo nadarzyła się sposobność sprawdzenia wiarygodności konserwatora zabytków. Gdyby natrafił na zwłoki i zawiadomił policję, byłaby pewna szansa, że faktycznie przyjechał odnowić obraz. Jeśli jednak na widok trupa usiłowałby uciec z miasta…
Peterson uniósł ręce w górę, jakby dalsze wyjaśnienia uważał za zbyteczne.
– Dlatego zostałem zatrzymany.
– Zgadza się.
– A co z pierwszym detektywem, który mnie przesłuchiwał?
Читать дальше