Mariusz Czubaj - 21:37

Здесь есть возможность читать онлайн «Mariusz Czubaj - 21:37» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

21:37: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «21:37»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

21:37 rozpoczyna cykl powieści kryminalnych Mariusza Czubaja Polski psychopata z komisarzem Rudolfem Heinzem w roli głównej. Rudi zbliża się do pięćdziesiątki. Lubi kuchnię śląską, cierpi na reumatologiczne zapalenie stawów, a w wolnych chwilach słucha Johna Lee Hookera oraz Steviego Ray Vaughana i gra na gitarze rockowe standardy. Wychowuje dorastającego syna, z którym coraz bardziej traci kontakt. Przede wszystkim zaś jest „samotnym łowcą tropiącym dzikie, unikatowe sztuki w rodzaju seryjnych morderców”, czyli najlepszym w kraju profilerem. Typuje sprawców najbardziej brutalnych i tajemniczych przestępstw

21:37 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «21:37», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przepraszam – mruknął Heinz. – Te zdjęcia nie są, by tak rzec, zestandaryzowalne. Tej kobiecie – pstryknął palca mi w zdjęcie – supporting nie jest już potrzebny.

Spojrzał na Tygrysicę, która nagle zamilkła. Na półce przy oknie leżał kolorowy magazyn. Na okładce Heinz zobaczył znaną piosenkarkę i bijący po oczach tytuł: „Dlaczego odwołała ślub?!”.

– Jak pani myśli – zwrócił się do milczącej Tygrysicy – dlaczego odwołała ślub? – Pokazał na okładkę.

– Pewnie się rozmyśliła… – Ledwie dosłyszał odpowiedź.

– E tam, rozmyśliła… Umówili się z narzeczonym, że przesuną termin o miesiąc, by gazety znów mogły o nich napisać. Tyle o tym.

Schował pobrudzoną pożółkłą teczkę i wyszedł na korytarz.

Doszedł do toalety, ale ktoś zdążył go uprzedzić. Do odrapanych drzwi we przymocowane były dwie plastikowe przegródki. Obie wypchane tą samą broszurą. Heinz otworzył na chybił trafił i przeczytał: „Z budowaniem zespołów ściśle związany jest temat coachingu. Raz zbudowanego zespołu nie można pozostawić bez pomocy”. Coaching. Jak customizacja i supporting. Na dole jeszcze wyczytał, że tematem broszury są „letnie rozważania na temat zarządzania”.

To zupełnie jak jakieś cholerne rekolekcje dla menedżerów.

Toaleta zwolniła się i Heinz niepewnie wszedł do środka. W pociągowym kiblu, nawet w InterCity, czekają niespodzianki, i tu żaden coaching nie pomoże. Ostatnio, gdy jechał na wykład do Poznania, na zgniłozielonej pokrywie muszli klozetowej zobaczył smugę białego proszku, który każdemu średnio rozgarniętemu policjantowi skojarzyć się może tylko z jednym. Heinz wysikał się i spuścił wodę. Rekolekcje dla menedżerów, stawiając opór wodzie, znikły w kloacznej rurze.

Pociąg zbliżał się do Warszawy Centralnej. Heinz bez słowa pożegnania wyszedł z przedziału. Na peronie przy ruchomych schodach stały dwie staruszki z gazetkami w ręku. Okładkę wypełniały różne odcienie błyskawic i groźna brodata twarz wyglądająca zza chmur. „Kiedy Armagedon?” – głosił napis wybity czerwoną czcionką.

– Może pan kupi? – zapytał jedna z kobiet. – Bardzo ciekawa gazeta.

6

Służbowy samochód wiózł go w stronę Pałacu Mostowskich. Heinz z trudem rozpoznawał miasto, w którym studiował, gdy podjął drugą próbę uwolnienia się od Śląska i wspomnień z dzieciństwa, krepujących swobodę niczym kaftan bezpieczeństwa. Pierwsze podejście – gdy dał się zamknąć w szkole z internatem – zakończyło się klęską, wstydem i hańbą, jaką niesubordynowany uczeń okrył rodzinę. Wydawało się, że drugie podejście zakończy się inaczej – Heinz skończył w Warszawie socjologię, pracował w spółdzielniach studenckich, dorabiał jako stróż nocny, wyspecjalizował się w myciu okien na dużych wysokościach. I wtedy przypadek zwany miłością zrządził, że powrócił do Katowic.

Samochód zatrzymał się na światłach na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Królewskiej. Podeszła Rumunka z dzieckiem na ręku. Wyciągnęła dłoń w stronę kierowcy, a gdy ten nie reagował, spojrzała na Heinza siedzącego z tyłu. Znów wyciągnęła dłoń, potem wskazała palcem na usta i śpiące dziecko. Wreszcie zamaszystym ruchem zaczęła kreślić znak krzyża. Trzy-, czteroletnie dziecko drgnęło, wybudzone ze snu. Zza szczelnie zamkniętych szyb do Heinza dobiegł płacz. Rumunka znowu się przeżegnała, dziecko zaczęło grozić kierowcom zaciśniętą piąstką, a jego opiekunka wyciągnęła środkowy palec, tak by gest został zauważony. Ruszyli ostro w stronę Placu Bankowego.

Pewne rzeczy się nie zmieniają – pomyślał Heinz, gdy służbowy samochód minął bramkę wjazdową przy Pałacu Mostowskich.

Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, w Fabryce, jak nazywano komendę stołeczną policji, trwał remont. I tym razem odgłos wiertarek skutecznie zagłuszał rozmowy na korytarzach.

Zebranie grupy specjalnej odbywało się w niedużym pokoju konferencyjnym, w którym, chociaż dzień był słoneczny, panował przygnębiający półmrok. Za oknami widać było zardzewiałe rusztowanie. Resztkę światła przesłoniły nogi, które nagle wypełniły okienne obramowanie. Rozległ się jazgot wiertła i wszystko przesłoniła mgła tynku.

– Oszaleć można – powiedział ponuro czterdziestolatek o pociągłej twarzy. Wydawało się, że mówi, nie otwierając ust układających się w cienką kreskę. Druga, równoległa linia biegła przez czoło, jakby ktoś naciął je skalpelem.

Podinspektor Osuch w istocie miał powody, by być w podłym nastroju. Sprawa podwójnego morderstwa ugrzęzła w miejscu. Zabójstwo kleryków nie zdarza się codziennie, nic więc dziwnego, że sprawa wzbudziła zainteresowanie w samym ministerstwie. Jeszcze bardziej zaniepokoiła go wczorajsza rozmowa telefoniczna, która zupełnie popsuła mu dobry weekendowy humor. Przesłanie było jasne: grupę specjalną miał wspomóc ktoś z zewnątrz. Profiler z Katowic. Rudolf Heinz. Nadkomisarz słyszał o nim wcześniej, a to, co wiedział na jego temat, nie wróżyło nic dobrego. Jak wynikało z opowieści, gwiazda profilowania nieznanych sprawców lubi pracować samotnie, tymczasem Osuch lubił mieć u siebie porządek i dyscyplinę. Samotni myśliwi stają się wzorem dla innych, którzy chcą ich naśladować. A wtedy, podpowiadało Osuchowi doświadczenie, wszystko zaczyna się sypać.

Jednak to nie swoboda działania profilera była największym zmartwieniem nadkomisarza. Osuch po prostu nie lubił na swoim terenie obcych. „Policjant naprawdę jest psem – zwykł powtarzać podwładnym. – A wiecie dlaczego? Bo zna swoje terytorium i potrafi zagryźć, gdy ktoś na nie wkracza.” Przez telefon bezskutecznie próbował przekonywać, że jego ludzie dadzą sobie radę sami. – Heinz jest potrzebny jak wrzód na dupie – myślał.

Heinz czuł, że jest tu intruzem, że każda z sześciu osób obecnych w pokoju rejestruje jego nawet najdrobniejszy ruch.

– Komisarz Heinz ma nam pomóc – Osuch przełknął ślinę – w rozwiązaniu sprawy. Ma niejakie – to słowo wypowiedział z naciskiem – doświadczenie w takich sprawach. Jak wam mówiłem, jest profilerem…

– Czyli wróży z fusów – mruknął policjant o rudych włosach siedzący naprzeciw Heinza. Sąsiad rudego uśmiechnął się, odsłaniając pożółkłe od nikotyny zęby, i też coś szepnął, ale jego słowa zagłuszył jazgot wiertarki.

– Najlepiej będzie – ciągnął Osuch – jak jeszcze raz zbierzemy wszystko do kupy i przyjrzymy się temu pasztetowi. Rudi – skinął na rudego – zreferuj, co wiemy.

Heinz drgnął, słysząc dźwięk swojego imienia. Rudy Rudi. Wymyślna ksywa, jakże oryginalnie. Rzucił okiem na leżące na stole papierosy. Wyglądało na to, że nikt z obecnych nie pali ukraińskich bez akcyzy. Na szczęście. Wyjął paczkę chesterfieldów.

– Pasztet – zaczął Rudi – składa się z dwóch mężczyzn, najpewniej uduszonych. Najpewniej, bo okoliczności, w jakich znaleźliśmy ciała, mogą wskazywać, że ktoś próbuje nam podsunąć fałszywy trop. Ciała zostały zauważone około czwartej rano dwunastego kwietnia w krzakach przy Centrum Olimpijskim, Wybrzeże Gdyńskie 4, przez zbieracza butelek…

– Gość o mało nie wyrzygał własnego serca i wątroby -powiedział ten z pożółkłymi zębami. – Jeszcze wiele godzin później trząsł się jak osika.

– I nic dziwnego – ciągnął Rudi. – Ofiary miały na głowach torby foliowe. Jest prawdopodobne, że właśnie tymi zaciśniętymi na głowach torbami zostały uduszone, chyba że to jakieś przedstawienie zagrane dla nas. Tak czy inaczej możemy mieć niemal pewność, że mężczyźni nie żyli, kiedy zostali przywiezieni w okolice Pałacu…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «21:37»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «21:37» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «21:37»

Обсуждение, отзывы о книге «21:37» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x