Elizabeth Adler - Teraz albo nigdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Elizabeth Adler - Teraz albo nigdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Teraz albo nigdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Teraz albo nigdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Bostonie grasuje seryjny morderca. Jego ofiarami są młode kobiety, które gwałci i okalecza.
Prowadzący śledztwo detektyw Harry Jordan tworzy na podstawie zeznań świadków portret pamięciowy zabójcy i zwraca się o pomoc do popularnej dziennikarki telewizyjnej, Mallory Mallone, która już dwukrotnie dzięki swoim programom pomogła policji ująć przestępców.
Kiedy Mallory po długim wahaniu decyduje się na współpracę z Jordanem, sama staje się celem mordercy…

Teraz albo nigdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Teraz albo nigdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Harry skinął głową. W Bostonie mieszkało tysiące młodych kobiet, ale ponieważ poprzednie ofiary były studentkami, istniało duże prawdopodobieństwo, że ta również się nią okaże. Ułatwi to im poszukiwania. Za parę godzin powinni znać jej nazwisko.

Dopił kawę i rozejrzał się za automatem.

– Przyniosę więcej kawy. Pokręć się tu, na wypadek, gdyby się nam… gdyby się jej poszczęściło. Zadzwoń na posterunek, powiedz, gdzie jestem, sprawdź, jak im idzie z identyfikacją i w ogóle, co się dzieje.

– Zrobione. – Rossetti oderwał się od ściany. Spojrzał Harry’emu w oczy. – Nie przejmuj się tak, Harry. Jesteś tylko gliniarzem, który wykonuje swoją robotę – poklepał go przyjacielsko po ramieniu i ruszył połyskującym, antyseptycznym korytarzem w stronę telefonu. – Nigdy bym nie przypuszczał, że z ciebie taki uczuciowy gość. Zachowaj tę wrażliwość dla kobiet. One uwielbiają rozemocjonowanych faciów. Clint Eastwood i takie rzeczy.

Harry uśmiechnął się.

– Ciekawe, skąd ty to wiesz, Romeo?! – zawołał za nim.

– Już prędzej Casanovą. Jestem za stary na Romea – jego śmiech rozbrzmiał echem w martwym korytarzu.

Harry spędził na nim godzinę. Stał oparty o ścianę, spacerował w tę i z powrotem. Zszedł do kafeterii, zjadł kanapkę z jajkiem i bekonem, i znowu trochę pospacerował. W południe opuścił szpital, poszedł wyprowadzić psa, dał mu miskę wody i odprowadził do samochodu.

Pies usadowił się z powrotem na siedzeniu, złożył łeb na przednich łapach i spojrzał na Harry’ego z wyrzutem w jasnoniebieskich oczach.

– Takie jest życie gliniarza, Squeeze – powiedział Harry, zatrzaskując drzwiczki. Ostrzegałem cię, że tak będzie.

Słowo w słowo to samo powiedział żonie dziesięć lat temu, ale nie uratowało to ich małżeństwa.

Zmienił się policjant przy drzwiach.

– Dzień dobry, sir – powiedział, salutując. – Sierżant Rafferty, na służbie do dwudziestej. Doktor Waxman jest teraz z ofiarą.

Doktor stał w nogach łóżka, dumając nad kartą chorobową. Na odgłos otwieranych drzwi, obejrzał się przez ramię.

– Jak się masz, Harry? – uśmiechnął się. Byli starymi znajomymi, weteranami oddziału intensywnej terapii.

– Nieźle. A ona?

– Przed dziesięcioma minutami odzyskała na chwilę przytomność – westchnął z żalem. – Biorąc pod uwagę jej stan, jestem skłonny uznać to za triumf ducha nad materią. Na razie stan stabilny – wzruszył ramionami – wszystko może się zdarzyć. Harry wpatrywał się w dziewczynę z natężeniem, jakby pragnął ją obudzić siłą wzroku. Przesunął ręką po ciągle nie czesanych włosach.

– Kiedy się ocknie, będzie mogła rozmawiać? Ich oczy się spotkały.

– To może być jedyna szansa, żeby go dopaść – powiedział Harry cicho. – Może go zna. Może uratować inne dziewczęta…

– Zobaczymy – doktor Waxman wsunął kartę z powrotem w metalową ramkę w nogach łóżka. – Potrzebują mnie w izbie przyjęć. Zostajesz?

Harry skinął głową.

– Poczekam.

– A więc, do zobaczenia.

Harry usiadł na krześle przy łóżku. Spojrzał na dziewczynę, po czym z zażenowaniem odwrócił wzrok. Czuł się jak intruz, podglądający ją we śnie. Tylko że to nie był prawdziwy sen. To była śpiączka.

Gapił się w sufit, potem na góry i doliny, które ukazywały się na ekranie, monitorującym jej funkcje życiowe. Był dobrym gliniarzem, twardym gliniarzem, ale ta bezbronna, młoda kobieta coś w nim poruszyła. Wzięło go.

Rozległo się pukanie i w szparze drzwi ukazała się głowa Rossettiego.

– Wiedziałem, że cię tu znajdę – szepnął. Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął złożoną kartkę papieru. – Nazywa się Summer Young. Wiek – dwadzieścia jeden lat, czwarty rok na uniwersytecie bostońskim. Pochodzi z Baltimore.

Współlokatorki zaczęły się niepokoić, kiedy nie wróciła do domu, a rano natknęły się na jej starego fiata na parkingu przed biblioteką. Drzwiczki były otwarte, kluczyki w stacyjce, torba na siedzeniu. Zawiadomiły policje.

Harry skinął głową. Potwierdziły się jego przypuszczenia.

– Rodzice już jadą – dodał Rossetti cicho. – Będą za parę godzin. Popatrzyli na siebie bez słowa. Oboje wiedzieli, że dla dziewczyny byłoby lepiej, gdyby dotarli tu prędzej.

– Latchwell czeka na korytarzu. Na wszelki wypadek.

Harry poderwał głowę: Latchwell był policyjnym portrecistą. Potrafił odtworzyć twarz na podstawie najbardziej mglistego opisu. Czasem wydawało się, że ją wyczarowuje z niczego, wyrzeźbią, tworzy i przetwarza… „wąskie wargi, nie, kąciki ust ku dołowi, o tak; krzaczaste brwi, nie, mniej krzaczaste… czarne oczy… no, może nie czarne, ale ciemne i jakieś takie mroczne…” Policja zawdzięczała ujęcie niejednego zbrodniarza niesamowitym zdolnościom Latchwella.

Rossetti nerwowo zerknął na dziewczynę. Powiedział: „Chyba wrócę na posterunek.

Muszę pogadać z tymi rybakami.”

Harry skinął głową. Chciał, żeby rodzice już przyjechali, chciał, żeby wzięli swoją dziewczynkę w ramiona, zapewnili ją, że wszystko będzie dobrze, że wyzdrowieje, wyjdzie z tego. Ale sam w to nie wierzył.

Kiedy parę minut później otworzyła oczy i spojrzała wprost na niego, był wstrząśnięty.

– Cześć – powiedział miękko. – Jestem detektyw Harry Jordan, napadnięto cię, ale teraz jesteś bezpieczna. Twoi rodzice już tu jadą. Nic ci nie będzie.

Wykrzywiła boleśnie wargi, próbując sformułować słowo.

– Drań – szepnęła.

– Harry przytaknął ruchem głowy.

– Powiedz, Summer, znasz go?

Próbowała potrząsnąć głową i drgnęła, kiedy ból przeszył jej ciało. Wargi ułożyły się w słowo: Nie.

Harry zżymał się na myśl, że musi naciskać.

– Widziałaś go? Pamiętasz? Zmarszczyła brwi z wysiłku.

– Delikatne… – szepnęła – dłonie.

Pielęgniarka nacisnęła przycisk przy łóżku, wzywając doktora Waxmana. Przyłożyła palec do pulsu na szyi dziewczyny i obejrzała się na Harry’ego.

– Dość – szepnęła.

Wiedział, że nie może prowadzić dalej przesłuchania. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę. Zdawała się robić olbrzymi wysiłek, by przemówić. Pochylił się nad łóżkiem.

– Oczy – powiedziała ledwo dosłyszalnym szeptem. – Mroczne, nieruchome… oczy…

Czekał, ale powieki jej opadły i leżała znów bez ruchu. Kiedy tak patrzył, łza spłynęła po jej bladym policzku.

– Dzielna dziewczyna – szepnął. – Dzielna Summer. Wyjdziesz z tego. W drzwiach minął się z doktorem Waxmanem.

– No dość tego, panie detektywie – powiedział surowo. – Przywieźli helikopterem rodziców, ich córka, ich kolej.

Harry skinął głową.

– Proszę mnie zawiadomić, gdyby coś się wydarzyło. Będę na komendzie.

Latchwell wymieniał z sierżantem Raffertym opinię na temat gry koszykarskich drużyn Celtów i Kniksów. Czujnie spojrzał na wychodzącego Harry’ego.

– Mam przystąpić do akcji? Harry wzruszył ramionami.

– Nieruchome oczy. To wszystko, co mamy.

– Dobre i to na początek.

– Może nie być dalszego ciągu. Początek bez końca. Dzięki, Latchwell.

Przepraszam, że zmarnowałem twój czas.

– Normalka – Latchwell zarzucił na ramię torbę ze sprzętem i odszedł chłodnym, sterylnym korytarzem.

Zadzwonił telefon komórkowy Harry’ego. Rossetti. I złe wiadomości. Rybacy nie okazali się pomocni, niewiele pamiętają, zajmowali się dziewczyną, nie facetem.

Harry powiedział sierżantowi przy drzwiach, że jakby co, należy go łapać na komendzie i wrócił do samochodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Teraz albo nigdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Teraz albo nigdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Teraz albo nigdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Teraz albo nigdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x