Jako dziewczyna, Gamay przepłynęła łódką Wielkie Jeziora, dlatego, choć porównanie Paula nie przekonało jej, nabrała otuchy. Szybko odwiązali resztę lin przytrzymujących sterowiec. Statek zawahał się chwilę, jakby się zastanawiał, co ma robić po czym uniósł się wolno ponad drzewa. W dole dostrzegli podskakujące cienie, które próbowały złapać zwisające liny, ale sterowiec był poza ich zasięgiem.
Pofrunęli niczym puszek mlecza, zadając sobie pytanie, czy nie wpadli z deszczu pod rynnę.
– Senor? Senor!
O Austin zamrugał powiekami, otworzył oczy i ujrzał siwą szczecinę i wyszczerbione zęby na uśmiechniętej twarzy meksykańskiego rybaka, którego on i Joe poznali wczoraj na skałach. Austin leżał na plecach w drewnianej łodzi, mając pod głową zwój liny. Był nadal w stroju nurka, ale sprzęt do nurkowania przepadł. Podźwignął się na rękach, co przyszło mu z dużym trudem, ponieważ bolały go stawy, a poza tym leżał na stosie śliskich ryb.
Na rufie łodzi siedział drugi rybak, bardzo podobny do pierwszego, również z brakami w uzębieniu, który doglądał Zavali. Zwykle porządnie uczesane włosy Joego rozsypały się na wszystkie strony, a z jego szortów i koszulki ściekała woda. Był oszołomiony, ale przytomny.
– Żyjesz?! – zawołał Austin.
Na podbrzusze Zavali skoczyła ryba. Ostrożnie wziął ją za ogon i dorzucił do reszty.
– Kości mam całe – odparł. – Już wiem, co czuje człowiek wystrzelony z armaty. A co z tobą?
– Boli mnie tu i tam. – Austin rozmasował pulsujące mięśnie ramienia, a potem zabrał się za nogi. – Mam wrażenie, jakbym przeszedł przez myjnię samochodów, a w uszach ciągle dzwonił mi telefon.
– Twój głos nadal słyszę jak spod wody. Czy wiesz, co się stało? Płynąłem po ciebie “Buciorem”, kiedy nagle rozpętało się piekło.
– Nastąpił wybuch – odparł Austin, patrząc na gładkie jak lustro morze.
Łódź stała zakotwiczona przy wlocie laguny. “Żaboryby” nie było w zasięgu wzroku. Austin nie mógł pojąć dlaczego. Contos i załoga z pewnością słyszeli eksplozję. Czemu nie podpłynęli, żeby zbadać jej przyczynę?
– Możesz spytać ich, skąd wzięliśmy się tutaj?
Zavala zadał rybakom pytania po hiszpańsku. Gdy jeden z nich odpowiadał, drugi zgodnie kiwał głową. Wreszcie Zavala podziękował mu i zwrócił się do Austina.
– Na imię ma Juan – powiedział. – Pamięta, że spotkał nas na urwisku. Ten drugi to jego brat Pedro. Łowili ryby w tej zatoczce. Nagle usłyszeli zduszony grzmot, bulgot wody i zobaczyli pianę.
– Si, si, la bufadora – potwierdził Juan i wyrzucił ręce w górę w geście dyrygenta orkiestry nakazującego grać crescendo .
– Jakie były tego efekty? – spytał Austin.
– Twierdzi, że dźwięk był taki, jak w przesmyku pod Ensenadą, gdzie morze z łoskotem przedziera się przez szczelinę w skałach. Tyle że o wiele głośniejszy. Urwisko za wytwórnią tortilli runęło do morza. Fale wezbrały tak, że o mało nie wywróciły ich łodzi. A potem wypłynęliśmy my. Wyłowili nas jak przerośnięte sardynki i jesteśmy tutaj.
Austin ponownie rozejrzał się po morzu.
– Wspomnieli coś o “Żaborybie”? – spytał.
– Widzieli ją wcześniej. Z ich opisu wynika, że to była “Żaboryba”. Opłynęła przylądek i więcej tu nie wróciła.
– Podziękuj naszym dobroczyńcom za ratunek – powiedział Austin, niepokojąc się o Contosa i jego załogę – i spytaj, czy nie opłynęliby tego cypla.
Gdy Zaval przekazał rybakom tę prośbę w chmurze niebieskiego dymu uruchomili wiekowy silnik przyczepny, który kaszląc jak astmatyk zaczął popychać łódź po spokojnym morzu. Z Juanem przy sterze opłynęli przylądek i od razu stało się jasne, dlaczego “Żaboryba” nie pojawiła się tam, gdzie być powinna.
Statek NUMA stał mocno przechylony na prawą burtę pod ciężarem góry ziemi i kamieni, które powyginały dźwigi na pokładzie rufowym. Lawina głazów runęła ze wznoszącej się nad statkiem stromej skalnej ściany. Członkowie załogi usuwali rumowisko za pomocą łomów i łopat, wyrzucając za burtę wszystko, co się dało. Większe kamienie spychano podnośnikiem widłowym.
Gdy Juan podpłynął łodzią do burty “Żaboryby”, Contos podszedł do barierki i wychylił się przez nią. Z twarzą i rękami pokrytymi ziemią wyglądał, jakby wyczołgał się z wykopu.
– Są ranni?! – zawołał Austin, przyłożywszy dłonie do ust.
– Tylko kilka skaleczeń i siniaków! – odkrzyknął Contos. – Dobrze, że nikogo nie było na rufie. Kiedy huknęło w zatoczce, postanowiliśmy to sprawdzić, ale zanim podnieśliśmy kotwicę, zwaliło nam się na łeb całe urwisko. Gdzieście, u diabła, byli?!
– Masz ładny nowy makijaż – zażartował Austin.
– Pewnie firmy Estee Lauder – dodał Joe.
Próbując zetrzeć z nosa brud, Contos tylko pogorszył sprawę.
– Wasze dowcipasy świadczą, że diabli was nie wzięli – powiedział. – Może jednak powiecie, co się stało?
– Wybuch, który słyszeliście, nastąpił pod wodą – odparł Joe.
– Przecież nie ma tu wulkanów. – Contos z niedowierzaniem pokręcił głową.
– Wybuchła instalacja podwodna – powiedział Austin.
Contos spojrzał na niego zdziwiony.
– Wyjaśnimy to później. – Austin przyjrzał się żółtym skałom. – To zbocze osunęło się wskutek eksplozji w zatoce.
– Zaraz. – Kapitan “Żaboryby” zmarszczył czoło, jakby nagle o czymś sobie przypomniał. – A co się stało z “Buciorem”?
Dwaj agenci specjalni NUMA wymienili spojrzenia jak mali chłopcy, którzy coś przeskrobali. Austin pomyślał, że ma strasznego pecha. W ciągu dwóch dni stracił już drugą łódź.
– Zatonął – odparł. – Nic się nie dało zrobić. Z wody wyciągnęli nas Juan i Pedro.
– Miło mi was poznać – powiedział Contos do uśmiechniętych rybaków. – No cóż, NUMA musi mi zbudować nową łódź.
Austin przyjrzał się “Żaborybie”.
– Ma spory przechył. Nie grozi wam zatonięcie? – spytał.
– Damy sobie radę. Na razie nie wykryliśmy żadnych przecieków. Zobaczymy, co będzie, kiedy odpłyniemy. Zniszczenia są jedynie na pokładzie i nadbudówce. Jak sami widzicie, dźwigi nie nadają się do użytku. Ale podnośnikiem widłowym można usuwać większe kamienie. Nie wezwaliśmy pomocy, żeby nie tłumaczyć się, co robimy na meksykańskich wodach.
– Zdążymy zbadać tę zatoczkę?
Contos spojrzał przez ramię na rumowisko, które trzeba było usunąć.
– Zdążycie – odparł. – Potrwa jeszcze, zanim stąd wyruszymy.
Zavala poprosił rybaków, by zawieźli ich z powrotem do zatoczki, na co bracia zaczęli się głośno sprzeczać. Pedro miał dość tego przeklętego miejsca, dziwnych wybuchów i jeszcze dziwniejszych osobników wyskakujących z morza. Chciał wrócić do domu, ale zdanie brata przeważyło.
Łódź okrążyła przylądek. Gdy wpłynęli do zatoczki, nad wytwórnią tortilli ujrzeli dym. Naga skała na tyłach fabryki placków, podobnie jak urwisko nad “Żaborybą”, żółciła się tam, gdzie wskutek wybuchu osunęła się wierzchnia warstwa ziemi. Po jednoszynowej windzie nie pozostał nawet ślad.
Łódź przebiła się przez zaściełające powierzchnię laguny martwe ryby, śmieci i odpadki. Agenci NUMA wyłowili wiadrem z wody kawałki stopionego plastiku i strzępy zwęglonego papieru. Austin, pamiętając że, dzięki malutkiemu odłamkowi metalu udało się ustalić przyczynę wybuchu na pokładzie odrzutowca TWA nad Lockerbie, uważał, że może się przydać wszystko.
Читать дальше