Kitty już była na miejscu. Siedziała za biurkiem, pijąc kawę i patrząc łakomie na pączka, którego zapewne kupiła gdzieś po drodze do pracy.
– Jesteś wcześnie – powiedziała, biorąc pączka do ręki.
– Mhm. Mac już przyszedł?
– Nie widziałam go. – Drugą ręką podała jej stosiki korespondencji. – Wiesz, przecież to poniedziałek.
Stacy zaczęła przeglądać informacje. Od szefa. Z biura koronera. Kilka od rodzin zabitych. Inne. Zatrzymała się przy jednej z nich. List pochodził od Benny’ego Rodrigueza z obyczajówki. Parę lat temu pracowała z nim przy sprawie związanej z zabitą prostytutką. Ciekawe, czego teraz od niej chce?
Włożyła korespondencję do kieszeni.
– Czy kapitan jest u siebie?
– Nie, ma spotkanie z szefem. Nie będzie go parę godzin.
– Dobra, skontaktuję się z nimi później. – Ruszyła w stronę swojego pokoju. Po chwili jednak spojrzała przez ramię. – A, ma tu przyjść moja siostra, żeby złożyć oświadczenie w sprawie Teda Jackmana. Daj mi znać, jak się pojawi.
Kitty wbiła już zęby w pączka i teraz tylko skinęła głową na znak, że to zrobi. Stacy, udając, że zmieniła zdanie, skierowała się do pokoju przesłuchań. Jeśli zacznie się dziać coś złego, zawsze będzie mogła wrócić do swojego.
Spojrzała na zegarek. W tym momencie zadzwonił telefon na biurku Kitty. Tak jak się Stacy spodziewała, sekretarka poinformowała ją o przybyciu Jane.
– Będę w trójce – rzuciła nonszalancko. – Przyślij ją tam.
Szybko ustawiła wideo i podeszła do drzwi, gdzie przywitała siostrę. Jane nie wyglądała zbyt pewnie.
Prawdę mówiąc, sprawiała wrażenie mocno przestraszonej. To jednak nie powinno wzbudzić podejrzeń. Tego typu wizyty nigdy nie należały do przyjemności. Stacy poprowadziła ją do wideo.
– Taśma jest gotowa. Po prostu wciśnij play. Jane zrobiła to bez wahania. Oglądała w skupieniu fragment filmu, a potem przewinęła go i obejrzała raz jeszcze. Następnie zatrzymała kasetę i spojrzała z triumfem na Stacy.
– To nie on!
– Jesteś pewna?
– Tak.
– Dlaczego?
– Ian nie ma takich ubrań.
– To nic nie znaczy. Mógł je kupić tuż przed popełnieniem morderstwa, a potem wyrzucić.
Jane skrzywiła się.
– Poza tym Ian ma inną postawę. Inaczej się porusza.
– To znaczy?
Jane zastanawiała się chwilę.
– Trudno mi to opisać.
– Więc mi pokaż na filmie.
– Dobry pomysł. – Jane raz jeszcze przewinęła film, a potem zaczęła pokazywać palcem na ekranie. – Popatrz, jak się pochyla. Ian chodzi wyprostowany i trzyma wyżej ramiona. – Drzwi otworzyły się i mężczyzna wyszedł na korytarz. – Poza tym porusza się inaczej. Ten zachowuje się trochę jak żołnierz…
Stacy zmrużyła oczy. Usiłowała sobie przypomnieć, gdzie widziała ten lekko kaczkowaty chód. Nic. Pustka.
– Przykro mi, Jane, ale…
Ktoś zapukał do drzwi. Stacy pokazała Jane, że ma wyłączyć wideo, a sama podeszła do wejścia i nacisnęła klamkę.
To był Mac! Cholera jasna, wpadła!
– Cześć. – Z uśmiechem zajrzał do środka. – Co tu robicie tak wcześnie?
– Muszę nadrobić zaległości. – Poczuła się nieswojo.
– A pani Westbrook? – zwrócił się do Jane.
– Przyszłam złożyć oświadczenie w sprawie Teda Jackmana.
Spojrzał na wideo, a potem znowu na nią. Na jego czole pojawiły się dwie poprzeczne zmarszczki.
– Jane już wychodzi – powiedziała Stacy.
– Naprawdę? – Mac przeniósł wzrok na Stacy. – Przecież miała złożyć oświadczenie.
Jane pobladła, a Stacy z trudem przełknęła ślinę.
– Uznałam jednak, że nie ma takiej konieczności. A ty jak uważasz?
– Uważam, że powinniśmy porozmawiać – powiedział Mac, patrząc na nią poważnie.
– Sama trafię do wyjścia. – Jane już była na korytarzu. – Zadzwoń do mnie – zwróciła się do siostry. – Do widzenia, panie poruczniku.
Mac patrzył za nią bez słowa, a następnie zamknął drzwi.
– Byłem przed chwilą na czwartym piętrze. Stacy nic nie powiedziała. Wiedziała, czego się spodziewać.
– Zaniepokoiła mnie śmierć Teda. Zacząłem się zastanawiać, czy może być jakiś związek między tymi wszystkimi morderstwami, dlatego chciałem pożyczyć kasetę z La Plaza. I tutaj niespodzianka. – Podszedł do wideo i wyjął kasetę. – Sam powiedział, że ty byłaś pierwsza.
Nie mogła mu spojrzeć w oczy. – Co ty wyprawiasz, Stacy?
– Nie wiem, o co ci chodzi.
– Bzdura! Pokazałaś jeden z najważniejszych dowodów żonie oskarżonego.
Już chciała zaprzeczyć, ale się na to nie zdobyła.
– Jane jest pewna, że to nie Ian.
– A spodziewałaś się czegoś innego?
– Dużo ostatnio myślałam o tej sprawie, Mac. O śmierci Teda i o…
– Daj spokój! To już koniec. Sprawa Westbrooka jest dla nas zamknięta. Teraz musi się nią zająć sędzia i przysięgli.
– Pójdziesz z tym do kapitana? Mac pochylił się w jej stronę.
– Nie poświęcę swojej kariery dla twojej siostry. A ty? Zastanów się nad tym. – Podał jej kasetę i wyszedł z pokoju. Zatrzymał się jeszcze na progu. – Byłaś dobrą policjantką, Stacy. Podziwiałem cię. Sam chciałem z tobą pracować. Wybrałem cię. A teraz widzę, że się staczasz. I wcale nie chcę wiedzieć, jak to się skończy.
Obrócił się na pięcie i poszedł.
ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY
Poniedziałek, 10 listopada 2003 r. 9. 00
Stacy długo siedziała w pokoju przesłuchań, myśląc o tym, co jej powiedział Mac. I o tym, jak na nią patrzył.
Zawiodła jego zaufanie. Zdradziła go.
„Nie poświęcę swojej kariery dla twojej siostry. A ty?”.
„Widzę, że się staczasz. I wcale nie chcę wiedzieć, jak się to skończy”.
Nie mogła go winić za te słowa. Zasłużyła na nie. Przeciągnęła dłonią po twarzy. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby zażądał zmiany partnera. Pewnie pójdzie z tym do kapitana, jak tylko pojawi się w pracy.
W głębi duszy miała nadzieję, że tego jednak nie zrobi.
Może zdoła kiedyś odzyskać jego zaufanie. Tylko jak? Może powinna być wobec niego całkowicie szczera?
Oddała taśmę do archiwum i ruszyła na poszukiwanie Maca. Nie było go w pokoju, ale na pewno nie wychodził z budynku, ponieważ zostawił swoją sportową kurtkę na krześle przy biurku.
Mac miał dużo dobrych cech, nie był jednak zbyt porządny. Jego biurko stanowiło prawdziwą stajnię Augiasza. Leżały na nim jakieś papiery, zdjęcia, opakowania po hamburgerach, a nawet parę pustych kubków i egzemplarz „USA Today”.
Kiedy sięgnęła po pismo, jej wzrok padł na zdjęcie do połowy włożone do żółtej koperty. Wzięła je do ręki i spojrzała na nie uważniej. To było zdjęcie ofiary. Wyglądała, jakby ją zatłuczono na śmierć. Twarz miała zniekształconą i była naga od pasa w górę.
Stacy patrzyła na to zdjęcie, nie bardzo wiedząc, dlaczego jest tak poruszona. Widziała przecież setki podobnych. Czasami nawet gorszych… Jednak w tej kobiecie było coś znajomego. Coś, co się rzucało w oczy. I znowu nie mogła dojść, o co jej chodzi, jakby między nią a jej pamięcią znajdował się silny ekran, który nie przepuszczał pewnego rodzaju informacji. Jakby nie była w stanie czegoś przyjąć.
Tylko czego?
Kiedy spotkała tę kobietę? I w jakich okolicznościach?
– To ta zabita prostytutka – usłyszała głos Maca. Obróciła się do niego.
– Złapaliście jej sutenera?
– Nie możemy go znaleźć. Pewnie gdzieś się zaszył. – Machnął ręką. – Ale wróci. Oni zawsze wracają.
Читать дальше