Alfred Hitchcock - Tajemnica Jęczącej Jaskini

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Hitchcock - Tajemnica Jęczącej Jaskini» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детские остросюжетные, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tajemnica Jęczącej Jaskini: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tajemnica Jęczącej Jaskini»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trzej Detektywi – chłopcy z amerykańskiego miasteczka Rocky Beach, zajmujący się rozwiązywaniem zagadek i niewyjaśnionych spraw kryminalnych – trafiają tym razem na rancho "Krzywe Y", prowadzone przez państwa Daltonów. Właściciele rancha mają poważne kłopoty – opuszczają ich pracownicy, przerażeni zagadkowym zjawiskiem: położona nieopodal jaskinia, nazwana po słynnym rozbójniku "jaskinią el Diablo", niespodziewanie zaczęła… Jęczeć! Dziwne, niepokojące jęki i przeciągłe wycie rozlega się o różnych porach, cichnie jednak natychmiast, gdy ktoś przekroczy próg jaskini – zupełnie, jakby jakaś nadprzyrodzona siła wyczuwała ludzką obecność. Detektywi przystępują do śledztwa. W okolicy chętnie opowiada się, że zaginiony przed laty w jaskini sam El Diablo żyje i powraca, by siać terror – przywołuje się też starą, indiańską legendę o Staruchu – potworze z podziemnego jeziora w skalnych korytarzach, którego nikt nie mógł zobaczyć. Jupiter, Pete i Bob nie wierzą jednak w duchy – coś najzupełniej materialnego musiało spowodować dziwaczne odgłosy. Przy jaskini kręcą się nieustannie dwaj starzy poszukiwacze przygód – Waldo i Ben, barwne postacie lokalnego folkloru. Jak jednak tacy staruszkowie mieliby manipulować skałami i na żądanie uruchamiać i wyciszać jęk? Dziwne zdarzenia zaczynają się mnożyć wokół Detektywów – podejrzany osobnik z blizną na twarzy i przepaską na oku pojawia się i znika jak cień, nieznana osoba omal nie taranuje chłopców samochodem z rejestracją z Nevady, a przy nurkowaniu objawia się im zupełnie już zagadkowa rzecz – ciemny, podłużny kształt, błyskawicznie prujący fale. Nieopodal podziemnego jeziora chłopcy znajdują zaś wydłużone, nie przypominające stóp żadnego stworzenia ślady… Postępy w dochodzeniu następują, gdy Jupiter odnajduje w jaskini upuszczony kamyk o charakterystycznej fakturze – okazuje się, że jest to diament. Kamień ma wprawdzie słabą jakość i wartość jedynie przemysłową, smaku całej zagadce dodaje jednak fakt, że w opinii eksperta pochodzi on niewątpliwie z Afryki i nie było sposobu, by znalazł się w amerykańskich skałach. Kontynuujący śledztwo chłopcy popadają rychło w kłopoty. Najpierw odkrywają wprawdzie, że jęki jaskini są w istocie wywoływane przez staruszków Bena i Waldo, którzy odsuwają i zasuwają głaz w jednym z korytarzy, by wydobywać diamenty – jeden z nich czuwa zawsze na szczycie góry i ostrzega wspólnika dzwonkiem, że ktoś nadchodzi. Jednak nieznana osoba wciąż prześladuje Detektywów – zostają zamknięci w skałach bez możliwości ucieczki. Pomału wyjaśniają się sprawy, nawet w tak przykrym położeniu. Tajemnicze podwodne stwory to płetwonurkowie i łódź podwodna marynarki wojennej, a mężczyzna z blizną jest detektywem, który uwalnia chłopców z opresji. Opowiada im o skradzionych diamentach, których poszukuje jako agent towarzystwa ubezpieczeniowego. Trzej Detektywi prowadzą go do starych poszukiwaczy skarbów, którzy istotnie wydobyli z jaskini kamienie, ukryte tam przez prawdziwego złodzieja – traktowali jednak całą sprawę jako przygodę jak z dawnych lat, ze świadomością, że kiedyś zabawa się skończy i będzie trzeba jakoś zwrócić diamenty. Detektyw gotów jest więc nie chować urazy – zabiera kamienie, lecz w domku staruszków pojawia się kolejna osoba – przebrany za El Diablo zamaskowany złodziej klejnotów. Terroryzuje zebranych bronią palną i ucieka z diamentami – nie udaje mu się jednak zbiec daleko. Detektywi zostają uwolnieni przez szeryfa i Jupiter szybko demaskuje przestępcę – jest nim gość państwa Daltonów, profesor Walsh, przebywający w okolicy pod pretekstem badania legendy El Diablo. Dzięki kilku zaledwie wskazówkom, jak wzmianka o sprzęcie do nurkowania czy problem ręki trzymającej pistolet, Pierwszy Detektyw i jego przyjaciele znów doprowadzili przestępcę przed oblicze sprawiedliwości.

Tajemnica Jęczącej Jaskini — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tajemnica Jęczącej Jaskini», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To prawda – przytaknął Jupiter.

– Jest także zupełnie możliwe, że El Diablo miał potomstwo – kontynuował profesor. – Być może jego wnuk usiłuje wskrzesić legendę przodka, napędzając strachu amerykańskim farmerom.

– To jest możliwe – powiedział Dalton mniej sceptycznie. – Nasi poprzednicy nie użytkowali Jęczącej Doliny, ja zaś chciałbym wybudować tam zagrodę dla bydła. Być może jakiś potomek El Diablo nie życzy sobie, by ktoś wkraczał na teren objęty legendą.

– Jess, to może być wyjaśnienie zagadki! – wykrzyknęła pani Dalton. – Pamiętasz? Nasi starsi meksykańscy pracownicy sprzeciwiali się zagospodarowaniu Jęczącej Doliny, jeszcze nim zaczęły się te jęki.

– Oni też pierwsi nas opuścili – podjął pan Dalton. – Jutro pójdę porozmawiać z szeryfem. Może wie coś o potomkach El Diablo.

– Może chcielibyście państwo zobaczyć podobiznę El Diablo? – zapytał profesor Walsh.

Wyjął mały obrazek z portfela i podał zgromadzonym. Była to fotografia portretu i ukazywała młodego człowieka, niemal chłopca, o płonących ciemnych oczach i dumnej twarzy. Nosił wysokie czarne sombrero z szerokim rondem, krótki czarny żakiet, czarną koszulę z wysokim kołnierzykiem, czarne spodnie, obcisłe górą z rozszerzającymi się nogawkami, i czarne lśniące buty o spiczasto zakończonych noskach.

– Czy zawsze ubierał się na czarno? – zapytał Bob.

– Zawsze – odparł profesor. – Mawiał, że jest w żałobie po swych rodakach i swym kraju.

– Był tylko zwykłym bandytą, jutro pogadam z szeryfem, żeby sprawdził, czy jakiś głupiec nie stara się kontynuować jego wyczynów – powiedział pan Dalton. – Ranczo nie może obsłużyć się samo i jakkolwiek interesujący jest El Diablo, muszę wracać do roboty. A wy, chłopcy, jesteście pewnie zmęczeni po waszej wędrówce. Czeka nas jutro ciężka praca. Ojciec Pete'a mówił, że chcecie dowiedzieć się wszystkiego o prowadzeniu rancza. No, najlepszy sposób zdobywania wiedzy to praca.

– Doprawdy, nie jesteśmy zmęczeni – zaprotestował Jupiter. – Prawda, chłopaki?

– Zupełnie nie – powiedział Bob.

– Ależ nie – zawtórował Pete.

– Jest jeszcze wcześnie i wieczór taki piękny – dodał Jupiter. – Chcielibyśmy poznać dokładnie okolicę. Plaża, na przykład, jest szczególnie interesująca wieczorem. Morze wyrzuca wtedy na brzeg godne uwagi okazy przybrzeżnej fauny i flory.

Państwo Daltonowie zdawali się być pod wrażeniem elokwencji Jupitera. Miał zwyczaj używania wyszukanych słów, by dorośli uważali go za starszego, niż był w istocie. Bob i Pete zdawali sobie sprawę, że Jupiter planuje coś więcej niż zwykły spacer po plaży. Ze wszystkich sił starali się nie wyglądać sennie.

– Sama nie wiem… – zaczęła z powątpiewaniem pani Dalton.

– Ale dlaczego nie – przerwał jej mąż. – Jest jeszcze wcześnie i rozumiem, że pierwsza noc na ranczu jest zbyt ekscytująca, by ją zmarnować na spanie. Spacer dobrze im zrobi, Marto. Lepiej, żeby obejrzeli sobie plażę dzisiejszego wieczoru, gdyż jutro rano mam dla nich sporo zajęć.

– Zgoda więc – uśmiechnęła się pani Dalton. – Zmykajcie, chłopcy, ale nie wracajcie później niż o dziesiątej. Wstajemy tu wcześnie rano.

Chłopcy nie zwlekali. Odnieśli swoje talerze i szklanki po mleku do kuchni i opuścili dom kuchennym wyjściem.

Jupiter natychmiast zabrał się do rzeczy, wydając polecenia:

– Pete idź do szopy i przynieś duży zwój liny, który tam widziałem. Ty, Bob, idź do naszego pokoju i przynieś kawałki kredy i latarki elektryczne. Ja przygotuję rowery.

– Jedziemy do jaskini? – zapytał Bob.

– Tak jest. Tylko tam możemy znaleźć wyjaśnienie tajemnicy Jęczącej Doliny.

– Do jaskini? Teraz? – Pete miał dość niewyraźną minę. – Nie lepiej przy dziennym świetle?

– Co za różnica, w jaskini jest zawsze ciemno – odparł Jupiter. – Zresztą jęki dochodzą tylko wieczorami, i to nie zawsze. Słyszeliśmy je dzisiaj i jeśli nie pójdziemy teraz, być może będziemy musieli czekać kilka dni, aż się powtórzą.

Pete i Bob musieli uznać słuszność tego rozumowania i poszli wykonać dane im polecenia. Wkrótce wszyscy trzej spotkali się przy furtce. Pete przymocował zwój liny do bagażnika swego roweru i ruszyli wąską ścieżką ku dolinie. Wieczór był ciepły, księżyc wzeszedł już i oblewał srebrzystym światłem drogę przed nimi.

Ranczo Krzywe Y rozciągało się wzdłuż Pacyfiku, ale sam ocean ukryty był za pasmem skalistych gór. W świetle księżyca wydawały się wysokie i majestatyczne, a przydrożne dęby jawiły się jako białawe duchy. Słychać było niespokojny ruch bydła w polu i parskanie koni.

Nagle powietrze przeszył przeciągły jęk.

– Aaauuuuuuu-uuuu-uuu-uu!

Mimo że nie pierwszy raz słyszeli to niesamowite zawodzenie, Bob i Pete aż podskoczyli na swych rowerach.

– Dobrze – szepnął Jupiter. – Nie przestała jęczeć.

Odstawili cicho rowery i wspięli się na skały otaczające dolinę. Zeszli w dół i szli przez zalaną księżycowym światłem dolinę ku czarnemu otworowi Jaskini El Diablo. Bob wzdrygnął się.

– O Boże, Jupe, wciąż mi się wydaje, że coś się tam rusza.

– A mnie, że słyszę głosy – dodał Pete.

– To tylko wasza wyobraźnia – powiedział Jupiter. – Po tym, cośmy się nasłuchali i w tej niesamowitej scenerii, każdy cień i szmer budzi grozę. No, gotowi? Bob, sprawdź jeszcze raz latarki.

Pete przewiesił linę przez ramię, każdy z nich wziął do ręki latarkę i swój kawałek kredy.

– Jaskinie mogą być niebezpieczne, gdy nie podejmie się pewnych środków ostrożności – mówił Jupiter. – Największe zagrożenie to możliwość obsunięcia się w rozpadlinę skalną albo zgubienie się. Mamy linę na wypadek, gdyby któryś z nas spadł, a znacząc nasz szlak kredą, nie zabłądzimy. Poza tym musimy się stale trzymać razem.

– Czy mamy znaczyć drogę znakami zapytania?

– Tak jest. I dodamy strzałki dla oznaczenia kierunku w jakim idziemy – odpowiedział Jupiter.

Znaki zapytania były jednym z ich najlepszych pomysłów. Zostawiali je w widocznym miejscu ilekroć szli jakimś tropem. Ułatwiało to nie tylko powrót, ale także dawało znać pozostałym, którędy szedł jeden z Detektywów. Każdy z nich miał swój kolor kredy: Jupiter – biały, Pete – niebieski, a Bob – zielony. Wiedzieli więc również, któryż nich zostawił znak.

– Dobra, gotowi? – zapytał Pete.

– Myślę, że tak – odpowiedział Jupiter z zadowoleniem.

Wzięli głęboki oddech i skierowali się do otworu jaskini. I wtedy znów dał się słyszeć przeciągły jęk:

– Aaauuuuuuuuuu-uuuu-uuu-uu!

Idący przodem Jupiter zaświecił już swą latarkę. Poczuli na twarzach silny podmuch zimnego powietrza. Wtem rozległ się dudniący hałas. Zatrzymali się.

– Co to?! – krzyknął Bob.

Dźwięk nasilał się i wskutek echa wywołanego nieckowatym kształtem doliny zdawał się dochodzić ze wszystkich stron.

– Tam! Patrzcie! – wrzasnął Pete wskazując w górę.

Olbrzymi głaz toczył się w dół po stromym zboczu Diabelskiej Góry wśród strumienia mniejszych kamieni.

– Skaczcie! – krzyczał Pete.

Bob przekoziołkował w bok, uskakując z drogi pędzącego głazu. Lecz Jupiter stał jak wrośnięty w ziemię, wpatrując się w olbrzymi kamień, spadający wprost na niego.

ROZDZIAŁ 5. Jaskinia El Diablo

Pete zwalił się całym ciałem na Jupitera, tym sposobem odrzucając go w bok. Niemal równocześnie głaz rąbnął w ziemię z miażdżącą siłą dokładnie w miejscu, gdzie przed sekundą stał Pierwszy Detektyw.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tajemnica Jęczącej Jaskini»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tajemnica Jęczącej Jaskini» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tajemnica Jęczącej Jaskini»

Обсуждение, отзывы о книге «Tajemnica Jęczącej Jaskini» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x