Marek Krajewski - Dżuma W Breslau

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski - Dżuma W Breslau» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dżuma W Breslau: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dżuma W Breslau»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Eberhard Mock powraca. Bohater kultowego już cyklu kryminałów Marka Krajewskiego jeszcze raz zmierzy się z mrocznymi tajemnicami dawnego Breslau.
Wrocław, lata 20. ubiegłego wieku. Dwie prostytutki przyjmują nietypową ofertę. Wkrótce potem policja znajduje ich zwłoki – podczas schadzki dziewczyny zostały uduszone, a oprawca wyłamał im przednie zęby. Sprawę próbuje rozwikłać nadwachmistrz Mock, znany ze swojej sympatii do kobiet lekkich obyczajów. Niespodziewanie role się odwracają i ścigający staje się ściganym.
W tym samym czasie pewien mężczyzna o miętowym oddechu, dając do gazety ogłoszenie z kondolencjami dla rodzin ofiar, usiłuje nawiązać kontakt z potężnym tajnym bractwem. Warunkiem przystąpienia do grupy jest zamordowanie "człowieka-śmiecia" i udowodnienie swojej winy…

Dżuma W Breslau — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dżuma W Breslau», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nic więc dziwnego, że ciemnowłosa nauczycielka muzyki, dwudziestokilkuletnia panna Inga Martens, nie mogła się napatrzyć na wystrój gabinetu zakupiony w luksusowym sklepie Wilhelma Kornatzkiego. Siedziała przy stole nakrytym serwetą, stojącym na eleganckim zielonym dywanie. Na stole był wazon z wodą nieco pożółkłą i kwiatami cokolwiek przywiędłymi, co panna Martens – patrząc z lekkim niepokojem, ale i zainteresowaniem na krępego bruneta o kwadratowej, świeżo wygolonej szczęce – z uśmiechem tłumaczyła sobie męską niefrasobliwością i nieczułością na piękno kwiatów. Nad nią był okrągły żyrandol, z którego zwieszały się żarówki ukryte w kloszach w kształcie żołędzi. Po prawej stronie, pod wielkim obrazem przedstawiającym morską burzę, całą długość ściany zajmowały niewysokie kredensy, a w nich zamiast kryształowych karafek, kieliszków i pucharów stały – co również nieprzyjemnie dotknęło pannę Martens – segregatory o starannie wykaligrafowanych grzbietach. Na małym podwyższeniu w podokiennej wnęce mieściło się biurko, również nakryte serwetą i również ozdobione wazonem, lecz tym razem pustym.

W wypadku powabnej nauczycielki efekt psychologiczny, który miało wywoływać „domowe” wnętrze, wcale się nie pojawił. Stało się wręcz odwrotnie. Ruchliwa i bogata wyobraźnia panny Martens szybko rozebrała policjanta z ciemnego, dobrze skrojonego ubrania i odziała go w domowy szlafrok z aksamitnymi wyłogami i w szlafmycę. Skutkiem był wybuch perlistego śmiechu panny Martens, co radca kryminalny przyjął z wyrozumiałym i nieco – co z drżeniem skonstatowała – lubieżnym uśmiechem.

– Miło mi, że ma pani dobry humor. – Mock wyciągnął w stronę młodej kobiety srebrną papierośnicę. – Ale pozwolę sobie przypomnieć o celu pani wizyty…

– Tak, tak – szybko odpowiedziała, biorąc papierosa. – Przepraszam, nigdy jeszcze nie byłam w takim biurze…

Mock nie powiedział ani słowa, lecz mocnymi, krótkimi palcami pobębnił przez chwilę o serwetę.

– No to co mam robić? – zapytała.

– Opowiedzieć mi wszystko – odparł Mock, zastanawiając się, czy to właśnie domowa atmosfera, czy też piękne oczy i usta panny Ingi sprawiły, że na to uległe pytanie „co mam robić” pojawiły się w umyśle Mocka nieprzyzwoite odpowiedzi. – Od momentu, w którym pani przerwała. To znaczy od chwili, kiedy w nocy obudził panią huk nad głową…

– Tak, właśnie tak było. – Panna Martens wypuściła w górę dym, nie zaciągając się nim. – Huknęło coś nad moją głową. Obudziłam się. Byłam przerażona. Wtedy spojrzałam przez okno i wrzasnęłam. Za oknem rysował się jakiś ciemny kształt. Po chwili, wstrząśnięta, kuląc się w kącie pokoju, wyróżniłam w tym kształcie nogi, ręce, głowę… I sznur… To było straszne… panie radco, za moim oknem był wisielec…

– I co dalej? – Mock nie mógł oderwać wzroku od jej biustu.

– Pobiegłam do stróża – odpowiedziała i zgasiła niezdarnie papierosa. – A on panów wezwał… To wszystko… Do rana nie wróciłam do mojego mieszkania…

– A dokąd pani poszła? – zaciekawił się Mock.

– O, mam dokąd pójść. – Panna Martens lekko się uśmiechnęła. – Mam wielu przyjaciół w Breslau, mimo że jestem tu od niedawna… Ale byłam zbyt roztrzęsiona, aby dokądkolwiek pójść… Spędziłam noc u stróża… – Teraz uśmiechnęła się z zakłopotaniem. – Och, źle się wysłowiłam… Pani Suchantke, zacna małżonka stróża, towarzyszyła mi do rana w swojej jadalni… To wszystko, panie oficerze…

Mock nie zdążył zareagować jakimś błyskotliwym bon motem o rozczarowaniu i frustracji stróża, kiedy ktoś zapukał głośno do drzwi.

– Wejść! – rozkazał Mock donośnym głosem.

– Melduję, panie radco – Kurt Smolorz spojrzał z zakłopotaniem na pannę Martens – że w sprawie wisielca.

– Mówcie przy tej pannie – rzucił Mock, widząc, że oczy jego rozmówczyni robią się okrągłe z ciekawości. – Panna wczoraj znalazła te zwłoki.

– Dziwne – powiedział Smolorz, wciąż nieufnie patrząc na nauczycielkę. – To pański dobry znajomy. Z więzienia. Niejaki Dieter Schmidtke.

Panna Martens otworzyła usta z przejęcia.

– I jeszcze jedno jest dziwne. – Smolorz zbliżył się do Mocka, jakby chciał mu coś szepnąć do ucha, lecz machnięcie ręki jego rozmówcy kazało mu porzucić tę konfidencję. – Przy trupie był święty obrazek. W kieszeni kamizelki. Święta Jadwiga.

– Dziękuję wam, Smolorz – powiedział Mock i odprowadził wzrokiem wiernego podwładnego, kiedy ten opuszczał gabinet.

Zapadła cisza. Za oknem, na Schuhbrücke, gwałtownie zahamował tramwaj i nastąpiła kłótnia pomiędzy motorniczym a kimś jeszcze, tak gwałtowna, że wyzwiska sięgnęły drugiego piętra prezydium i wdarły się w uszka przesłuchiwanej, nawykłe do muzyki.

– Jaki pan jest nieczuły – powiedziała nagle wzburzona Inga Martens – ten wisielec to pański znajomy, a ponadto zabił go jakiś maniak religijny… A na panu to nie robi żadnego wrażenia… Nic pana naprawdę nie dziwi?

– Droga panno Martens – odpowiedział Mock z uśmiechem i swoją krótkopalczastą mocną dłonią przykrył jej wysmukłe palce. – Mnie w tej całej sprawie dziwi tylko jedno… Że tak piękna młoda panna śpi sama… To doprawdy niewytłumaczalne…

Powieść ukończyłem we Wrocławiu,

w piątek 18 maja 2007 roku, o godzinie 15:37

Podziękowania

Ogromnie wdzięczny jestem moim pierwszym Czytelnikom: Mariuszowi Czubajowi, Zbigniewowi Kowerczykowi i Przemysławowi Szczurkowi, którzy przeczytali tę powieść w błyskawicznym tempie i zgłosili bardzo istotne uwagi stylistyczne, redakcyjne i fabularne. Za wszystkie ewentualne błędy winę ponoszę tylko ja.

Indeks nazw topograficznych

Agnesstrasse – ul. Bałuckiego

Altbusserstrasse – ul. Łaciarska

Am Weidendamme – wieża wodociągowa „Na Grobli”; również nazwa ulicy Na Grobli

An der Gucke – Brochowska Antonienstrasse – ul. św. Antoniego

Bismarckstrasse (Deutsch Lissa) – ul. Eluarda (Wrocław-Leśnica)

Benau – Bieniów

Blücherplatz – pl. Solny

Brauergasschen – Zaułek Browarny

Breitestrasse – ul. Purkyniego

Buchwald – Bukówek

Burgfeld – ul. Cieszyńskiego

Carlowitz – Karłowice

Cmentarz Miejski – Cmentarz Grabiszyński

Cmentarz parafii św. Henryka – cmentarz św. Ducha

Dahnstrasse – ul. Moniuszki

Deutsch Lissa – Leśnica

Dom Krajowy – dziś nieistniejący

Elbing – Elbląg

Flurstrasse – ul. Małachowskiego

Freiburger Strasse – ul. Świebodzka

Gandau – Gadów

Gartenstrasse – ul. Piłsudskiego

Giersdorf – Podgórzyn

Gimnazjum św. Jana – dzisiejszy Zespół Szkół Ekono-

miczno-Administracyjnych im. Marii Dąbrowskiej,

przy ul. Worcella 3

Goldberg – Złotoryja

Grabschener Strasse – ul. Grabiszyńska

Graupenstrasse – ul. Krupnicza

Grünberg – Zielona Góra

Hermannsdorf – Jerzmanów

Hirschberg – Jelenia Góra

Holteihöhe – Wzgórze Polskie

Hotel „Cztery pory roku” – dzisiejszy hotel „Polonia”

Hotel „Furstenhof” – dziś nieistniejący

Hotel „Germania” – dziś nieistniejący

Hotel „Pod Rucianym Wiankiem” – dziś nieistniejący

Hummerei – ul. Kazimierza Wielkiego

Frankenstein – Ząbkowice Śląskie

Jahnstrasse – ul. Sokolnicza Junkernstrasse – ul. Ofiar Oświęcimskich

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dżuma W Breslau»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dżuma W Breslau» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Phantoms of Breslau
Marek Krajewski
libcat.ru: книга без обложки
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Liczby Charona
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Głowa Minotaura
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Śmierć w Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Aleja Samobójców
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Markus Krajewski - Wirtschaftsvölkerrecht
Markus Krajewski
Отзывы о книге «Dżuma W Breslau»

Обсуждение, отзывы о книге «Dżuma W Breslau» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x