• Пожаловаться

Marek Krajewski: Róże Cmentarne

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski: Róże Cmentarne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Marek Krajewski Róże Cmentarne

Róże Cmentarne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Cmentarne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nadkomisarz Pater powraca w kolejnym kryminale spółki Krajewski i Czubaj. Jest lato 2007 roku, w tartaku nieopodal Wejherowa znaleziono zwłoki mężczyzny. Pater, żyjący już myślami o zbliżającym się urlopie w Grecji, dość niechętnie przystępuje do rozwikłania zagadki. Sprawy się komplikują, gdy na plaży zostaje odkryte ciało uduszonej dziewczyny, a morderstwo to przypomina Paterowi niewyjaśnioną sprawę sprzed kilku lat. Czy będzie to ostatnie śledztwo nadkomisarza? Co łączy niezidentyfikowane zwłoki z tartaku z zabójstwem na plaży? Czyżby na Wybrzeżu pojawił się copycut killer – seryjny morderca naśladujący popełnione kiedyś zbrodnie? Doskonale skonstruowana fabuła i rozwijająca się w zaskakującym tempie akcja gwarantują znakomitą lekturę, od której nie będzie można się oderwać.

Marek Krajewski: другие книги автора


Кто написал Róże Cmentarne? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Róże Cmentarne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Cmentarne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tym czymś był jego nowy telefon komórkowy. W nowiutkiej nokii, którą przed tygodniem kupił za ćwierć ceny w ramach programu zatrzymania stałych abonentów, zachował kilka starych wiadomości, których, był tego pewien, nigdy nie usunie i które umożliwiały mu spokojne przeczekanie takich chwil jak ta, kiedy w dusznym biurze musi wysłuchiwać jazgotu i marudzenia,

Pater usiadł na jedynym wolnym foteliku i połączył się ze swoją skrzynką pocztową. Przeglądał listele. Przed oczami migały mu różne frazy autorstwa tej samej kobiety.

Skąd Pan ma mój mejl? Pytam dla porządku, bo wcale się nie gniewam. Nie wyjechałam do Anglii, nie mam odwagi zaczynać nowego życia. Jestem Panu bardzo wdzięczna za rozwiązanie sprawy tych pogróżek […]. Ależ oczywiście mogę Panu podać mój numer telefonu […].

Pater przypomniał sobie chwilę, kiedy wystukiwał po raz pierwszy jej numer. Nie mogła odebrać. Jej głos poprosił go o pozostawienie wiadomości w poczcie głosowej. Nie zostawił żadnej wiadomości, ale dzwonił kilkakrotnie. Słuchał jej głosu i wyobrażał sobie, jak składa usta, kiedy lekko sepleni przy spółgłoskach szumiących. Ta prawie niewyczuwalna wada wymowy wydała mu się ekscytująca, kiedy uświadomił sobie, że jej powodem może być zbyt długi język.

Wie pan, mieszkam w Darłowie… Jeśli chciałby się Pan ze mną spotkać, to zapraszam do mojego uroczego miasta. Jest tutaj kilka miejsc, w których można by spokojnie porozmawiać […]. Jest Pan bardzo staromodny w tej swojej niechęci do telefonowania, a przy tym bardzo miły, kiedy Pan pisze, że mejle (listele – osobliwa nazwa,czy to połączenie początku wyrazów list i elektroniczny?) zostawiają mój ślad, który jest Panu tak bliski. Ja sama bardzo lubię godzinami rozmawiać przez telefon.

Pater pamiętał wzburzone ciemne morze, które podziwiał, siedząc na oszklonym tarasie darłowskiego hotelu „Apollo”, i smak kawy, którą pił wraz z miłośniczką długich rozmów przez telefon. Po szybach płynęły krople deszczu. Najpierw spędzali czas rozdzieleni kwadratowym stolikiem. W pewnym momencie pod pretekstem uzyskania lepszego widoku na morze usiadł koło niej. Dotknęła go nieznacznie kolanem i poprosiła z uśmiechem, żeby nie udawał nieśmiałego nastolatka i nie szukał wymówek, by koło niej usiąść. Widok morza poprzez zalaną szybę i tak jest kiepski, niezależnie od tego, gdzie się siedzi.

Ja też przyjemnie wspominam nasze spotkanie w Darłowie. Jesteś miłym facetem, choć zanadto skrytym. To zresztą jest dość zabawne i trochę intrygujące. Wiesz, Twoja propozycja wspólnego wakacyjnego wyjazdu do Grecji nieco mnie zdumiała. Nie wiem, jak na nią zareagować. Muszę to przemyśleć. Nie jestem jeszcze gotowa na takie propozycje. Nie jestem pewna, co masz na myśli, pisząc „romantyczny wyjazd”. Ja zresztą jestem rozważna i nieromantyczna.

Pater otworzył w komórce kolejny listel i przeczytał go bardzo szybko. Nie delektował się nim tak jak poprzednimi, choć „rozważna i nieromantyczna” wyrażała w nim zgodę na wspólny wyjazd. Pod jednym wszakże warunkiem. To właśnie ten warunek sprawiał, że Pater ostatnią wiadomość czytał w pośpiechu i niechętnie.

Drogi Jarku, sprawdzałam w necie, co to za wyspa ta Folegandros. Jej zdjęcia urzekły mnie. A więc zgadzam się, ale pod jednym warunkiem. Jedziemy jako para przyjaciół i będziemy mieli osobne sypialnie.

Pater tak zafrasował się tymi słowami, że nie słyszał, jak wściekła kobieta w hełmofonie opuściła biuro, trzasnąwszy z całej siły drzwiami. Myślał o pierwszym spotkaniu w ekskluzywnym domu seniora i o jej zapachu. Miał bardzo blade pojęcie o damskich perfumach, ale wiedział jedno: te, którymi skropiła śnieżnobiały fartuch mogły być turecką podróbką, a i tak dla niego były powabniejsze niż wszelkie aromaty Arabii.

Pracownica Ania dwukrotnie zaprosiła go do swojego biurka. Zareagował dopiero wtedy, kiedy wstała.

– Panie Jarku, udało się zarezerwować te dwa bilety do Salonik. – Dziewczyna uśmiechnęła się. – Dla pana i dla pani Joanny Rodowicz. Bardzo dobre połączenie. Lufthansa.

W duchotę biura podróży wdarł się obsesyjny motyw z filmu Windą na szafot. Na ekraniku znów migotało „Żarówa”. Pater stracił swój dobry humor i przestał być wyrozumiały dla świata.

– Proszę pani – powiedział sucho i nie odbierał, a inwazyjna, coraz głośniejsza muzyka z komórki wdzierała się w uszy. – Pani, która udaje się ze mną na Folegandros, nie nazywa się Rodowicz, lecz Radziewicz. I nigdy nie śpiewała piosenek o futbolu i Małgośce.

Pater patrzył z satysfakcją na coraz szerzej otwarte oczy dziewczyny.

– Proszę nie przekręcać cudzego nazwiska. A poza tym chyba tak dobrze się nie znamy, żeby zwracała się pani do mnie per „panie Jarku”?

Urzędująca w biurze Ania miała nadzieję, że dziś nie trafi się jej żaden gorszy klient od jędzy, która utyskiwała na cały świat z powodu zaginięcia walizki na lotnisku w Santo Domingo. Jednak w tamten upalny lipcowy dzień nadzieja była matką naiwnych.

4

Świat zwraca ci to, co sam mu dasz.

Nadkomisarz wpatrywał się bezradnie w toyotę, która zakaszlała, jakby wydawała ostatnie tchnienie, a następnie rozkraczyła się na środku ulicy.

„Może powinienem być trochę milszy dla tej dziewczyny w biurze podróży”, pomyślał Pater. A później przypomniał sobie wyświetlacz telefonu, napis: „Żarówa”, i przysłowie, że nieszczęścia lubią chodzić parami. Miał złe przeczucia, a zarazem wiedział, że jest sam sobie winien. Tak. Może powinien być lepszy dla świata, i wtedy świat byłby łaskawszy dla niego.

Zostawił samochód na poboczu niedaleko redakcji „Dziennika Bałtyckiego”. Na klawiaturze telefonu wystukał numer znajomego mechanika. Umówili się, że Pater zostawi kluczyki do toyoty w komendzie. Ostatni kilometr do Komendy Wojewódzkiej pokonał pieszo.

Nie spieszył się. Zatrzymał się przy witrynie prezentującej pierwsze strony gazety z Wybrzeża. Przypatrywał się tytułom i zdjęciom, jakby widział je pierwszy raz w życiu. Śmierć Józefa Stalina. Porozumienia sierpniowe komunistów z „Solidarnością”. Wizyta papieża na Westerplatte w 1987 roku. Triumf Lecha Wałęsy w wyborach prezydenckich. Katastrofa promu „Heweliusz”.

W gabinecie Cichowskiego pragnął znaleźć się jak najpóźniej. Wszedł do baru „Istambuł” i zjadł kebab. Po raz pierwszy od wielu lat patrzył na Gdańsk jak na obce miasto. Tak jakby przybył w to miejsce z daleka. Na przykład z greckich wysp. W oddali mignęła mu wojewódzka biblioteka. Przypomniał sobie, że kilka lat temu podczas remontu znaleziono w tym budynku, który w czasie wojny był szpitalem, zamurowane zwłoki. Tożsamości mężczyzny pogrzebanego dziesiątki lat temu nie udało się ustalić. Nagle wrócił myślami do ufoludka z tartaku. I poczuł się tak, jakby nigdy nie opuszczał Wybrzeża i nigdy nie miał już tego zrobić.

W przejściu podziemnym, prowadzącym wprost na teren komendy, spojrzał na graffiti przedstawiające parę w namiętnym pocałunku. Minął ponury gmach z ciemnoczerwonej cegły, należący do ABW i kojarzący się z kazamatami. Schody komendy ozdobione były betonowymi kulami, które Wielochowi zawsze przypominały kształt głowy naczelnika Cichowskiego.

Pater wszedł do sekretariatu szefa i spojrzał na panią Marzenkę, sekretarkę, która słynęła ze swoich min, jakimi opisywała wchodzącym aktualny nastrój szefa. Widząc Patera, pani Marzenka podniosła w górę oczy, odsłoniła zęby, a kąciki jej warg zjechały ku brodzie. Miało to chyba znaczyć: „Stary jest wściekły i zdumiony”. Nadkomisarz prychnął pogardliwie. Był zdania, że nawet kobiety występujące w filmach porno mają więcej talentu aktorskiego niż sekretarka szefa. Bez pukania wszedł do gabinetu Cichowskiego i głośno – zbyt głośno! – wyrzucił z siebie słowa powitania.

Читать дальше

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Cmentarne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Cmentarne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Krajewski: Koniec Świata W Breslau
Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Dżuma W Breslau
Dżuma W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Aleja Samobójców
Aleja Samobójców
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Śmierć w Breslau
Śmierć w Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Festung Breslau
Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Erynie
Erynie
Marek Krajewski
Отзывы о книге «Róże Cmentarne»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Cmentarne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.