Alexandre Dumas (syn) - Hrabia Monte Christo

Здесь есть возможность читать онлайн «Alexandre Dumas (syn) - Hrabia Monte Christo» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, literature_18, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hrabia Monte Christo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hrabia Monte Christo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ciesz się klasyką! Miłego czytania!

Hrabia Monte Christo — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hrabia Monte Christo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Anglik wydawał się przyznawać słuszność tej delikatności, ukłonił się, wyszedł i udał się owym szczególnym krokiem, właściwym synom Wielkiej Brytanii, na wymienioną ulicę.

Pan de Boville był akurat w swoim gabinecie; ujrzawszy go, Anglik drgnął z zaskoczenia, jakby widział już kiedyś inspektora. Zaś pan de Boville wydawał się przejęty taką desperacją, tak zaabsorbowany jakąś jedną myślą, że nie był w stanie zapuszczać się pamięcią czy wyobraźnią w przeszłość.

Anglik z flegmą właściwą swoim rodakom powtórzył pytanie, jakie już merowi zadał, niemal w tym samym brzmieniu.

– O, proszę pana! – zawołał pan de Boville. – Pańskie obawy na nieszczęście są aż zbyt uzasadnione i widzisz pan przed sobą człowieka w rozpaczy. Uplasowałem dwieście tysięcy franków w firmie Morrel i Syn, to stanowiło posag mojej córki, którą miałem wydać za mąż za dwa tygodnie; połowa miała być spłacona piętnastego bieżącego miesiąca, a druga połowa za miesiąc. Uprzedziłem pana Morrela, że życzyłbym sobie otrzymać tę kwotę bez opóźnienia, aż tu nagle pan Morrel przychodzi do mnie – pół godziny temu – i oświadcza mi, że jeżeli statek jego „Faraon” nie wróci przed piętnastym, nie będzie mi w stanie oddać tych pieniędzy w terminie.

– Wygląda to na granie na zwłokę – rzekł Anglik.

– Wygląda to raczej na bankructwo! – wykrzyknął w rozpaczy pan de Boville.

Anglik zdawał się zastanawiać przez chwilę, a następnie rzekł:

– A zatem ta wierzytelność budzi w panu obawę?

– Raczej – uważam ją za straconą.

– No cóż, chętnie ją przejmę.

– Pan?

– Tak, ja.

– Ale zapewne musiałbym panu dużo ustąpić?

– Skądże; płacę dwieście tysięcy! Nasza firma – dodał Anglik z uśmiechem – nie robi podobnych interesów.

– I zapłaciłbyś pan?…

– Gotówką.

I wyjął z kieszeni plik banknotów na sumę dwa razy większą od tej, o jaką pan de Boville się obawiał. Radość przemknęła mu po twarzy; powściągnął się jednak i rzekł:

– Muszę jednak uprzedzić pana, że możesz nie odzyskać nawet sześciu procent tej sumy.

– To już nie moja sprawa – odpowiedział Anglik. – To sprawa firmy Thomson i French, w której imieniu działam. Może jest ona zainteresowana upadkiem konkurencyjnej firmy… Wiem jedno: jestem gotów wypłacić panu tę sumę, jeżeli dokonasz pan przeniesienia praw. Ale poproszę jeszcze pana o komisowe.

– Ależ oczywiście, proszę pana! Oczywiście, że tak! – zawołał pan de Boville. – Płaci się zwykle za komisowe półtora procent; chcesz pan dwa? trzy? pięć? a może więcej? Niech pan mówi.

– Drogi panie – roześmiał się Anglik. – Jestem taki jak moja firma, nie robię takich interesów. Komisowe, o jakim myślałem, jest zupełnie innej natury.

– Mówże pan, słucham.

– Jesteś pan inspektorem więzień?

– Już od przeszło czternastu lat.

– To u pana znajdują się wykazy więźniów?

– Naturalnie.

– Te rejestry mają jakieś noty dotyczące poszczególnych więźniów?

– Każdy ma swoje akta.

– Otóż, proszę pana, byłem wychowany w Rzymie, przez pewnego biednego księdza, który zniknął nagle. Dowiedziałem się potem, że był trzymany w zamku If i dlatego chciałbym się dowiedzieć o szczegółach jego śmierci.

– Jakże się nazywał?

– Ksiądz Faria.

– O! Przypominam go sobie doskonale – zawołał pan de Boville. – To był wariat.

– Tak mówiono.

– O! Był nim na pewno.

– Być może. A jakiż to był rodzaj obłąkania?

– Utrzymywał, że wie, gdzie się znajduje ogromny skarb i obiecywał rządowi niesłychane sumy w zamian za wolność.

– Biedak! I zmarło mu się?

– Tak, jakieś pięć czy sześć miesięcy temu, w lutym chyba.

– Masz pan znakomitą pamięć, skoro sobie tak przypominasz daty.

– Pamiętam to dlatego, że śmierci księdza towarzyszył pewien szczególny wypadek.

– Można wiedzieć, jaki? – zapytał Anglik, a na flegmatycznym obliczu malowała mu się teraz taka ciekawość, że z pewnością zadziwiłaby bacznego obserwatora.

– Ależ oczywiście! Otóż cela księdza oddalona było o jakieś pięćdziesiąt stóp od lochu pewnego agenta napoleońskiego, który był wśród tych, którzy najczynniej przysłużyli się do powrotu Napoleona w 1815 roku; był to człowiek zdecydowany na wszystko i nadzwyczaj niebezpieczny.

– Doprawdy? – rzekł Anglik.

– O tak! Miałem okazję sam się z nim spotkać w roku 1816 lub 1817; do jego lochu można było zejść tylko z pikietą żołnierzy: uczynił na mnie ogromne wrażenie i nigdy nie zapomnę jego rysów.

Anglik uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie.

– Powiadasz więc pan – powtórzył – że te dwa lochy…

– Oddalone były od siebie o pięćdziesiąt kroków, zdaje się jednak, że ten Edmund Dantès…

– Więc ten niebezpieczny człowiek nazywał się…

– Edmund Dantès. Otóż ów Dantès załatwił sobie skądś narzędzia albo sam je jakoś zrobił, bo znaleziono podkop, dzięki któremu więźniowie się odwiedzali.

– Ten podkop miał zapewne posłużyć do ucieczki?

– Właśnie tak, ale na ich nieszczęście ksiądz Faria dostał ataku katalepsji i umarł.

– Rozumiem; i to musiało uniemożliwić zamiar ucieczki.

– Zmarłemu tak, ale nie żywemu; wręcz przeciwnie, ów Dantès uznał to za sposób ułatwiający jego ucieczkę; myślał niewątpliwie, że więźniów zmarłych na zamku grzebano na zwyczajnym cmentarzu; przeniósł więc nieboszczyka do swej celi, sam zajął jego miejsce w worku, w którym był zaszyty, i czekał na pogrzeb.

– To był środek ryzykowny, objawiający dużą odwagę tego człowieka – zauważył Anglik.

– Och, już mówiłem panu, że to był człowiek nadzwyczaj niebezpieczny; szczęściem, sam uwolnił rząd od obaw na jego punkcie.

– Jak to?

– Jeszcze pan nie rozumiesz?

– Nie.

– Zamek If nie ma cmentarza; rzuca się zmarłych prosto do morza, uwiązawszy im najpierw do nóg trzydziestosześciofuntową kulę.

– I co dalej? – zapytał Anglik, jak gdyby trudno kojarzył fakty.

– Przywiązano mu więc do nóg tę kulę i rzucono do morza.

– Coś takiego! – zawołał Anglik.

– Tak właśnie. Pojmujesz pan, jakie musiało być zdumienie uciekiniera, gdy poczuł, że go rzucono ze skały w morze. Chciałbym widzieć jego minę w owej chwili.

– Trudno byłoby trochę.

– Nieważne! – uśmiechnął się pan de Boville, którego pewność odzyskania dwustu tysięcy franków wprawiła w znakomity humor. – I tak ją sobie wyobrażam.

I wybuchnął śmiechem.

– Ja także – dodał Anglik.

I również zaczął się śmiać, ale półgębkiem – tak, jak się śmieją Anglicy.

– Tym więc sposobem – podjął Anglik, który pierwszy odzyskał zimną krew – zbieg utopił się.

– Raz na zawsze.

– I tym sposobem komendant zamku uwolnił się razem i od szaleńca, i od wariata?

– Właśnie.

– Ale musiano sporządzić jakiś protokół tego wypadku? – zapytał Anglik.

– A tak, akt zejścia. Pojmujesz pan, krewni Dantèsa, jeżeli takich miał, mogliby się chcieć upewnić, czy Dantès umarł czy żyje.

– Teraz więc mogą być spokojni, jeżeli dostali po nim spadek. Umarł na dobre.

– O tak. I akt zejścia może być im wydany, gdy tylko zażądają.

– Amen – zakończył Anglik. – Ale wróćmy do rejestrów.

– A, prawda. Ta anegdotka nas od nich bardzo oddaliła. Proszę mi wybaczyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hrabia Monte Christo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hrabia Monte Christo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Hrabia Monte Christo»

Обсуждение, отзывы о книге «Hrabia Monte Christo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x