Siergiej Sniegow - Dalekie szlaki

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Sniegow - Dalekie szlaki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1972, Издательство: Iskry, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dalekie szlaki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dalekie szlaki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trafiamy oto na Ziemię dalekiej przyszłości. Nie wiemy dokładnie, który to rok, lecz „czytając między wierszami” przypuszczam, że akcja rozgrywa się w okolicach przełomu trzeciego i czwartego tysiąclecia. Ludzie osiągnęli technologiczne szczyty. Na Ziemi kontrolują pogodę, w kosmosie, dzięki silnikom wykorzystującym tzw. efekt Taniewa, poruszają się z prędkością wielokrotnie przewyższającą szybkość światła. Krótkodystansowa komunikacja odbywa się za pośrednictwem fal mózgowych, a na obiekty fizyczne wpływać można dzięki swobodnie generowanym polom siłowym. Uporano się ze wszystkimi wielkimi plagami ludzkości, takimi jak katastrofy naturalne, głód, choroby… I nie, nie ma żadnego „ale”. Homo sapiens osiągnął ostateczną formę dobrobytu oraz szczęścia na Ziemi i zajął się zaawansowaną eksploracją Wszechświata. Nawiązano kontakt z wieloma inteligentnymi rasami, ale żadna z nich nie dorównuje poziomem zaawansowania technicznego człowiekowi. Wygląda więc na to, że ludziom przypadła rola przodowników kosmosu. Do czasu… Na arenie międzygwiezdnych zdarzeń pojawiają się potężni i zagadkowi Galaktowie oraz złowrodzy Niszczyciele. Bohaterowie wyruszają na sztuczną planetę Orę, gdzie odbyć ma się wielka konferencja z udziałem wszystkich zjednoczonych pod przewodnictwem człowieka inteligentnych gatunków. Jej uczestnicy zadecydują, jakie kroki należy podjąć w związku z odkryciem nowych ras i na jakich zasadach spróbować nawiązać z nimi kontakt.

Dalekie szlaki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dalekie szlaki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I teraz stałem przed wielką głową, a Ngoro uśmiechał się czarną twarzą wyglądającą tak, jakby Ngoro usnął dziś w nocy, a nie dwieście lat temu.

— Ngoro! — powiedziałem. — Dobry, jasnowidzący Ngoro! Chciałbym choć trochę być podobny do ciebie! Wtem na zewnątrz zadzwoniły dzwony, zaśpiewały trąbki.

— Chmury! Chmury! — krzyczeli ludzie na placu. Pobiegłem do wyjścia polecając Opiekunce wezwać dla mnie awionetkę.

11

Chmury wypłynęły zza horyzontu i szybko pokrywały niebo. Zacząłem pospiesznie nabierać wysokości nad wyspą Dzielnicy Muzealnej otoczonej przez trzy pierścienie wysokich domów zasłaniających widoczność. Pierwszy pierścień, wewnętrzny, jest jeszcze stosunkowo niski i nie przekracza sześćdziesięciu pięter, drygi natomiast, Centralny, wznosi się tarasowato do wysokości stu pięter, opasując całą dzielnicę gigantycznym, trzydziestokilometrowym łańcuchem górskim. Te ogromne gmachy widoczne z każdego punktu miasta stanowią największy zespół mieszkalny Stolicy.

Razem ze mną wznosiły się setki innych awionetek, a w górze nad miastem było ich już tak wiele, że żaden mózg ludzki nie potrafiłby zorientować się w tym tłoku: Wyobraziłem sobie, że Wielki Komputer Państwowy przestanie działać. Opiekunki szalejących w powietrzu mieszkańców Stolicy utracą z nimi łączność i wzdrygnąłem się mimo woli: ludzie zderzaliby się ze sobą, spadali na dachy i jezdnie zmieniając się w krwawą masę. Na szczęście na Ziemi nie zdarzają się awarie.

Chmury mknęły zwartym frontem i po minucie zakryły połowę nieboskłonu. Świat nagle rozpadł się na dwie części: jedna czarna i wzburzona wiatrem pożerała drugą, roziskrzoną i leniwie spokojną. Gwałtownie nadleciał huragan, awionetki zwróciły się dziobami w jego kierunku i zakołysały forsując silniki. Uchyliłem okno i uderzenie pędzącego powietrza na chwilę pozbawiło mnie oddechu. Nawet na tej wysokości było słychać wściekłe wycie burzy. A później gwałtownie, bez żadnego przejścia, ogarnęła nas ciemność. Nie widziałem już lecących obok i mnie już nikt nie widział. Wiedziałem, że maszyny bezpieczeństwa ochraniają nas, ale na chwilę zląkłem się i zawróciłem ku miastu. To samo pewnie odczuwali także inni, bo kiedy pierwsza błyskawica rozjaśniła przestrzeń, wszyscy dokoła pędzili w dół. Zwymyślałem się za tchórzostwo i skierowałem awionetkę prosto w splot wyładowań elektrycznych.

Może się mylę, ale zdaje mi się, iż w tym letnim święcie najpiękniejsza jest nie sama burza, lecz jej zbliżanie się: wściekły lot chmur i starcie błyskawic. Rozbłyski światła i łoskot grzmotów wprowadzają mnie w stan podniecenia. Pędzę w malutkiej awionetce i wrzeszczę, sam podobny do kulistego pioruna. W głębi duszy każdego z nas kryją się dzicy przodkowie, czciciele grzmotu i błyskawicy. Różnimy się jedynie tym, że oni bałwochwalczo padali na kolana przed niebieskim żywiołem, a ja chciałbym się zmierzyć z siłami przyrody. Zgodnie z planem wyładowania świetlne miały trwać zaledwie dwadzieścia minut, popędziłem więc w kierunku zarodka błyskawicy, gdzie gromadzą się wysokie napięcia. Fala powietrzna ma tam prędkość eksplozji, a rozbłysk elektrycznego ognia oślepia nawet przez ciemne szkła okularów ochronnych. Uważam to za sport odważnych, chociaż inni nazywają takie zmagania z burzą zabawą szaleńców.

W pobliżu błyskawica zapłonęła dziesiątkami załamań i rozgałęzień przypominając ogromny korzeń. Równolegle do niej trysnęła druga, a z góry uderzyła trzecia. Wszystko zlało się w jeden kłąb ognia. Wydało mi się, że dostałem się w środek pochodni i zostałem spopielony. Oślepiony i ogłuszony, na sekundę straciłem przytomność: awionetka runęła w dół i zatrzymała się dopiero tuż nad dachem domu. W jednym z lądujących aparatów dojrzałem wczorajszą nieuprzejmą dziewczynę o długiej szyi. Pomachałem do niej ręką i wpadłem w nowy zgęstek potencjałów. Tym razem nie udało mi się dotrzeć do centrum wyładowań i awionetka poszła równoległym kursem. Zrozumiałem, że interweniowała Opiekunka.

— O co chodzi? — krzyknąłem, chociaż Opiekunkę wystarczy wywołać w myśli.

W mózgu odezwała się jej milcząca odpowiedź: „Niebezpiecznie”.

Krzyknąłem z jeszcze większą złością:

— Przeliczcie na nową granicę dopuszczalnych działań! Macie tam przecież trzykrotne zapasy bezpieczeństwa!

Tym razem beznamiętna maszyna raczyła odpowiedzieć głosem. Wytłumaczyła mi dokładnie, że burza w tym roku jest wyjątkowo silna, ma taki wysoki poziom energetyczny, iż niemal sama wyłamuje się spod kontroli. Urządzenia Zarządu Osi Ziemskiej pracują pełną mocą, aby utrzymać burzę na przewidzianej trasie i nie dopuścić do przekroczenia zaplanowanego natężenia. Każde miejscowe zakłócenie systemu wyładowań może doprowadzić do rozpadu kontrolowanej masy burzowej.

Nie ma sensu dyskutować z Opiekunką. Wyłączenie jej jest na wszystkich planetach uważane za poważne przestępstwo, a już na Ziemi, z jej surowymi przepisami, jest po prostu niemożliwe. Miotałem się więc pod chmurami od błyskawicy do błyskawicy nie zdążając na moment wyładowania, ale i tak rozkoszowałem się strumieniami światła i rykiem powietrza. Ze dwa razy dobrze mną potrząsnęło, raz odrzuciło w bok i w sumie miałem nie najgorszą zabawę.

Kiedy minęło dwadzieścia minut przeznaczonych na wyładowania elektryczne, lunął deszcz i pospieszyłem do miasta, bo deszcze trzeba obserwować z ziemi, wyczuwać ciałem nie osłoniętym skorupą awionetki. Wylądowałem na placu i wyskoczyłem pod ulewę. Awionetka natychmiast odleciała na postój, a ja pobiegłem ku stojącemu naprzeciwko domowi. Przez drogę solidnie przemokłem. Pod daszkiem stało około dwudziestu osób. Mój widok wywołał śmiech i zdziwienie: byłem ubrany nieodpowiednio na tę pogodę. Wśród obecnych znalazła się również moja gniewna dziewczyna. Najwyraźniej od pierwszego wejrzenia nabrała do mnie antypatii, bo i tym razem jako jedyna ze wszystkich patrzyła na mnie z wrogością.

Tak mnie zdziwiła jej milcząca niechęć, że odezwałem się uprzejmie:

— Przepraszam, czy to nie panią spotkałem niedawno tuż pod chmurami?

— Znacznie niżej, niemal nad samą ziemią też powiedziała chłodno. — Pan zdaje się przekoziołkował od uderzenia pioruna?

— Straciłem panowanie nad sterami, ale później wróciłem w rejon wyładowań.

— To również widziałam, nieznośnie pan tam pajacował.

Najwyraźniej chciała mnie obrazić. Była niewysoka, bardzo szczupła i zwinna. Brwi rzeczywiście miała ciężkie w stosunku do wydłużonej, nerwowej twarzy. Takie brwi byłyby odpowiedniejsze dla mnie niż dla tej dziewczyny. Nie dbała o swój wygląd. Oczywiście trudno jest zmienić kształt głowy, ale łatwo jest dobrać brwi do twarzy, inne kobiety z pewnością by to zrobiły.

— Nie lubię, jak ktoś się na mnie bezmyślnie gapi — powiedziała i odwróciła się tyłem.

Zaskoczyło mnie to tak, że nie potrafiłem nic odpowiedzieć i wyszedłem, prawie uciekłem spod daszka. Zaczęto za mną wołać, abym wracał, ale jej głosu nie usłyszałem i przyspieszyłem kroku. Deszcz już nie padał, lecz lał strumieniami, dźwięczał w powietrzu, łomotał po chodnikach i alejach, huczał potokami wody na jezdniach. Zimna woda płynęła po ciele. To było nieprzyjemne i Opiekunka poradziła zmienić odzież na nieprzemakalną, jaką wszyscy noszą na Ziemi. Trzeba było wezwać awionetkę i polecieć do najbliższego magazynu. Po dziesięciu minutach wyszedłem na deszcz w stroju Ziemianina. Na Plutonie nie urządza się ulew i zapomnieliśmy tam już, co to znaczy ubierać się odpowiednio do pogody.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dalekie szlaki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dalekie szlaki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Sniegow - Pętla wstecznego czasu
Siergiej Sniegow
Siergiej Sniegow - W Perseuszu
Siergiej Sniegow
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Dalekie szlaki»

Обсуждение, отзывы о книге «Dalekie szlaki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x