Rachel Caine - Wyklęta

Здесь есть возможность читать онлайн «Rachel Caine - Wyklęta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wyklęta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyklęta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowa seria autorki bestsellerowych „Wampirów z Morganville”.
Byłam dżinnem ognia i powietrza, a zostałam skazana na życie w ciele śmiertelniczki.
Kiedyś Cassiel była potężnym dżinnem. Mogła wszystko poza jednym – nigdy nie powinna była sprzeciwiać się swemu panu.
Za odmowę wypełnienia rozkazu zostaje skazana na ludzką postać i życie wśród śmiertelników. Żeby przetrwać, musi szukać pomocy u Strażników Pogody – ludzi obdarzonych mocą panowania nad żywiołami… i odwiecznych wrogów dżinnów. Ale najtrudniej jest jej radzić sobie z własnymi ludzkimi słabościami, zwłaszcza z uczuciem do pewnego Strażnika. Lecz gdy zawiśnie nad nim potworna groźba, ludzkie słabości mogą się okazać najskuteczniejszą bronią Cassiel…

Wyklęta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyklęta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wiedziałam o tym, ale przypomniałam sobie też policjanta Stylesa stojącego na szosie, rozpacz i szok na jego twarzy. I obietnicę, jaką mu złożyłam.

Było tu w sumie dziesięcioro dzieci. Ich rodziny prowadziły poszukiwania i modliły się o cud. Nie mogłam odbierać im nadziei.

Zeskoczyłam z drzewa, przykucnęłam i zaczęłam dotykać dziecięcych główek, jedną po drugiej. Zmusiłam się do metodycznego działania, nie zwracając uwagi na ich broń. Zadziałało z pierwszymi dwoma. Trzecie zrobiło długą cięcie na moim ramieniu, które zapiekło jak ogień, zanim pozbawiłam to dziecko przytomności.

Czwarte i piąte z pozostałej dziewiątki upadły, nie robiąc krzywdy sobie ani mnie, ale kiedy zwróciłam się ku szóstemu, poczułam oślepiający, zimny ból w boku, a kiedy zerknęłam w dół, dostrzegłam, że C.T. zanurzył w moim ciele nóż aż po rękojeść.

Pacnęłam go dłonią w czoło, usypiając, i zwalił się na ziemię.

Stało jeszcze troje; dwie dziewczynki i chłopiec. Dzieci trzymały się ode mnie z daleka, czekając na mój kolejny ruch, zdając sobie sprawę, że nie jestem łatwym przeciwnikiem.

Wtop je w ziemię.

Nie. To podpowiadał mój dżinnowy duch i nie miałam zamiaru tego zrobić po pierwsze dlatego, że skrzywdziłabym je i przeraziła, a po drugie, ponieważ musiałam oszczędzać moc.

Uklękłam, usiłując powstrzymać jęk, gdy ból obejmował moje nerwy – i sięgnęłam do noża, wbitego w bok.

Dotknęłam go lekko, oceniając stan rany, najlepiej jak umiałam. Nie sądziłam, by pękły jakieś ważne naczynia krwionośne – doszło jednak do urazu jelit i wątroby, co mogło mieć fatalne skutki, jeśli rany szybko się nie zagoją. Wyciągnęłam nóż i jakoś udało mi się przy tym nie wrzasnąć. Krew ściekała ze stalowego ostrza. Potrzymałam je przez chwilę, wpatrując się w dzieci, które otoczyły mnie kręgiem, a następnie wbiłam czubkiem w podłoże przed sobą.

Wtedy od razu się na mnie rzuciły. Skoncentruj się. Straciłam ostrość widzenia i zamrugałam, aby na nowo wyostrzyć wzrok. Zamachnęłam się w lewo i w prawo, usypiając umysły dwojga z dzieci. Ich upadek spowodował, że trzecie się zachybotało, a jego mała maczuga, wymierzona w moją głowę, uderzyła mnie mocno w bark. Złapałam ją, wyrwałam mu z ręki i przyciągnęłam chłopca do siebie. Szarpał się, ale przytrzymałam go, spoglądając w puste, szeroko otwarte oczy.

– Ty – powiedziałam cicho – który kryjesz się za dziećmi. Przybywam po ciebie.

Usta chłopca otworzyły się, a on sam zaśmiał się cichutko. Nie był to dziecięcy śmiech. Czaiło się w nim zbyt wiele złośliwości, tkwiła zbyt głęboka wiedza.

I szaleństwo.

– Chodź, siostro – odpowiedział i przewrócił oczami tak, że ukazały się ich białka, a potem upadł na ziemię.

Nie oddychał.

Nie.

Przyłożyłam mu dłoń do piersi i nie wyczułam bijącego serca.

Mój wróg zabił go ot tak, z oddali.

– Nie – powtórzyłam na głos i ułożyłam sobie chłopca na kolanach. – Nie. – Wciąż słabo trzepotało w nim życie, tłukąc się niczym ptak w sieci. – Nie uda ci się to.

Położyłam mu rękę na sercu i przymknęłam oczy. Ostrzeżenie Luisa znowu do mnie dotarło – nie zostałam w tym przeszkolona; mogłam łatwo wyrządzić krzywdę temu dziecku – ale nie miałam wyboru. Nikt bardziej wykwalifikowany nie mógł mnie zastąpić.

Przytknęłam opuszki palców do jego serca i zmusiłam ten narząd do pracy. Jeden skurcz. Drugi. I trzeci. Za każdym razem czekałam, aż serce zaskoczy, zareaguje, złapie rytm, lecz organizm dziecka był jakby sparaliżowany, niezdolny do samodzielnego funkcjonowania.

W jego krwi, która przemieszczała się powoli w żyłach dzięki moim staraniom, znajdowało się mało tlenu. Jego płuca go nie czerpały. A więc musiałam też pobudzić mu oddech. Wzięłam maksymalnie głęboki wdech, pochyliłam się nad chłopcem i wpompowałam mu powietrze do płuc; rana w moim boku powiększyła się i poszerzyła, a łzy rozmazały to, co widziałam.

Mój ból nie liczył się jednak.

Zmuszałam serce dziecka do pracy, do kolejnych uderzeń. Wtłaczałam mu powietrze w płuca.

Jego otwarte oczy gapiły się na mnie, lecz nie było w nich choćby cienia prawdziwego życia. Żadnej nadziei.

Czułam, jak życie w nim zanika, ale dalej pobudzałam jego serce do powolnych, mocnych uderzeń, co jednak było tylko imitowaniem życia, niczym więcej…

I nagle serce podchwyciło podawany mu rytm, zawibrowało i uderzyło mocniej.

I jeszcze raz.

I znowu.

Chłopiec odetchnął i krzyknął.

Trzymałam go przy sobie, gdy wydzierał się i płakał. Wszędzie wokoło maluchy leżały cicho. Patrzyłam, jak ich klatki piersiowe unoszą się i opadają, ale mój nieprzyjaciel nie zawracał sobie głowy zabijaniem tej dzieciarni. On – lub też ona – doszedł czy doszła do słuszno wniosku, że będą stanowiły dla mnie większy problem, gdy pozostaną żywe.

Wyjęłam komórkę i sprawdziłam zasięg. Nie było go, rzecz jasna. Znalazłam się na głuchej wsi, z daleka od głównych ludzkich szlaków. Nie mogłam ściągnąć policji, w każdym razie nie przed znalezieniem sprawnego telefonu.

Dziecko zarzuciło mi pulchne rączki na szyję. Pogłaskałam je po brudnych włoskach.

– Jak się nazywasz? Zachlipał.

– Will.

– W porządku, Will, już wszystko dobrze. Postaram się, żeby nic złego ci się nie stało. – Musiałam opatrzyć swoją ranę. Traciłam krew, a wraz z nią siły. Obrażeniami wewnętrznymi mogłam zająć się dopiero wtedy, kiedy spotkam się znowu z Luisem albo zapewnię sobie inną pomoc. – Will, pomożesz mi, dobra?

Skinął głową, ale mnie nie puszczał.

– Będę musiała obudzić resztę dzieci. Chcę, żebyś mi w tym pomógł. Kiedy się obudzą, mogą się przestraszyć, i chcę, żebyś je uspokoił. Możesz to zrobić?

Z przekonaniem przytaknął, wydostał się z moich ramion i stanął, przyciskając się do mnie barkiem. Drżał, ale stał prosto.

Upewniłam się, że nie upadnie, a potem lekko przeciągnęłam czubkami palców po czole najbliższego z pozostałych dzieci, dziewczynki z ciemnymi włosami i śniadą cerą. Usiadła wystraszona i zaczęła płakać.

– Will – rzuciłam. Spojrzał na mnie niepewnie, ale podszedł do dziewczynki i poklepał ją sztywno po plecach.

– Już dobrze – powiedział uroczyście. – Nic ci nie jest, Christy. – Znał ich imiona.

Will, czy jest tu dziewczynka o imieniu Isabel? Znasz taką?

Will wciąż poklepywał zapłakaną Christy po ramieniu.

– Tu jest dużo dzieci.

Na to przebiegł mnie chłodny dreszcz.

– Ile?

– Pełno. – Pewnie nie potrafił za dobrze liczyć więc trudno było to uznać za przekonujący dowód, jednak miałam mocne przeczucie, że chodzi mu o setki. – Niektórych nowych nie znam. Dopiero co przyjechały.

– A dokąd przyjechały, Will?

Will i Christy spojrzeli na mnie, jakbym była całkiem głupia.

– Na Ranczo – odpowiedzieli razem.

– A gdzie to Ranczo?

Usłyszałam trzask metalu, a dorosły głos gdzieś za moimi plecami przemówił:

– Jesteś na nim, suko.

Wśród złoczyńców rasy ludzkiej panuje zwyczaj – opiewany w każdym razie w pieśniach i opowieściach – zabierania schwytanych do tajemnych siedzib. A tam osoby wzięte do niewoli tylko czekają na okazję, by przechytrzyć i zabić tych, którzy je pojmali.

Moi wrogowi nie wywodzili się z baśni i wiedziałam, że nie pozwolą mi zrobić następnego kroku na drodze do rozwiązania zagadki.

Dzieci zapakowano do dużego czterokołowego pojazdu i zabrano, a wśród nich Christy i Willa, którzy wyglądali na zupełnie zrezygnowanych. Poczułam ukłucie bólu na widok C.T., ale on przynajmniej wciąż spał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wyklęta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyklęta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Rachel Caine - Kicking It
Rachel Caine
Rachel Caine - Fall of Night
Rachel Caine
Rachel Caine - Unbroken
Rachel Caine
libcat.ru: книга без обложки
Rachel Caine
Rachel Caine - Gale Force
Rachel Caine
Rachel Caine - Feast of Fools
Rachel Caine
Rachel Caine - Midnight Alley
Rachel Caine
Rachel Caine - Dead Girls' Dance
Rachel Caine
Rachel Caine - Undone
Rachel Caine
Rachel Caine - Devil's Bargain
Rachel Caine
Rachel Caine - Thin Air
Rachel Caine
Rachel Caine - Chill Factor
Rachel Caine
Отзывы о книге «Wyklęta»

Обсуждение, отзывы о книге «Wyklęta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x