Ken Follett - Trójka
Здесь есть возможность читать онлайн «Ken Follett - Trójka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Trójka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Trójka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trójka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Trójka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trójka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Czyjaś ręka poklepała Dicksteina po ramieniu. Z przepraszającym uśmiechem odwrócił się, mówiąc po francusku:
– Obawiam się, że to jakaś pomyłka…
Sukienkę miała podwiniętą do pasa, twarz zarumienioną z podniecenia. Całowała Jasifa Hasana.
– Ależ to ty! – powiedział Jasif Hasan.
Przerażające wspomnienie tamtego poranka w Oksfordzie dwadzieścia lat temu sprawiło, że Dickstein stracił na chwilę panowanie nad sobą, zapomniał o treningu i popełnił największy błąd w swojej karierze. Patrzył zaszokowany i wreszcie wyrzekł:
– Chryste, Hasan.
Hasan uśmiechnął się, wyciągnął dłoń i powiedział:
– Jak dawno… to musiało być… ponad dwadzieścia lat!
Dickstein uścisnął mechanicznie podaną dłoń, świadom popełnionego błędu, i spróbował wziąć się w garść.
– Dokładnie tyle – mruknął. – Co tu porabiasz?
– Mieszkam. A ty?
– Właśnie wyjeżdżam. – Dickstein postanowił natychmiast wyjść, szybko, zanim nie stanie się coś gorszego. Urzędnik wręczył mu kartę kredytową, którą Dickstein podpisał: “Ed Rodgers”. Spojrzał na zegarek. – Do licha, muszę złapać ten samolot.
– Mam tu samochód – powiedział Hasan. – Podwiozę cię na lotnisko. Musimy pogadać.
– Zamówię taksówkę…
Hasan pochylił się do urzędnika hotelowego.
– Proszę zwolnić wóz i dać to kierowcy za fatygę. – Położył kilka monet.
– Naprawdę, śpieszę się – powiedział Dickstein.
– A więc w drogę! – Hasan wziął walizkę Dicksteina i ruszył do wyjścia.
Bezradny, ogłupiały i bezwolny, Dickstein podążył za nim.
Wsiedli do dwuosobowego angielskiego sportowego samochodu. Dickstein obserwował Hasana, gdy ten wyprowadzał wóz z parkingu i wjeżdżał na drogę. Arab zmienił się i trudno było określić jego wiek. Siwe pasma w wąsach, duży brzuch, niższy głos – tego można się było spodziewać. Ale było coś jeszcze. Hasan zawsze wydawał się Dicksteinowi typowym arystokratą. Ruchy miał powolne, nonszalanckie, a wobec innych, zwłaszcza młodszych i pełnych energii, zwykł okazywał znudzenie. Teraz z tych manier nic nie pozostało. Hasan by taki jak jego samochód: szybciej, byle szybciej. Dickstein zaczął się zastanawiać, ile Hasan jeszcze zachował ze swego dawnego arystokratyzmu.
Uznając konsekwencje swego błędu, Dickstein próbował ocenić rozmiar szkód.
– Więc teraz mieszkasz tutaj? – zapytał.
– Mój bank ma tu swoje główne przedstawicielstwo europejskie.
Zatem nadał jest bogaty, pomyślał Dickstein.
– Jaki to bank?
– Cedar Bank w Libanie.
– Dlaczego Luksemburg?
– Bo to uznane centrum finansowe – wyjaśnił Hasan. – Tutaj mieści się Europejski Bank Inwestycyjny. A co u ciebie?
– Mieszkam w Izraelu. Mój kibuc wyrabia wino. Szukam możliwości zbytu w Europie.
– Chcesz sprzedać piasek na pustyni?
– Sam tak zaczynam myśleć.
– Może będę mógł ci pomóc, jeśli wrócisz do Luksemburga. Mam tu mnóstwo kontaktów. Mogę ci zaaranżować kilka spotkań.
– Dzięki. Trzymam cię za słowo. – Jeśli gorsze stanie się najgorszym, pomyślał Dickstein, może przynajmniej uda się sprzedać trochę wina.
– A zatem twój dom jest teraz w Palestynie, a mój dom w Europie – powiedział Hasan, Dickstein zaś ocenił, że jego uśmiech jest wymuszony.
– Jak twój bank prosperuje? – spytał, zastanawiając się, czy “mój bank” znaczyło: “bank, którego jestem właścicielem”, czy: “bank, którym zarządzam”, czy też: “bank, dla którego pracuję”.
– Och, całkiem dobrze.
Wyglądało na to, że nie mają sobie wiele więcej do powiedzenia. Dickstein chciał zapytać, co się stało z rodziną Hasana w Palestynie, jak skończyła się jego przygoda z Eilą Ashford i dlaczego jeździ sportowym wozem. Obawiał się jednak, że odpowiedzi mogą być bolesne zarówno dla Hasana, jak i dla niego.
– Jesteś żonaty? – spytał Hasan.
– Nie. A ty?
– Nie.
– Czy to nie dziwne? – spytał Dickstein.
Hasan uśmiechnął się.
– Nie nadajemy się do tego, by brać na siebie odpowiedzialność, ani ty, ani ja…
– Ja się nadaję – zaprzeczył Dickstein, mając na myśli osieroconego Motiego, któremu nie dokończył jeszcze Wyspy Skarbów.
– Ale masz w sobie duszę włóczęgi, może nie? – powiedział Hasan, robiąc do niego oko.
– O ile pamiętam, byłeś kobieciarzem – powiedział Dickstein.
– To były piękne dni.
Dickstein próbował nie myśleć o Eili. Dotarli do lotniska i Hasan zatrzymał samochód.
– Dzięki za podwiezienie – powiedział Dickstein.
Hasan odwrócił się na siedzeniu.
– Nie pojmuję – powiedział. – Wyglądasz teraz młodziej niż w 1947.
Dickstein uścisnął jego dłoń.
– Przepraszani, że tak się śpieszę. – Wysiadł z samochodu.
– Nie zapomnij do mnie zadzwonić, gdy będziesz następnym razem – powiedział Hasan.
– Do widzenia. – Dickstein zamknął drzwi samochodu i skierował się w stronę budynku.
Teraz wreszcie pozwolił sobie na wspomnienia.
Cztery osoby w zarośniętym ogrodzie zamilkły na mgnienie – nie dłuższą niż jedno uderzenie serca. Potem ręce Hasana przesunęły się po ciele Eili. Nagle Dickstein i Cortone cofnęli się przez lukę w żywopłocie i zniknęli z widoku. Kochankowie nie zauważyli ich. Szli w kierunku domu. Gdy oddalili się już spory kawałek, Cortone powiedział:
– Jezu, to była mocna rzecz.
– Nie mówmy o tym – poprosił Dickstein. Czuł się jak facet, który oglądając się za siebie, wpadł na latarnię. Czuł ból i wściekłość, za które nikogo prócz siebie nie mógł winić.
Przyjęcie na szczęście się kończyło. Wyszli nie żegnając się z rogaczem – profesorem Ashfordem, który siedział w kącie pogrążony w dyskusji ze studentem. Poszli do “George’a” na lunch. Dickstein jadł bardzo mało, ale wypił trochę piwa.
– Słuchaj, Nat – zagadnął Cortone – nie wiem, dlaczego tak się tym gryziesz. Myślę, że to dowód, iż jest osiągalna, może nie?
– Tak – zgodził się Dickstein, chociaż tak nie myślał.
Rachunek wyniósł ponad dziesięć szylingów. Dickstein odprowadził Cortonego na dworzec. Pożegnali się serdecznie i Cortone wsiadł do pociągu.
Dickstein spacerował przez kilka godzin po parku, prawie nie czując chłodu. Próbował się wyzwolić z własnych uczuć. Bez powodzenia. Wiedział, że to nie zazdrość o Hasana ani rozczarowanie Eilą czy też zawiedzione nadzieje, w których spełnienie nie wierzył. Był rozbity i nie potrafił powiedzieć, dlaczego. Zapragnął mieć kogoś, komu mógłby się zwierzyć.
W niedługi czas potem wyjechał do Palestyny, lecz nie z powodu Eili. W ciągu następnych dwudziestu jeden lat nigdy nie miał kobiety. Ale i z tym Eila nie miała nic wspólnego.
Jasif Hasan wracał z luksemburskiego lotniska absolutnie wściekły. Miał wciąż w oczach, jakby to było wczoraj, młodego Dicksteina: blady Żyd w tanim garniturze, wątły jak dziewczyna, zawsze lekko skulony, jakby spodziewał się uderzenia, wpatrzony z młodzieńczą tęsknotą w dojrzałe ciało Eili Ashford i z uporem dowodzący, że jego naród musi mieć Palestynę, niezależnie od tego, czy Arabowie zgodzą się na to, czy nie. Hasan myślał o nim jak o naiwnym dziecku. Teraz Dickstein mieszka w Izraelu, uprawia winorośl i wyrabia wino. Znalazł dom, a on go utracił.
Hasan już nie był bogaty. Nigdy nie miał wielkiego majątku, nawet jak na stosunki lewantyńskie, ale zawsze dobrze jadał, nosił kosztowne ubrania, pobierał nauki w dobrych szkołach i świadomie przyswoił sobie sposób bycia i maniery arabskiej arystokracji. Jego dziadek był znanym lekarzem, który swego starszego syna umieścił na studiach medycznych, a młodszego skierował do biznesu. Młodszy, ojciec Hasana, kupował i sprzedawał tekstylia w Palestynie, Libanie i Transjordanii. Interes pod rządami brytyjskimi rozwijał się, a syjonistyczna imigracja rozszerzała rynek zbytu. Do 1947 rodzina posiadała sklepy na całym Bliskim Wschodzie oraz rozległą siedzibę rodową w pobliżu Nazaretu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Trójka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trójka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Trójka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.