Karin Slaughter - Fatum

Здесь есть возможность читать онлайн «Karin Slaughter - Fatum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fatum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fatum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Historia zaczyna się wręcz banalnie, ale to wszystko pozory. W strzelaninie na posterunku dwóch zamaskowanych bandytów zabija policjanta, rani komendanta Jeffreya Tollivera i bierze zakładników, wśród których jest lekarka Sara Linton, jego była żona. Bezwzględni napastnicy nie zgłaszają żadnych roszczeń. Pozostali w mieście koledzy po fachu – Lena i Frank – usiłują gorączkowo ustalić tożsamość zabójców…

Fatum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fatum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie – odparł Jeffrey. – Słyszałaś, że wojsko chce go przejąć po zakończeniu procesu? Dostał przepustkę na pogrzeb Lane i nie wrócił z niej o czasie. Pewnie uszłoby mu to na sucho, gdyby nie…

Sara znów popatrzyła na cmentarz.

– Całkiem o nich zapomniałam – przyznała cicho. – Miałam straszny mętlik w głowie, kiedy wracaliśmy do domu, i przez te wszystkie lata ani razu o nich nie pomyślałam.

– Może powinienem był powiedzieć wszystko Lane? Tyle że ona mnie tak śmiertelnie nienawidziła…

– Nie sądzę, by ci uwierzyła – rzekła Sara, wspominając, że dokładnie taki sam wniosek wyciągnęła przed laty.

Całe życie Lane Kendall było wypełnione zawiścią i nienawiścią, nie zmieniłyby tego żadne jego wyznania. Niemniej, już wtedy Sara była przekonana, że nie można pozwolić, by Hoss zabrał swoje tajemnice do grobu. Uległa pod naciskiem Jeffreya, który tłumaczył, że omawianie z Reggiem Rayem wszystkiego, co stary powiedział mu przed śmiercią, byłoby syzyfową pracą. Bez żadnych konkretnych dowodów nikt nie dałby wiary w jego słowa, zwłaszcza wobec ucieczki Roberta.

W głębi duszy była jednak pewna, że tak naprawdę Jeffrey postanowił przemilczeć faktyczne powody samobójstwa Hossa, bo nie potrafił się zmusić, by oskarżać starego, gdy ten nie mógł się już bronić. W ostatecznym rozrachunku łatwiej mu było dalej brać winę na siebie, niż stwarzać masę problemów poprzez ujawnienie prawdy. W końcu nie mieszkał już w Sylacaudze i nie miał ochoty włączać się do trwających tu nadał starych potyczek. Ci, na których mu zależało, poznali prawdę, a dla całej reszty nie miała ona większego znaczenia. Reggie Ray napisał w raporcie, że szeryf zmarł na skutek tragicznego wypadku podczas czyszczenia broni, i nikt nie kwestionował jego opinii. Tylko morderstwo Julii Kendall pozostało nadal sprawą niewyjaśnioną.

Jeffrey skubnął palcami temblak i mruknął:

– Cholera, jak ja tego nie cierpię.

– Ale musisz nosić – odparła surowym tonem.

– Już mnie nie boli.

Musnęła palcami jego kark i wyjaśniła z uśmiechem:

– Wolałabym, żebyś miał tę rękę w pełni sprawną.

– Naprawdę? – zapytał z udawanym zdziwieniem i też się uśmiechnął.

Zapragnęła go nagle, i to tak bardzo, że zawstydzona szybko cofnęła dłoń.

– Tak. Właśnie tę.

– Czyżbyś ją specjalnie lubiła?

– Lubię obie.

– Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy wyznałaś mi miłość?

– Aha… – mruknęła, jakby się namyślała, choć dokładnie pamiętała tamtą chwilę.

– Jak tylko wróciliśmy stąd do Heartsdale. Pamiętasz?

– Owszem. Zajęłam się rozpakowywaniem walizki, a ty mi gdzieś zniknąłeś.

– Zgadza się.

– Kiedy wróciłeś, zapytałam, co robiłeś, a ty powiedziałeś…

– Że z twojego kubła na śmieci cuchnęło tak, jakby była w nim jakaś padlina.

– I właśnie wtedy powiedziałam, że cię kocham.

– Pewnie dlatego, że wcześniej żaden mężczyzna nie wynosił ci śmieci.

– Nie – przyznała. – Ale też od nikogo tego nie oczekiwałam, oczywiście poza tobą. – Popatrzyła na jego szeroki uśmiech i dodała: – Naprawdę bardzo mi zależy, abyśmy byli razem.

Spoważniał natychmiast.

– Więc co stoi na przeszkodzie?

– Nic – rzuciła pospiesznie, pragnąc mieć trochę czasu do namysłu. – Tak długo walczyłam ze sobą. Od chwili, kiedy cię poznałam, próbowałam stłumić w sobie tę miłość. Bałam się tego, że za bardzo mi na tobie zależy.

– Coś się zmieniło? Odpowiedź była oczywista. – Ty.

– A ty nie – odparł. – Ani trochę się nie zmieniłaś.

– Czyżby? – zapytała, zastanawiając się, jak to wyrazić, by nie poczuł się obrażony.

– Nie musiałaś – dodał. – Już wtedy byłaś idealna. Zaśmiała się krótko.

– Powiedz to mojej matce.

Przyglądał się jej uważnie, a gdy spoważniała, rzekł:

– Dziękuję.

– Za co?

– Że zechciałaś zaczekać, aż dorosnę. Musnęła palcami jego policzek.

– Cierpliwość zawsze była moją mocną stroną.

– Nigdy bym nie zgadł.

– W każdym razie warto było czekać.

– Powiesz mi to samo za dziesięć lat.

– Powiem – obiecała. – Jeszcze się przekonasz.

Spojrzał na zranioną rękę, jakby chciał zdjąć ją z temblaka. Miała już zamiar go powstrzymać, gdy wziął jej dłoń i popatrzył na swój sygnet drużyny piłkarskiej z Auburn, który wciąż nosiła na palcu. Zabrała mu go, jak tylko zaczęła się strzelanina na posterunku, by utrudnić bandytom identyfikację. W szpitalu, jeszcze zanim się ocknął z narkozy, omal nie starła sobie palca do krwi, z takim zapałem pocierała niebieskie oczko sygnetu, jakby to był talizman, który ma mu zapewnić szybki powrót do zdrowia.

– Chcesz go z powrotem? – zapytała. Spojrzał na nią podejrzliwie.

– A chcesz mi oddać?

Popatrzyła na sygnet, rozmyślając o wszystkich powodach, dla których znowu zawitali do Sylacaugi. Może to było głupie, ale przyszło jej na myśl, jak wiele dla Jeffreya znaczy widok tego kawałka metalu na jej palcu, jakby znowu mieli po kilkanaście lat.

– Nigdy go nie zdejmę – odparła.

Uśmiechnął się, a jej po raz pierwszy od bardzo dawna przemknęło przez myśl, że teraz może wreszcie wszystko się między nimi ułoży.

Musiał chyba wyczuć jej nastrój, bo zaproponował ironicznie:

– Chyba jednak powinnaś go zdejmować, na przykład do pracy w ogródku za domem.

– Owszem, to niezła myśl.

W zamyśleniu potarł kciukiem niebieskie oczko.

– Albo jak będziesz pomagała ojcu.

– Jeśli wykleję go od środka taśmą samoprzylepną, będzie lepiej trzymał się na palcu.

Uśmiechając się lekko, poruszał sygnetem, by jej pokazać, że nieduża jest groźba, iż sam zsunie się z palca.

– Wiesz, co mówią o dużych dłoniach? – zapytał, a gdy nie odpowiedziała, dodał: – I o dużych stopach?

– Cha, cha – wycedziła, ujmując w dłonie jego twarz.

I po chwili bez namysłu zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do niego ze wszystkich sił, jakby od tego zależało jej życie. Ilekroć przychodziło jej na myśl, jak niewiele brakowało, żeby go straciła, ogarniała ją tak silna desperacja, że aż czuła kłucie w sercu.

– Wszystko w porządku – mruknął, po części jakby sam do siebie. Chyba cały czas nie potrafił się uwolnić od myśli, w jakim celu tu przyjechali.

Zmusiła się, by go puścić, i zapytała:

– Gotów?

Obejrzał się na cmentarz i dzielnie wyprężył ramiona.

Zsunęła się z maski samochodu, lecz powstrzymał ją szybko:

– Nie. Chciałbym to zrobić sam.

– Na pewno?

Pokiwał głową i ruszył w stronę cmentarza.

Wsiadła do auta, zostawiając drzwi szeroko otwarte, by nie było zbyt duszno. Popatrzyła na sygnet i obróciła go na stronę, gdzie widniał nierówno wygrawerowany wizerunek piłki futbolowej. Jak większość tego typu sygnetów był po prostu brzydki, wielki i toporny, ale w tej chwili odnosiła wrażenie, że to najpiękniejsza rzecz, jaką w życiu widziała.

Podniosła głowę i zapatrzyła się na Jeffreya wchodzącego powoli pod górę. Nerwowo skubał palcami temblak, wreszcie ściągnął go i schował do kieszeni.

– Jeffrey – mruknęła z naganą w głosie, chociaż nie mógł jej usłyszeć. Zdawała sobie sprawę, że on nie tyle nie znosi samego temblaka, ile słabości, jaką utożsamia.

Zatrzymał się przed nowym białym nagrobkiem w samym rogu cmentarza. Znała Jeffreya na tyle dobrze, że mogła się domyślić, iż snuje teraz mętne rozważania o słynnym białym marmurze z Sylacaugi, o płynącej pod miastem podziemnej rzece, o tutejszych przędzalniach bawełny i kamieniołomach. Wiedziała też, że przedmiot, który wyjął z kieszeni, jest małym pozłacanym wisiorkiem w kształcie serduszka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fatum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fatum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Karin Slaughter - The Kept Woman
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Temor Frío
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Snatched
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Martin Misunderstood
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Like A Charm
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Blindsighted
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Faithless
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Fractured
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Kisscut
Karin Slaughter
Karin Slaughter - Triptych
Karin Slaughter
Karin Slaughter - The Last Widow
Karin Slaughter
Отзывы о книге «Fatum»

Обсуждение, отзывы о книге «Fatum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x