Kathy Reichs - Dzień Śmierci
Здесь есть возможность читать онлайн «Kathy Reichs - Dzień Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dzień Śmierci
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dzień Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dzień Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zgodziłam się, choć niechętnie. Powiedziałam mu, jaki sprzęt będzie mi potrzebny, a on obiecał, że się tym zajmie. Miałam być gotowa o dziesiątej.
Stałam kilka minut, nie bardzo wiedząc, co mam zrobić z Katy. Mogłam jej wytłumaczyć całą sytuację i pozwolić jej decydować. W końcu dlaczego nie miałaby płynąć z nami na wyspę. Albo mogłam jej powiedzieć, że coś wypadło i Sam poprosił mnie o pomoc. Katy mogłaby zostać tutaj jeden dzień, a potem jechać na Hilton Head nieco wcześniej, niż zaplanowała. Wiedziałam, że ten drugi pomysł był lepszy, ale i tak zdecydowałam, że jej o wszystkim powiem.
Zjadłam miskę płatków z rodzynkami i posprzątałam po sobie. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc założyłam szorty i koszulkę i wyszłam na zewnątrz, by sprawdzić liny i zbiornik na wodę. Poprzestawiałam też krzesła na mostku. Wróciwszy do środka pościeliłam łóżko i starannie zawiesiłam ręczniki w łazience. Poprzekładałam poduszki na kanapie w salonie i pozbierałam śmieci z dywanu. Nakręciłam zegar i sprawdziłam czas. Dopiero kwadrans po siódmej. Katy się tak wcześnie nie obudzi. Założyłam buty do biegania i cicho wyszłam.
Pojechałam wzdłuż Route 21 na wschód przez Świętą Helenę do Harbor Island, potem Hunting Island i dotarłam do parku. Asfalt wił się przez mokradło, ciemne i nieruchome jak podziemne jezioro. Karłowate palmy i zimozielone dęby wyrastały z mrocznego dna. Tu i ówdzie przez baldachim koron drzew przemykały się promienie słońca, nadając wodzie kolor miodu.
Zaparkowałam w pobliżu latarni i promenadą nadmorską przeszłam na plażę. Właśnie skończył się przypływ i mokry piasek lśnił jak lustro. Między kałużami przemknął brodziec, jego cienkie, długie nóżki łączyły się z odbiciem w lustrze wody. Ranek był chłodny, na moich nogach i rękach pojawiła się gęsia skórka, kiedy się rozgrzewałam.
Pobiegłam na wschód, wzdłuż brzegu Atlantyku, stopy lekko zapadały się w mokry piasek. Było bardzo spokojnie. Minęłam stado pelikanów brodzących w spokojnej wodzie. Turzyca stała nieruchomo na wydmach.
Biegnąc obserwowałam to, co wyrzucił ocean. Kawałki drzewa, popękane, wygładzone i pokryte małymi skorupiakami. Splątane wodorosty. Błyszcząca, brązowa skorupa skrzypłocza. Kiełb, którego oczy i wnętrzności wyjadły kraby i mewy.
Biegłam aż do bólu nóg. Potem jeszcze dalej. Kiedy wróciłam na promenadę, moje drżące z wysiłku nogi ledwie niosły mnie po schodach. Ale psychicznie czułam się świetnie. Może to z powodu tej martwej ryby albo tego skrzypłocza. A może po prostu podniósł się poziom endorfiny. Nie bałam się już nadchodzącego dnia. Śmierć można spotkać każdej minuty każdego dnia wszędzie na świecie. To część cyklu życia i to dotyczyło też wyspy Murtry. Wykopię ciało i oddam do dyspozycji władzom. Taka była moja praca.
Kiedy wróciłam na jacht, Katy wciąż spała. Zrobiłam kawę, wzięłam prysznic mając nadzieję, że praca pompy jej nie obudzi. Już ubrana opiekłam dwie angielskie bułeczki, posmarowałam je masłem i dżemem z jeżyn i zaniosłam do salonu. Wszyscy dookoła mówią, że ćwiczenia zmniejszają apetyt. Nie mój. Po wysiłku zawsze chce mi się jeść.
Włączyłam telewizor, przejrzałam kanały i wybrałam taki, na którym sześciu ewangelistów dawało niedzielne rady. Słuchałam wielebnego Eugene'a Highwatera opisującego “niewyczerpaną szczodrość dla prawych”, kiedy wtoczyła się Katy i natychmiast rzuciła się na kanapę. Jej twarz była spuchnięta i pomarszczona od snu, a włosy przypominały kłąb wodorostów, jaki widziałam na brzegu. Miała na sobie koszulkę z emblematem drużyny Hornets, która sięgała jej do kolan.
– Dzień dobry. Ślicznie dziś wyglądasz.
Żadnej odpowiedzi.
– Kawy?
Skinęła głową nie otwierając oczu.
Poszłam do kuchni, nalałam kawy do kubka i jej przyniosłam. Usiadła w pozycji półleżącej, niepewnie uniosła powieki i sięgnęła po kubek.
– Czytałam do późna.
Wzięła łyk i trzymając kawę w wyciągniętej ręce uniosła się i usiadła “po turecku”, w stylu indiańskim. Dopiero co otwarte oczy dostrzegły wielebnego Highwatera.
– Dlaczego słuchasz tego przygłupa?
– Staram się dowiedzieć, jak dostać się do tej niewyczerpanej szczodrości.
– Wypisz mu czek, a on przyśle ci instrukcje. Wyrozumiałość najwyraźniej nie należała do cech typowych dla mojej córki o poranku.
– Co to za palant dzwonił o świcie?
Ani delikatność.
– Sam.
– O. Czego chciał?
– Katy, coś się wczoraj zdarzyło i ja ci o tym nie powiedziałam.
Zupełnie już rozbudzona utkwiła we mnie swój wzrok.
Zawahałam się, a potem zaczęłam zdawać jej relację z poprzedniegł dnia. Omijając szczegóły, opisałam ciało i sposób, w jaki J-7 nas do niego doprowadził, a potem powiedziałam o mojej rozmowie telefonicznej z Samem.
– A więc wracasz tam dzisiaj? – Uniosła kubek do ust.
– Tak. Z koronerem i ludźmi szeryfa. Sam przyjedzie po mnie o dziesiątej. Przykro mi, że psuje to nam plany. Oczywiście możesz jechać z nami, ale pewnie nie będziesz chciała.
Przez długą chwilę nic nie mówiła. Wielebny grzmiał o Jeee-zusie.
– Czy oni wiedzą, kto to jest?
– Szeryf myśli, że chodzi o narkotyki. Handlarze korzystają z rzek i zatoczek przywożąc towar. Może nie wyszła jakaś transakcja i ktoś za to zapłacii głową.
– Co tam będziesz robić?
– Usuniemy ciało, zbierzemy próbki i zrobimy mnóstwo zdjęć.
– Nie, nie. Nie o to mi chodzi. Powiedz mi dokładnie, co będziesz robić. Może przyda mi się to do pracy.
– Krok po kroku?
Przytaknęła i oparła się o poduszki.
– Wygląda to na rutynowy przypadek. Usuniemy roślinność, potem ustawimy siatkę jako punkt odniesienia dla rysunków i pomiarów. – Przypomniała mi się piwnica w St-Jovite. – Kiedy skończymy z powierzchnią, otworzę grób. Niektórzy wykopują partiami, szukając warstw i takie tam rzeczy. Nie uważam, by to w takiej sytuacji było konieczne. Kiedy ktoś wykopuje dół, wkłada do niego ciało i zasypuje, stratygrafia jest tu niepotrzebna. Jedną stronę wykopu zostawię, by idąc w dół widzieć profil. W ten sposób będzie widać, czy są jakieś ślady narzędzi.
– Ślady narzędzi?
– Szufli, może łopaty albo kilofa, które mogłyby zostawić odcisk w ziemi. Nigdy nic takiego nie widziałam, ale niektórzy moi koledzy zaklinają się, że spotkali się z czymś takim. Twierdzą, że można zrobić odcisk, potem formę i porównać z podejrzanymi narzędziami. To, co widziałam, to były odciski stóp na dnie grobów, zwłaszcza tam, gdzie było dużo gliny i mułu. Na pewno sprawdzimy ich obecność i w tym przypadku.
– Odciśnięte przez tego, kto kopał?
– Tak. Kiedy wykop sięga pewnej głębokości, kopiący może wskoczyć i pracować w środku. Wtedy zostawia ślady butów. Wezmę też próbki ziemi. Czasami porównuje się ziemię z grobu z ziemią na ubraniu podejrzanego.
– Albo na podłodze jego domu.
– Dokładnie. I pozbieram trochę robaków.
– Robaków?
– W tym przypadku było ich mnóstwo. Grób jest płytki, sępy i szopy częściowo odsłoniły ciało. To jest raj dla much. Przydadzą się przy ustalaniu PMP.
– PMP?
– Pośmiertnej przerwy. Jak długo osoba nie żyje.
– W jaki sposób?
– Entomologowie zbadali padlinoźercze owady, głównie muchy i chrząszcze. Odkryli, że różne gatunki wchodzą w ciało według kolejności, a potem każdy przechodzi przez swój cykl życiowy w sposób możliwy do przewidzenia. Niektóre gatunki much pojawiają się już po kilku minutach. Inne później. Dorosłe osobniki składają jaja, z których wykluwają się larwy. Stąd larwy muchy w zwłokach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dzień Śmierci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dzień Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.