• Пожаловаться

Marek Krajewski: Dżuma W Breslau

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski: Dżuma W Breslau» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Marek Krajewski Dżuma W Breslau

Dżuma W Breslau: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dżuma W Breslau»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Eberhard Mock powraca. Bohater kultowego już cyklu kryminałów Marka Krajewskiego jeszcze raz zmierzy się z mrocznymi tajemnicami dawnego Breslau. Wrocław, lata 20. ubiegłego wieku. Dwie prostytutki przyjmują nietypową ofertę. Wkrótce potem policja znajduje ich zwłoki – podczas schadzki dziewczyny zostały uduszone, a oprawca wyłamał im przednie zęby. Sprawę próbuje rozwikłać nadwachmistrz Mock, znany ze swojej sympatii do kobiet lekkich obyczajów. Niespodziewanie role się odwracają i ścigający staje się ściganym. W tym samym czasie pewien mężczyzna o miętowym oddechu, dając do gazety ogłoszenie z kondolencjami dla rodzin ofiar, usiłuje nawiązać kontakt z potężnym tajnym bractwem. Warunkiem przystąpienia do grupy jest zamordowanie "człowieka-śmiecia" i udowodnienie swojej winy…

Marek Krajewski: другие книги автора


Кто написал Dżuma W Breslau? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Dżuma W Breslau — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dżuma W Breslau», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie tylko one uśmiechały się w to upalne czerwcowe południe. Uśmiech rozkwitał na przeoranej blizną twarzy Maksa Niegscha, kiedy w swej białej marynarce z krótkimi rękawami i w białym kaszkiecie wszedł do półciemnego lokalu. Jedną ręką pomachał swoim podopiecznym, drugą wezwał kelnera.

– Dzień dobry, moje kochane – pochylił się nad jedną i drugą i zamlaskał wargami na ich policzkach. – Piękna pogoda, nieprawdaż?

– Prawdaż – odpowiedziały chórem.

– Piękny dzień, dobry dzień – Niegsch wstał i lustrował bardzo dokładnie piramidy ciastek. Był niewiele wyższy od baru. – Dobry dla nas wszystkich. Dla was i dla mnie.

– Co, jakiś klient? – zapytała Klara.

– To normalne, co w tym dobrego? – ziewnęła Emma, jakby Klara uzyskała odpowiedź twierdzącą na swoje pytanie. – Codziennie mamy klientów. Nie jesteśmy znowuż takie ostatnie!

– Cieszcie się, dziewczyny! – krzyknął Niegsch. – Co z tego, że codziennie macie klientów? Codziennie wstaje dzień i z tego też się należy cieszyć! Dla mnie lampka koniaku, mój mały – powiedział do kelnera, który stał przy nich już dłuższą chwilę. – A dla moich pań dwa razy szarlotka z bitą śmietaną i dwa puchary lodów.

– A mogę zamówić coś innego? – zapytała Emma z niewinnym uśmiechem. – Nie lubię szarlotki.

– No jasne – mruknął Niegsch bez entuzjazmu i pomachał nogami, które nie dotykały podłogi.

– Poproszę sękacza od Mikscha – zażyczyła sobie Emma. – Również dla Klary.

– Aż tyle dzisiejsze zlecenie nie jest warte! – warknął Niegsch i zwrócił się do kelnera: – Podaj, kochany, tym paniom to, co wcześniej zamówiłem.

– Tak jest – odpowiedział kelner i odpłynął ku barowi.

– To zlecenie jest bardzo dobre – uśmiechnął się krzywo Niegsch, jakby chciał zatuszować grubiaństwo. – Ale nie tak drogie jak sękacz od Mikscha. Szarlotka wystarczy.

– Za ile, kiedy, gdzie i kto? – zapytała obojętnie Klara, stopniując pytania wedle ich ważności.

– Coś takiego jak z tymi młodzikami? – w głosie Emmy zadrżał niepokój.

Zanim Niegsch zdążył odpowiedzieć na te fundamentalne pytania, zjawił się kelner z tacą i wykrochmaloną na sztywno serwetą. Klara i Emma, nie czekając na odpowiedź swojego opiekuna, wbiły łyżeczki w lodowe kule, żłobiąc w nich kaniony i kratery. Już dawno nie jadły tak dobrych lodów. To musiało być rzeczywiście wyjątkowe zlecenie. Od trzech lat, czyli od momentu, kiedy Mały Maksio roztoczył nad nimi opiekę, tylko dwa razy był dla nich tak hojny. Po raz pierwszy, kiedy ponad rok temu w jeden wieczór umożliwiły dwudziestu maturzystom z gimnazjum Świętego Jana zaliczenie prawdziwego egzaminu dojrzałości. Wtedy właśnie postawił im sękacz od Mikscha. Emmie, kiedy przypomniała sobie tych szorstkich, niedomytych i nieświadomie brutalnych maturzystów, zrobiło się niedobrze i odłożyła łyżeczkę. Nie mogła zapomnieć zapłakanej i rozwścieczonej twarzy jednego z nich, kiedy wyśmiewała jego skurczoną męskość. Inni nie płakali. Byli zdecydowani i nie wahali się zadawać bólu. Pamiętała ich determinację i pogardę. Wyobraziła sobie, że jutro – tak jak wtedy – będzie schodzić po schodach z czwartego piętra na szeroko rozstawionych nogach.

– Mów, Max. – Klara doskonale wyczuła niepokój przyjaciółki.

– Odpowiadam na twoje pytania, pączuszku. – Niegsch wypił pół lampki koniaku. – Za dziesięć milionów marek, z czego tylko dwadzieścia procent dla mnie, a nie połowa jak zwykle. Kiedy? Za godzinę. Gdzie? Gartenstrasse 77. Z kim? Jeden facet. Napalony jak osioł. Mówi, że was zna, że byłyście kiedyś bardzo dobre…

– Nie powiedziałeś jeszcze, co mamy robić za tak dużą sumę. – Emma wciąż była niespokojna. – Mamy włożyć pikielhauby?

– To by było ciekawe! – Niegsch roześmiał się głośno. – Ależ nic takiego! To drobiazg. Macie pobawić się w Safonę. I tyle. To drobiazg dla was. Przecież wszyscy was nazywają „papużkami nierozłączkami”. Na pewno nieraz to robiłyście ze sobą. U siebie, tam na poddaszu. Tak dla zabawy, z nudów… A teraz zrobicie to za dużą forsę. Facet najpierw będzie patrzył, a potem się do was przyłączy. Już mi zapłacił. Chcecie zobaczyć tę forsę? – Mówiąc to, wyjął z ogromnego pugilaresu plik banknotów i położył je na stole. – Macie, oto wasza część. Daję wam z góry, z własnej kieszeni. Ja sam odbiorę swoją później. Widzicie, jak wam ufam, widzicie, jak was lubię?

Klara i Emma nawet nie spojrzały na pieniądze. Choć nie kończyły gimnazjum klasycznego, doskonale wiedziały o skłonnościach seksualnych starożytnej poetki z Lesbos i jej młodych wychowanek. Poznały również w praktyce te zachowania, kiedy kilka lat temu za sowite honorarium zostały zaproszone na pewne damskie przyjęcie. Okazało się ono jakimś nabożeństwem, pełnym recytacji i obcojęzycznych śpiewów, a uczestniczące w nim damy – zamroczone i ukryte pod kapturami – stały się wyuzdane i agresywne. Klara i Emma uciekły z tego przyjęcia ciemną nocą i długo leczyły siniaki i oparzenia na swych ciałach.

– Nie – odpowiedziała twardo Emma – wsadź sobie w dupę te pieniądze. Nie bierzemy tego.

– Ostrzegam cię – wysyczał Mały Maksio, wstając gwałtownie od stolika. – Jeśli nie przyjmiesz ode mnie tego zlecenia, przekażę cię pod opiekę Georgowi Nożownikowi. A wiesz, co robi Georg nieposłusznym dziewczynkom? Wiesz, dlaczego ma pseudo „Nożownik”, no wiesz, głupia krowo, czy nie?

– Nie boimy się ani ciebie, ani Nożownika – odrzekła zuchwale Emma. – Kiedy zaczynałyśmy dla ciebie pracować, nie było mowy o żadnych zboczeniach. Miało być normalne fiku-miku kobiety i mężczyzny. Ewentualnie „dmuchanie balonika” i „wejście od kuchni”. To robią wszystkie dziewczyny.

Max Niegsch długo patrzył w oczy Klarze i Emmie. W końcu zrozumiał. To była kwestia szacunku, przyjaźni i zaufania. Powinien okazać im szacunek, ciepłe uczucia i hojność. Zwłaszcza hojność.

– Mój śliczny! – krzyknął do kelnera. – Przynieś, proszę, tym paniom to, co zamawiały na początku! I trzy lampki likieru katedralnego od Galewskiego! Najdroższego! A teraz jeszcze raz porozmawiajmy – zwrócił się do swoich podopiecznych. – Po przyjacielsku i spokojnie.

Breslau, sobota 30 czerwca 1923 roku,

trzy kwadranse na pierwszą po południu

Kurt Abendt, dziesięcioletni syn dozorcy z Gartenstrasse 77, był coraz bardziej zaniepokojony i nie mógł uporządkować sprzecznych uczuć, które nim targały. Ściskał w ręku dzisiejszą „Illustrierte Woche”, tygodniowy dodatek do „Breslauer Neueste Nachrichten”, i zastanawiał się, co powinien zrobić. Bardzo korciło go, aby przeczytać wiadomości sportowe i dowiedzieć się, kto zwyciężył w rozegranym wczoraj w Sztokholmie meczu Niemcy-Szwecja. Wiedział jednak, że radca kolejowy, doktor Paul Scholz, mieszkający samotnie w dużym frontowym mieszkaniu numer 18 na ostatnim piętrze, nie znosi, aby gazeta miała ślady czytania. „Za co ci płacę, mały łobuzie? – nakrzyczał niegdyś na Abendta. – Za to, abyś w soboty, kiedy ten niedołęga, mój służący, ma wolne, wstawał wcześnie rano i przynosił mi do śniadania BNN z dodatkiem ilustrowanym. Gazeta ma być sztywna i pachnąca farbą, a nie pogięta i wyobracana jak stara dziwka!” Chłopiec o starych i młodych dziwkach miał wyobrażenie bardzo niejasne, wiedział o nich tylko tyle, ile wyjawił mu czternastoletni Ernst Frankę, a mianowicie, że nie noszą majtek. Miał jednak całkowitą pewność, że emerytowany radca kolejowy o niewyparzonym języku płaci mu pięćset marek za dostarczenie przed śniadaniem niepogiętej gazety. Kłopot chłopca polegał jednak na tym, że była prawie pora obiadu, a w mieszkaniu radcy nikt nie odpowiadał na jego czterdzieste już chyba dzisiaj energiczne stukanie i równie uporczywe dzwonienie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dżuma W Breslau»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dżuma W Breslau» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Krajewski: Koniec Świata W Breslau
Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Widma W Mieście Breslau
Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Śmierć w Breslau
Śmierć w Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Festung Breslau
Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Erynie
Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski: Phantoms of Breslau
Phantoms of Breslau
Marek Krajewski
Отзывы о книге «Dżuma W Breslau»

Обсуждение, отзывы о книге «Dżuma W Breslau» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.