Marek Krajewski - Śmierć w Breslau

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski - Śmierć w Breslau» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Śmierć w Breslau: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Śmierć w Breslau»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka, która stworzyła słynnego Mocka.
Debiut mistrza polskiego kryminału.
Maj 1933 roku. Wrocław. Wstrząsająca zbrodnia. Zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet znalezione w salonce. Tajemnicze zdanie napisane krwią ofiar. Skorpiony.
Idealna sprawa dla Eberharda Mocka.
W mrocznym i posępnym Wrocławiu, gdzie w każdym zaułku złodzieje i mordercy czekają na ofiarę, gdzie po zmierzchu nie należy wychodzić z domu, rządzi brutalne prawo przetrwania. W mieście, gdzie wysoko postawieni notable i arystokracja oddają się hazardowi i rozpuście, przekupna policja walczy o władzę, a społeczeństwo zainfekowane jest doktryną hitlerowską, pewien komisarz oddaje się dość nietypowej rozrywce. W jednym z lepszych burdeli grywa w szachy (według własnych zasad) z dwiema pięknymi roznegliżowanymi pannami.
To najsłynniejszy komisarz polskiego kryminału, Eberhard Mock.
Sprawę tajemniczych zabójstw ze skorpionem w tle komisarz poprowadzi wraz z Herbertem Anwaldtem, młodym policjantem z Berlina. Prawda, którą odkryją, na zawsze zmieni życie wszystkich osób związanych ze śledztwem.

Śmierć w Breslau — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Śmierć w Breslau», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Do stolika podeszła mocno zbudowana dziewczyna i uśmiechnęła się do von Hardenburga. Mock również się do niego uśmiechnął i uniósł swój kieliszek. Stuknęli się prawie bezgłośnie.

– A zatem może spotkamy się jutro w moim biurze? A teraz proszę mi wybaczyć. Byłem umówiony z tą menadą. Bachus mnie wzywa na swe misteria.

Tego wieczoru Mock nie grał w szachy ze swoimi dziewczętami z tej prostej przyczyny, że szachy były ich działalnością uboczną, a podstawową wykonywały teraz w zacisznych buduarach z innymi, umówionymi wcześniej klientami. Mock nie zagrał zatem w królewską grę, co nie znaczy, że nie zaspokoił innych, pozaszachowych potrzeb. O północy pożegnał się z tęgą brunetką i poszedł do buduaru, który zwykle zajmował w piątkowe wieczory. Zastukał kilkakrotnie, lecz nikt nie odpowiedział. Uchylił zatem drzwi i rozejrzał się po pokoju. Anwaldt, zupełnie nagi, leżał na tapczanie wśród mauretańskich poduszek, gimnazjalistki tymczasem powoli się ubierały. Mock jednym gestem przyśpieszył ich ruchy. Zakłopotany Anwaldt również naciągnął na siebie koszulę i spodnie. Kiedy chichoczące dziewczęta zniknęły za drzwiami, Mock postawił na stole butelkę wina reńskiego i kieliszki. Odczuwający jeszcze skutki kaca Anwaldt, pośpiesznie wychylił dwa kieliszki, jeden po drugim.

– Jak się czujesz? Najstarsza i najlepsza terapia na depresję poskutkowała?

– Ten środek przeciwbólowy działa bardzo krótko.

– Czy wiesz, że szczepionka przeciwko jakiejś chorobie, to nic innego, jak wirus wywołujący tę chorobę? – Mockowi wyraźnie podobała się ta medyczna metafora. – A zatem zainfekuję cię ostatecznie: von Hardenburg potwierdził nasze podejrzenia – Erkin jest jezydą, który przybył do Wrocławia ze zbrodniczą misją. Połowicznie wypełnił ją par excellence.

Anwaldt zerwał się z krzesła, zawadzając kolanami o szachowy stolik. Kieliszki zatańczyły na swych cienkich nóżkach.

– Panie Mock, pan bawi się tutaj w retoryczne igraszki, ale to, co nade mną zawisło, nie jest zabawą. Gdzieś niedaleko mnie, może nawet w tym burdelu, czai się fanatyk, który chce nafaszerować mnie skorpionami! Niech pan spojrzy, jak ta tapeta ładnie się nadaje do wypisania moją krwią perskich wersetów! Pan mi zaleca burdelową terapię… Ale jaka terapia może pomóc człowiekowi, dla którego posiadanie ojca – największe marzenie – stało się w jednej chwili największym przekleństwem.

Słowa się załamały, pomieszała składnia – Anwaldt rozpłakał się jak dziecko. Jego sponiewierana i pożądlona twarz krzywiła się w szarpiącym szlochu. Mock otworzył drzwi na korytarz i rozejrzał się dookoła. Pijany klient awanturował się między stolikami na dole. Zamknął drzwi i podszedł do okna, aby je szerzej otworzyć. Ogród buchał ciepłym zapachem lip. Jakaś bachantka jęczała za ścianą.

– Nie przesadzaj, Anwaldt – ugryzł się w język (chciał powiedzieć: „nie maż się, jesteś przecież mężczyzną”). Był zirytowany, co wyraziło się głośnym sapnięciem. – Nie przesadzaj; wystarczy, że będziesz się dobrze pilnował, dopóki nie złapiemy Erkina. I wtedy klątwa się nie spełni.

Młody człowiek siedział z suchymi już oczami. Unikał wzroku Mocka, nerwowo wyłamywał palce ze stawów, pocierał małe zacięcie na brodzie, strzygł oczami na boki.

– Nie przejmuj się, Herbercie – Mock doskonale rozumiał jego stan. – Kto wie, czy nasze neurozy nie są spowodowane wstrzymywaniem łez. Przecież herosi Homera też płakali. I to rzewnymi łzami!

– A pan… czy pan czasami płacze? – Anwaldt spojrzał z nadzieją na Mocka.

– Nie – skłamał.

Anwaldta ogarnęło wzburzenie. Wstał i wykrzykiwał: – No tak… bo dlaczego niby miałby pan płakać? Nie wychował się pan w sierocińcu… Nikt nie kazał panu jeść własnych odchodów, kiedy nie mógł pan przełknąć szpinaku! Nie miał pan matki kurwy a ojca przeklętego pruskiego arystokraty, który wszystko co zrobił dla swojego dziecka, to umieścił go w katolickim sierocińcu i w gimnazjum klasycznym! Nie budzi się pan z radością, że przeżył pan jeszcze jeden dzień, bo oto nikt wczoraj jakoś nie rozerwał panu bębna i nie nawrzucał robactwa w bebechy! Człowieku, oni czekali siedem wieków, aż będzie chłopak i dziewczyna… Mieliby teraz przepuścić taką okazję? Ich opętany szaman doznaje w tej chwili objawienia… Bóstwo się zbliża…

Mock nie słuchał. Gorączkowo przeszukiwał zwoje pamięci, jak ktoś, kto na sztywnym, oficjalnym przyjęciu nie może znieść ciszy przy stole i stara się odszukać w myślach jakiś dowcip, dykteryjkę, kalambur… Anwaldt krzyczał. Ktoś pukał do drzwi. Anwaldt się darł. Pukanie się wzmogło. Udawany jęk rozlegał się za ścianą i przez otwarte okno rozchodził się po ogrodzie. Anwaldt wpadł w histerię. Ktoś walił w drzwi.

Mock wstał i zamachnął się. Mała dłoń odbiła się na policzku krzyczącego asystenta. Cisza. Nikt nie walił do drzwi, menada obok zbierała z podłogi rozrzucone rzeczy, Anwaldt zastygł, Mock znalazł w mroku zagubioną myśl. Słyszał w głowie swój głos: „Nie przesadzaj; wystarczy, że będziesz się dobrze pilnował, dopóki nie złapiemy Erkina. I wtedy klątwa się nie spełni… klątwa się nie spełni… klątwa się nie spełni…”.

Stał bardzo blisko Anwaldta i patrzył mu w oczy: – Posłuchaj, Herbercie, doktor Hartner napisał, że zemsta jest nieważna, jeśli nie zostanie dokonana dokładnie w takich samych okolicznościach, jak zbrodnia, która ma być pomszczona. Zobacz, jezydzi czekali przez wieki na to, aby w rodzinie von der Maltenów urodzili się syn i córka… Ale przecież już było kiedyś różnopłciowe rodzeństwo w tej rodzinie. Ciotka Oliviera von der Maltena i jego ojciec Ruppert. Dlaczego jezydzi wtedy ich nie pozabijali, nie zgwałcili i nie zaszyli skorpionów we wnętrznościach? Hartner podejrzewa, że zemsty nie można było dokonać w zamkniętym klasztorze. – Mock zamknął oczy i poczuł do siebie wstręt. – Nie sądzę. Wiesz, dlaczego? Dlatego, że nie żył już ich ojciec. Te bliźnięta urodziły się po śmierci swojego ojca, który zginął pod Sadową. Wiem o tym doskonale. Opowiadał mi o swoim dziadku-bohaterze mój kolega z uniwersyteckiej ławy Olivier von der Malten. Klątwa zatem się nie spełniła… Gdyby zatem zginął von der Malten…

Anwaldt podszedł do stołu, chwycił butelkę wina i przechylił. Mock patrzył, jak wino leje mu się po brodzie i barwi koszulę. Wypił do dna. Schował twarz w rozłożone dłonie i wysyczał:

– Dobrze, zrobię to. Zabiję barona.

Mock dławił się wstrętem do samego siebie.

– Nie możesz tego zrobić. Przecież to twój ojciec.

Oczy Anwaldta zabłysły spośród palców:

– Nie. To pan jest moim ojcem.

WROCŁAW, CZWARTEK 19 LIPCA.
GODZINA CZWARTA NAD RANEM

Czarny adler zatrzymał się przed pałacem von der Maltenów. Wysiadł z niego mężczyzna i chwiejnym krokiem ruszył w stronę bramy. Nocną ciszę rozdarł gwałtowny dzwonek. Adler ruszył z piskiem opon. Kierujący nim mężczyzna spojrzał w lusterko i kontemplował przez chwilę swoje odbicie.

– Jesteś ostatnim skurwysynem – powiedział do zmęczonych oczu. – Pchnąłeś tego chłopaka do zbrodni. On stał się narzędziem w twoich rękach. Narzędziem, za pomocą którego usunąłeś ostatniego świadka twojej masońskiej przeszłości.

Baron Olivier von der Malten stał na progu ogromnego hallu. Wyglądał, jakby w ogóle się nie kładł. Otulał się wiśniowym szlafrokiem i patrzył surowo na chwiejącego się Anwaldta.

– Co pan sobie wyobraża, młody człowieku? Że to jest komisariat, noclegownia pijaków?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Śmierć w Breslau»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Śmierć w Breslau» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Phantoms of Breslau
Marek Krajewski
libcat.ru: книга без обложки
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Liczby Charona
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Głowa Minotaura
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Aleja Samobójców
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Dżuma W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Markus Krajewski - Wirtschaftsvölkerrecht
Markus Krajewski
Отзывы о книге «Śmierć w Breslau»

Обсуждение, отзывы о книге «Śmierć w Breslau» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x