Stanęli. Znajdowali się za załomem jakiegoś muru. Zgasili latarki. Zrobiło się zupełnie ciemno. Woroniecki-Kulik poczuł na twarzy czyjś oddech, który trącił nikotyną i alkoholem. To był czwarty napastnik. A potem poczuł zapach wody kolońskiej. Rozpoznał go. Takich perfum nie używał jego kolega. I wtedy zaczął się bać. Nikt we Lwowie nie odważy się podnieść ręki na zięcia komisarza Edwarda Popielskiego. Chyba że sam Edward Popielski.
Snop światła padł na twarz matematyka. Nie oślepiło go jednak. Dobrze widział, że z ciemności wynurzyła się ręka w eleganckiej rękawiczce. W dwóch palcach trzymała jego laskę.
– Tym skaleczyłeś moją córkę? – usłyszał głos Popiel-skiego. – Taką laskę włożyłeś jej w łono?
Woroniecki-Kulik zaczął się trząść. Dziwiło go to o tyle, że w ogóle nie odczuwał strachu. Jego analityczny umysł pracował bez zarzutu, bez najmniejszych emocji. Ale ciało nie słuchało umysłu. Drżało w panicznym lęku i oblewało się potem. Miał wrażenie, że cały smród podziemnej kloaki wydziela on sam.
– Tę laskę włożyłeś w łono, które wydało na świat twojego syna?
Jakaś inna ręka wynurzyła się z ciemności i wyrwała mu z ust knebel. Usłyszał plusk wody. Wiedział, że będzie żył tak długo, jak długo nie odpowie twierdząco na to pytanie. Odetchnął. Nie odpowie i będzie żył. Jego logiczny umysł był niezawodny.
Nagle poczuł, że ktoś zdziera z niego płaszcz, a potem piżamę. Napięty jedwab pękł. Zrobiło mu się zimno. Potężny nacisk na kark sprawił, że ukląkł, a potem runął na twarz. Wtedy jeszcze wyraźniej poczuł smród kanałów. Ktoś usiadł mu na plecach, a ktoś inny rozsuwał jego gołe nogi.
– Będziesz cierpiał tak jak ona – usłyszał głos Popiel-skiego – tyle że twoje cierpienie będzie większe. Beznadziejne i ostateczne.
Woroniecki-Kulik usłyszał stukot laski. Kątem oka widział światła latarek na swoich łydkach. Mocniej związano mu ręce. I wtedy już wiedział, że przecenił swój matematyczny umysł. Nie przewidział, że Popielski zna odpowiedź na pytanie, które mu dwukrotnie zadał. A potem już nie myślał o niczym. Zamienił się w jeden palący ból.
Kiedy po kwadransie ze związanymi rękami został wrzucony do Pełtwi, a śmierdząca woda wypełniła mu płuca, przyjął to jak wybawienie.
Nazwy wrocławskich ulic, mostów i placów
Antonienstrasse – ul. św. Antoniego
Fischerstrasse – ul. Rybacka
Furstenbrücke – Most Szczytnicki
Junkerstrasse – ul. Ofiar Oświęcimskich
Kaiserbrücke – Most Grunwaldzki
Kaiserstrasse – pl. Grunwaldzki (przedłużenie pl. Grun- waldzkiego do Mostu Szczytnickiego)
Morgenzeile – ul. Różyckiego
Neumarkt – pl. Nowy Targ
Reuschestrasse – ul. Ruska
Wachtplatz – pl. Solidarności
Zwingerplatz – pl. Teatralny
Nazwy lwowskich ulic i placów
ul. 3 Maja – wuł. Siczowych Strilciw
ul. Akademicka – Prospekt Szewczenka, wuł. Wirmenśka, wuł. Hruszewśkoho
ul. Bóżnicza – wuł. Sianśka
ul. Chmielowskiego – wuł. L. Hlibowa
ul. Czarnieckiego – wuł. W. Wynnyczenka
ul. Dominikańska – wuł. Stawropihijśka
ul. Fredry – wuł. O. Fredra
ul. Gęsia – wuł. Staromiśka
ul. Gródecka – wuł. Horodoćka
ul. Halicka – wuł. Hałyćka, wuł. Kniazia Romana
ul. Hetmańska – Prospekt Swobody (część)
ul. Issakowicza – wuł. I. Horbaczewśkoho
ul. Jabłonowskich – wuł. Sz. Rustaweli
ul. Janowska – wuł. T. Szewczenka
ul. Kazimierzowska – wuł. Horodoćka (część)
ul. Kleparowska – wuł. Kłepariwśka
ul. Kopernika – wuł. Kopernyka
ul. Kościuszki – wuł. Kostiuszka
ul. Kraszewskiego – wuł. S. Kruszelnyćkoji
ul. Legionów – Prospekt Swobody (część)
ul. Łozińskiego – wuł. O. Hercena
ul. Mickiewicza – wuł. Lystopadowoho Czynu
ul. Mikołajska – wuł. O. Fredra, wuł. Pylnykarśka
ul. Mochnackiego – wuł. M. Drahomanowa
ul. Ossolińskich – wuł. W. Stefanyka
ul. Piekarska – wuł. Pekarśka, wuł. Teatralna
ul. Piłsudskiego – wuł. I. Franka (część)
ul. Potockiego – wuł. Henerała Czuprynki
ul. Rzeźni – wuł. Rizni (obecnie nie istnieje)
ul. Sapiehy – wuł. S. Bandery
ul. Słowackiego – wuł. Słowaćkoho, wuł. Uniwersytetśka
ul. Smerekowa – wuł. Smerekowa
ul. Sokoła – wuł. P. Kowżuna
ul. Starozakonna – wuł. M. Udatnoho
ul. Sykstuska – wuł. P. Doroszenka
ul. Zakątna – wuł. Zakutna (obecnie nie istnieje)
ul. Zielona – wuł. Zełena
ul. Zimorowicza – wuł. D. Dudajewa
ul. Zygmuntowska – wuł. M. Hohola
ul. Żółkiewska – wuł. B. Chmelnyćkoho
pl. Bilczewskiego – Pł. M. Kropywnyćkoho
pl. Dąbrowskiego – Pł. Jewhena Małaniuka
pl. Halicki – Hałyćka Płoszcza
pl. Mariacki – Pł. A. Mickewycza
pl. Strzelecki – Pł. D. Hałyćkoho
Słowniczek dialektu lwowskiego
aligancki – elegancki
baciar – spryciarz, ulicznik, łobuz
bajgieł – słodki wypiek
bajtlować – mówić
bałakać – mówić
bidosia – biedna kobieta
binia – młoda dziewczyna, prostytutka
borg – kredyt
chatrak – agent policyjny
chawira – mieszkanie, dom
dać do wiwatu – upić się
drypcia – starsza kobieta
dziunia – młoda dziewczyna, prostytutka
fason trzymać – zachowywać się jak należy
fest – mocno
funiasty – ważny, nadęty
gościunio – mężczyzna
hara – wódka
kapować – rozumieć
kirus – pijany
kużden – każdy
makagigi – ciastka, słodycze
paniaga – pan
paniuńcia – pani
pod chajrem – pod słowem honoru
prysiudy – przysiady w wielu ukraińskich i rosyjskich
tańcach ludowych
pulicaj – policjant
pyszczydlo – twarz
recht – prawda
rychtyg – z pewnością, akurat
smytracz – złodziej
spuchlak – grubas
strugać funia – udawać ważniaka
sumyr – chleb
szapoklak – kapelusz
szpuntować – wcisnąć korek (euf. uprawiać seks)
tarabanić – gramolić się
wysztafirować – ubrać się elegancko
trzymać sztamę – bratać się
zatylipany – podejrzany, zły
zichyr – na pewno
Niech moje najserdeczniejsze podziękowania przyjmą: doktor Jerzy Kawecki, wybitny medyk sądowy, dzięki któremu zdobyłem tak istotne w powieści kryminalnej wiadomości patomorfologiczne; Robert Makłowicz, miłośnik i znawca przeszłości, który mi służył nieocenioną konsultacją w zakresie obyczajów – zwłaszcza kulinarnych – dawnej Galicji; Marcin Wroński, autor powieści retrokryminalnych i znawca historii polskiej policji, który był mi przewodnikiem w labiryncie nieustannych reorganizacji międzywojennej Policji Państwowej; Leszek Duszyński, Zbigniew Kowerczyk i Przemysław Szczurek, miłośnicy filologicznego szczegółu, którzy bezlitośnie i precyzyjnie tropili wszelkie moje błędy w tekście tej książki, zanim znalazła się ona na biurku wydawcy. Nie mógłbym osadzić akcji mojej powieści we Lwowie, gdybym na własne oczy nie ujrzał tego pięknego miasta i nie poznał jego tajemnic, zaułków, parków, pomników i imponujących budowli. Moje intensywne dwutygodniowe badania terenowe nie byłyby możliwe, gdyby nie uprzejmość i szczodrobliwość mera Lwowa, pana Andrija Sadowego, za co składam Mu w tym miejscu szczególne wyrazy wdzięczności. Nie byłyby one efektywne, gdyby nie życzliwi lwowianie, zafascynowani historią swojego miasta: Irina Kotłobułatowa, Ilko Łemko, Petro Radkowec, Serhij Tereszczenko oraz Jurij Wynnyczuk, którym jestem ogromnie wdzięczny za wszelaką pomoc. Dziękuję również Barbarze Wroń-skiej za trafne uwagi psychologiczne. Za wszystkie ewentualne błędy winę ponoszę tylko ja.
Читать дальше