Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Móri I Ludzie Lodu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Móri I Ludzie Lodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarnoksiężnik Móri był nieśmiertelny i dlatego leżał uśpiony w nie oznakowanym grobie, podczas gdy cała rodzina z wyjątkiem Dolga przekroczyła tajemnicze Wrota. Teraz Marco oraz Nataniel z Ludzi Lodu pomagają mu odnaleźć zaginionego syna. Poszukiwania Dolga wymagają pełnej niebezpieczeństw podróży na Islandię i do krainy elfów.

Móri I Ludzie Lodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Móri I Ludzie Lodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Byłoby niegrzecznie w to wątpić.

– A gdzie przenocujemy? – zapytała Ellen z lękiem. – Dzień wkrótce się skończy i…

– Na Herdhubreidharlindhir znajduje się schronisko turystyczne – odpowiedział Addi. – Mamy stąd do schroniska tak samo daleko jak do Egilsstadhir, chociaż podróż może nam zająć więcej czasu, bowiem droga jest dużo trudniejsza.

– Dotrzemy na miejsce, zanim się ściemni? – upewniła się Indra.

– Zanim się ściemni? Przecież teraz tutaj na północy mamy polarne lato.

Miranda jęknęła z przejęcia. Nigdy jeszcze nie widziała polarnego lata, które Skandynawowie nazywają midnattssol, czyli słońce o północy. Wielu z jej współtowarzyszy również nigdy tego nie przeżyło.

Wkrótce znaleźli się na wyboistych, wąskich drogach. Marco wyskakiwał z samochodu w mniej więcej równych odstępach, by zbadać, czy są na właściwym tropie. Od czasu do czasu tracili ślad Dolga, lecz Addi mówił, że to z pewnością nie ma znaczenia, bowiem droga od tamtych czasów zdążyła się przesunąć. Wystarczy tylko, że odnajdą ślady w najważniejszych punktach, na krzyżówkach, przy przeprawie przez rzekę i tym podobne, to na pewno dotrą do celu.

I tak też było. Po przekroczeniu jakiejś rzeki, niepokojąco głębokiej, dotarli do niedużej oazy z wodospadem i Marco stwierdził, że tutaj Dolg się posilał. Wszyscy mu oczywiście wierzyli.

– Ale co on robił tak daleko w głębi kraju? – zastanawiał się Gabriel.

Móri wzruszył ramionami.

– No właśnie, żebym to ja wiedział! Czego tutaj można szukać, Addi?

– Zakładam, że nie interesowały go piękne widoki.

– Dolga? Zdecydowanie nie.

Addi spoglądał na człowieka, który twierdził, że żył w XVIII wieku i został ponownie przywrócony do życia przez innego niezwykłego człowieka, Marca. Addi świadomie przestał na jakiś czas posługiwać się rozsądkiem i starał się zrozumieć losy tych dziwnych ludzi. To może być grupa uciekinierów z zakładu zamkniętego, a jeśli nie, to trzeba przyjąć ich opowieści za dobrą monetę.

Wybrał drugie rozwiązanie. Dzięki temu sprawy wydawały się nieco mniej skomplikowane.

– Nie umiem powiedzieć, bowiem ktoś, kto nie zamierza oglądać wspaniałych okolic z wygasłymi wulkanami ani ziemi pokrytej lawą, niczego tu nie znajdzie.

Móri rzekł z wolna:

– Mam pewien pomysł, czego on mógł tutaj szukać.

– Ja również – potwierdził Marco. – Szukał Wrót, prawda?

– Dokładnie o tym myślałem. Że mógł tutaj szukać Wrót. W porządku, w takim razie pozostaje nam tylko posuwać się naprzód jego śladami, jak długo zdołamy. Jestem szczerze wdzięczny wam wszystkim za to, coście dla mnie zrobili…

– Nigdy nie bawiliśmy się tak wspaniale i nie przeżywaliśmy takich napięć – rzekła Miranda, a inni się z nią zgodzili.

– Nawet Indra trochę się rozruszała – uśmiechnął się Gabriel niepewnie.

Na pierwszy rzut oka pola lawy zdawały się być bezkresne. Czy rzeczywiście Dolg tędy przechodził? zastanawiał się Móri wstrząśnięty. Przechodził? Całkiem sam…

Jeśli któreś z nich sądziło, ze droga nie może już być gorsza, to wkrótce musiało zmienić pogląd. Znaleźli się w niewiarygodnie wyboistym terenie pokrytym lawą, który przypominał nowoczesne trasy narciarskie, składające się wyłącznie z drobnych muld, przez które na zmianę się przejeżdża lub je przeskakuje, z tą tylko różnicą, że wzniesienia lawy były wyższe, a droga bardzo gęsto nimi pokryta. Na szczęście superjeep Addiego jakoś sobie radził.

– Czyste szaleństwo – wykrztusiła Indra, podskakując aż do sufitu. – Tutaj można by pić oddzielnie whisky i oddzielnie wodę sodową… Oj, ratunku… I człowiek stałby się sam dla siebie znakomitym shakerem.

– Boże dopomóż! – krzyczała raz po raz udręczona Miranda.

W którymś momencie Marco pomagał Mirandzie wstać z podłogi i sam o mało nie spadł z siedzenia.

Tutaj nigdy nie odnajdziemy śladów Dolga, myślał Móri zmartwiony. Owszem, teraz jakaś droga istnieje, jeśli tak można nazwać ten szlak, tę wijącą się w górę i w dół ścieżynę, ale jak to wyglądało w tamtych czasach? Dolg był prawdopodobnie pierwszym człowiekiem, który tędy przechodził. A może strumienie lawy, pokrywające teraz ziemię, pojawiły się później i ślady Dolga zostały raz na zawsze zniszczone? Znajdują się głęboko pod powierzchnią. Jak tamte zalane lawą zagrody w Thjorsárdalur. „Pod nami są domy” – powiedział on sam do matki i czarnoksiężnika Gissura. Dolg przeżył dokładnie to samo wiele lat później. Ale tutaj… Tutaj nie ma żadnych domów i pewnie nigdy nie było w takim wymarłym świecie. Nigdy nie odnajdziemy śladów.

Wyboisty koszmar nareszcie się skończył, a wkrótce potem dojechali do Herdhubreidharlindhir, nieskończenie pięknej oazy u podnóża najwspanialszego wulkanu Islandii, Herdhubreidh. „Barczysty”, tak można przetłumaczyć tę nazwę. Dochodziła północ, ale światło panowało jak za dnia.

Chociaż właściwie niedokładnie takie samo. To inny rodzaj światła. Słońce świeciło, lecz atmosfera była odmieniona.

Wokół stacji turystycznej wzniesiono kilkanaście namiotów. Z jednego dochodziła rozmowa prowadzona po francusku, a nieco dalej ktoś opowiadał coś po niemiecku. Czuli, że spotkanie zwykłych turystów wydaje się trochę nierzeczywiste.

Nie dla wszystkich starczyło miejsca w hotelu turystycznym, wobec tego Addi, Móri i Marco spali w samochodzie. Miranda też chciała zostać z nimi, ale jej nie pozwolono.

Byli tak zmęczeni, że natychmiast udali się na spoczynek.

Miranda słyszała, że przyjechali nowi goście, dla których jednak zabrakło miejsca pod dachem. Wywiązała się krótka rozmowa z kierowniczką w jakimś obcym języku. Czy zresztą na pewno obcym? Jak to określić? Język norweski dla Islandczyków jest językiem obcym i vice versa. No więc w innym języku. Zamknąwszy starannie okna i drzwi, Miranda zasnęła.

Następnego ranka Addi był wściekły.

Ponieważ w superjeepie podróżowało wielu pasażerów, ciągnęli ze sobą przyczepę na bagaże. W ciągu nocy ktoś wyłamał zamek w przyczepie, która ze względu na brak miejsca stała z boku, nie przy samochodzie. Na szczęście wieczorem zabrali swoje walizki i torby, nie było czego kraść. Pozostawione rzeczy stały nietknięte.

Naprawa szkód musiała zabrać Addiemu sporo czasu. Zamek został zniszczony w ten sposób, że nie można było ulokować na właściwym miejscu pokrywy przyczepy. Addi poszedł po narzędzia, choć sam wątpił, czy się na coś przydadzą.

Kiedy wrócił, pokrywa leżała na swoim miejscu. Jakby nigdy nie tknął jej żaden wandal.

– W jaki sposób…? – zaczął sam do siebie. I nagle przypomniał sobie, że przed chwilą widział Marca skradającego się za samochodem.

Kierowca drapał się po karku, spoglądał na grupę pasażerów czekających koło domu, lecz nie powiedział ani słowa.

Milczał do czasu, kiedy wszyscy usiedli w samochodzie. Wtedy szepnął cicho Marcowi kilka słów podziękowania. Tamten uśmiechnął się leciutko. „To drobiazg” – powiedział.

Addi poczuł zimny dreszcz na plecach.

Znowu więc byli w drodze. Marco zdążył już wysiąść i sprawdzał, czy posuwają się tym samym szlakiem co Dolg. Zamierzali jechać dalej w głąb islandzkich pustkowi.

Teraz turyści zniknęli definitywnie. Ogromne góry wulkaniczne wystawały z pokrytej lawą ziemi, z białymi czapami wiecznego śniegu na szczytach. Przed sobą mieli Vatnajökull, widzieli go z bardzo daleka, Widzieli także Kverkfjöll, marzenie i lęk wszystkich grotołazów. Addi wyjaśnił, że pod Vatnajökull znajduje się wielkie jezioro. Wokół niego zaś trwa nieustanna aktywność natury, jezioro otoczone jest gorącymi źródłami. W Kverkfjöll znajduje się mnóstwo lodowych tuneli, które się wciąż zmieniają. Jedne zapadają się, na ich miejsce powstają nowe. Bardzo łatwo zgubić drogę w owych korytarzach, dlatego najlepiej posuwać się wzdłuż niewielkich rzek, które tam toczą wody ze stopionego lodu i dzięki którym można znaleźć wyjście. Wiele z tych rzek znajduje się bardzo głęboko, trzeba więc uważać, by zawsze mieć pod dostatkiem tlenu. Żeby to kontrolować, należy nieść zapaloną stearynową świecę. Kiedy płomień zacznie chybotać, jakby zamierzał zgasnąć, nie wolno posuwać się naprzód, a zwłaszcza schodzić w dół.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu»

Обсуждение, отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x