Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Móri I Ludzie Lodu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Móri I Ludzie Lodu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Móri I Ludzie Lodu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czarnoksiężnik Móri był nieśmiertelny i dlatego leżał uśpiony w nie oznakowanym grobie, podczas gdy cała rodzina z wyjątkiem Dolga przekroczyła tajemnicze Wrota. Teraz Marco oraz Nataniel z Ludzi Lodu pomagają mu odnaleźć zaginionego syna. Poszukiwania Dolga wymagają pełnej niebezpieczeństw podróży na Islandię i do krainy elfów.

Móri I Ludzie Lodu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Móri I Ludzie Lodu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Owszem, bo nie chcemy mieć w samochodzie kolejnej Bodil – zażartował Nataniel.

Długo jeszcze przekomarzali się w świetnych humorach. Jechali teraz przez całkiem odmienny świat, zielony, urodzajny, z chłopskimi zagrodami na zboczach, rozrzuconymi daleko jedna od drugiej.

– Jak to strasznie było w dawnych czasach, kiedy ludzie musieli wszędzie chodzić piechotą – myślał głośno Gabriel. – Potrzebowali chyba całego dnia, by odwiedzić sąsiadów.

Żałowali, że nie mogą zatrzymać się na jakiś czas i obejrzeć okolic jeziora Mývatn. Tak bardzo chcieliby poznać je dokładniej! Teraz jednak najważniejszy był Dolg.

Kiedy Addi wskazał w kierunku na Dimmuborgir, kryjącego się za wzniesieniami z lawy, wszyscy pochodzący z Ludzi Lodu spojrzeli ukradkiem na Marca. Jego piękna twarz była niczym wyciosana w kamieniu. Zdawali sobie sprawę, o czym on teraz myśli.

To tutaj jego ojciec wyszedł na powierzchnię Ziemi w roku 1860. Tutaj została przyniesiona jego matka owej nocy, kiedy urodzili się on i jego brat Ulvar. Matka znajdowała się w agonii, więc czarne anioły przybyły, by ją zabrać, natomiast nowo narodzone bliźnięta zostawiły w głębi lasu pod opieką jedenastoletniego Henninga.

W milczeniu mijali okolice Dimmuborgir.

Kiedy jechali przez dramatyczne Námaskardh, pokryte żółtymi wydmami siarkowego pyłu, pełne dymiących, bulgoczących i syczących gorących źródeł z jednej strony i białych obłoków Krafli w oddali po drugiej stronie, Miranda westchnęła uszczęśliwiona.

– Tutaj czuję się jak w domu – rzekła cicho.

Móri przyjął to z uśmiechem.

– To samo mówiły moje dzieci.

– Więc czujesz się tutaj jak w domu? – zachichotała Indra. – A ja właśnie myślałam, że ta okolica powinna się nazywać „kuchnia szatana!” Czy nie możemy okrążyć jej z daleka?

– Nic podobnego! – zaprotestował Nataniel. – Ja chcę to wszystko obejrzeć z bliska. Moglibyśmy się zatrzymać na kilka minut, Móri?

– Oczywiście! Do Námaskardh sam chcę pójść.

Addi skręcił na drogę wiodącą do źródeł. Było tam wielu turystów. Na parkingu stały szeregi autobusów i jeepów oraz zwyczajnych samochodów osobowych.

Mozolnie, na sztywnych nogach wysiadali z superjeepa. Nad całą okolicą czuć było ciężki zapach siarki, a w dole nad równiną pomiędzy parkingiem i Námafjall unosiły się podobne do duchów obłoki pary.

Podjechał jeszcze jakiś jeep.

– Oto masz swoich islandzkich wielbicieli, Indro – mruknęła Ellen.

– O, do diabła! Nie wiem jednak, czy tak bym ich nazwała, to znaczy islandzkimi wielbicielami. Mówili po angielsku… Ale czy z islandzkim akcentem? Nie umiałabym powiedzieć. Nie wiem po prostu, jak Islandczycy mówią po angielsku.

Addi wyrecytował kilka angielskich zdań.

Indra słuchała niepewnie.

– Trudno rozstrzygnąć, ale chyba nie. Myślę, że to turyści.

– Czy mam pójść i zapytać? – zastanawiał się Addi.

– Nie, dziękuję! Im mniej kontaktów, tym lepiej. Mogą to potraktować jako zachętę.

Dwaj nowo przybyli jeszcze ich nie dostrzegli, więc grupa udała się w odwrotnym kierunku. Przez jakiś czas chodzili wokół gorących źródeł i wykrzykiwali: „Oj!” i „Och!” Chcieli obejrzeć wszystkie zagłębienia, w których bulgotała siarka, wszystkie śmierdzące otwory.

Obeszli już prawie całą okolicę. Obejrzeli też źródło gazu. Wydobywał się z niego z sykiem przesycony siarką obłok pary, a równocześnie gorąca woda wylewała się na zastygły wapń, może zresztą siarkę, czy też jakiś inny minerał.

Większość grupy zniknęła po drugiej stronie gęstych oparów. Indra widziała Nataniela i Ellen niczym postaci duchów w nieustannie wirującej mgle nad równiną, gdzie z gorących źródeł wyskakiwały niebieskozielone kule i rozpryskiwały się niczym bańki mydlane.

Miranda nadbiegła od tyłu.

– Chodź, przejdziemy przez tę parę – rzekła radośnie, pokazując na pieniącą się przed nimi kaskadę.

– Będziemy potem przez długi czas potwornie śmierdzieć – ostrzegła Indra, ale chętnie ruszyła za siostrą.

Miranda zniknęła w trujących obłokach siarki. Ziemia była bardziej śliska, niż Indra się spodziewała. Stopy rozjeżdżały się na lepkim podłożu.

Huk panował straszny. Mimo to Indrze wydawało się, że usłyszała krzyk Mirandy.

O Boże, ona się przewróciła, przemknęło jej przez głowę. W następnym momencie kierunek wiatru lekko się zmienił, para odsunęła się na bok, na chwilkę zaledwie ale widok stał się wyraźniejszy.

Miranda nie upadła. Trzymali ją mocno jacyś dwaj mężczyźni „Zła dziewczyno” – wołał jeden po angielsku. „To nieważne.,.” – bełkotał drugi – „Chodź z nami do…”

Głośny krzyk Indry zaskoczył ich, jednocześnie z drugiej strony nadbiegał Móri.

– Puśćcie dziewczynę – rozkazał spokojnie po islandzku.

Wyglądało na to, że go nie rozumieją. Skoro nie posłuchali go natychmiast, Móri uczynił znak ręką ku ziemi, wymawiając jakieś słowa, które brzmiały bardzo staroświecko.

Stopy mężczyzn zaczęły się ślizgać po przypominającym mokre mydło podłożu. Bezradnie padli na ziemię, tak że rozległo się głośne plaśnięcie tłustego błota. I tak już zostali. Wymachiwali rękami i nogami, klęli głośno i coraz bardziej pogrążali się w nieprzeniknionych oparach siarki.

Indra i Miranda podbiegły do Móriego, szukając przy nim schronienia. Tymczasem pojawili się inni współtowarzysze podróży. Móri rzekł:

– Pośpieszmy się, ruszajmy z tego miejsca, zanim tamci będą mogli się zorientować, w którą stronę pojechaliśmy!

Bez słowa pobiegli na parking. Na szczęście Nataniel i Ellen już tam byli, Addi czekał w samochodzie.

– Czy oni nie mogą nas teraz zobaczyć? – zapytała Miranda.

– Jeszcze nie – wyjaśnił Móri spokojnie. – Będą tam leżeć, dopóki nie uznam, że jesteśmy bezpieczni. A przez gęste kłęby pary niczego nie odróżnią. Jedyne niebezpieczeństwo to to, że ktoś nadejdzie i pomoże im wstać.

Marco posłał Móriemu pełne podziwu spojrzenie.

– Jak widzę, nie zapomniałeś jeszcze swoich sztuczek.

– Czuję się dużo bezpieczniej, gdy wiem, że mogę się nimi posługiwać – potwierdził Móri, wciąż tak samo spokojny.

11

Jechali dalej drogą państwową na wschód. Po obu stronach rozciągały się wielkie, szarozielone równiny, horyzont zamykały wulkany.

Kiedy Námaskardh zniknęła im z oczu, Móri odwołał zaklęcia. Swoich współtowarzyszy poinformował, że tamci dwaj mężczyźni są już wolni.

Nikt na to nie zareagował. Ludzie Lodu znali przecież takie sprawy z dawnych czasów. Co myślał Addi, nie wiadomo. Addi był samą dyskrecją.

Poza odwiedzanymi przez turystów okolicami ruch na drodze był niewielki, od czasu do czasu jednak spotykało się jakiegoś jeepa z napędem na cztery koła. Niekiedy też i autobus. Tutaj prywatne małe samochody mogły poruszać się bezpiecznie pomiędzy drugim co do wielkości miastem Islandii Akureyri oraz Egilsstadhir, z dala od gęściej zaludnionych obszarów w północno-wschodniej części kraju. Droga była dobra. W grę wchodziły jednak wielkie odległości, więc samochodów widziało się niewiele.

Wymarły krajobraz, ale urzekająco piękny, tak że siedzieli ze ściśniętymi smutkiem gardłami i milczący. Wszystko wokół zdawało się być nietknięte. Wulkany wygasły dawno temu i zamarły. Rzeki znalazły sobie głębokie koryta. Pokój panował nad tą północną krainą.

– Zastanawiam się, co on miał na myśli – przerwała milczenie Miranda. – „Zła dziewczyno?” „To nieważne”, odparł drugi. „Jedź z nami do…”?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Móri I Ludzie Lodu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu»

Обсуждение, отзывы о книге «Móri I Ludzie Lodu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x