Szmer tlumionego smiechu przeszedl przez sale.
– Nie ma takiego wyniku, jak jeden i pol – stwierdzil Doktor Wettig.
– Wiem – powiedziala Abby. – Ale ta pacjentka nie pasuje do…
– Prosze kontynuowac przedstawianie przypadku – przerwal jej doktor Wettig.
Abby zamilkla na chwile i rozejrzala sie po twarzach. Czyzby juz zdolala wszystko zepsuc? Nie byla pewna. Wziela gleboki oddech i kontynuowala:
– Oznaki zycia byly nastepujace: cisnienie dziewiecdziesiat na szescdziesiat, puls – sto. Byla juz intubowana. Nie mogla oddychac samodzielnie. Zostala poddana sztucznej wentylacji z szybkoscia dwudziestu pieciu oddechow na minute.
– Dlaczego akurat dwadziescia piec?
– Zeby utrzymac ja na poziomie hiperwentylacji.
– Dlaczego?
– Aby obnizyc poziom dwutlenku wegla we krwi. To zminimalizowaloby obrzek mozgu.
– Prosze dalej.
– Jak juz wspomnialam, podczas ogledzin glowy stwierdzono wgniecenia i pekniecia lewej kosci ciemieniowej i skroniowej. Grozne opuchlizny i rany twarzy utrudnialy dokladna ocene zlaman kosci twarzy. Zrenice ustawione centralnie nie wykazuja reakcji na bodzce. Nos i gardlo…
– Odruch zwrotu oczu i glowy w kierunku bodzca?
– Nie sprawdzalam.
– Nie?
– Nie. Nie chcialam pozwolic na ewentualne ruchy szyi, na wypadek, gdyby pacjentka miala przemieszczone kregi.
Zauwazyla, ze lekko skinal glowa, jej odpowiedz zostala przyjeta.
Opisala objawy fizykalne. Normalny odglos oddechu, prawidlowa praca serca, nieznaczne obrazenia brzucha. Doktor Wettig nie przerywal jej. Kiedy skonczyla przedstawianie wynikow badan neurologicznych, poczula wieksza pewnosc siebie. Byla niemal dumna z siebie. Wlasciwie dlaczego nie? W koncu przeciez wiedziala, co robila.
– Jakie byly pani przewidywania? – zapytal Doktor Wettig – jeszcze zanim pani zobaczyla wyniki przeswietlen?
– Z pozycji zrenic oraz braku reakcji na bodzce – zaczela Abby – sadzilam, ze w gre moze wchodzic ucisk na srodmozgowie. Prawdopodobnie spowodowany powstaniem ostrego podtwardowkowego lub nadtwardowkowego krwiaka. – Przerwala, a po chwili dodala spokojnym i pewnym tonem: – Scyntygram potwierdzil moje przypuszczenia. Duzy lewostronny krwiak podtwardowkowy z dosc znacznym przemieszczeniem. Zawiadomilam neurochirurgie. Natychmiast przeprowadzono zabieg usuniecia skrzepu.
– Tak wiec twierdzi pani, ze pani poczatkowe rozpoznanie okazalo sie w zupelnosci sluszne, doktor DiMatteo?
Abby skinela glowa.
– To moze teraz sprawdzimy, jak wyglada sytuacja dzis – powiedzial doktor Wettig, podchodzac do brzegu lozka. Lekarska latarka zaswiecil w oczy pacjentki. – Brak reakcji zrenic – stwierdzil. Mocno nacisnal palcem na mostek. Kobieta pozostala nieruchoma. – Brak reakcji na bol miesni prostujacych czy jakichkolwiek innych.
Wszyscy pozostali lekarze podeszli do przodu, tylko Abby nie ruszyla sie z miejsca. Nie spuszczala wzroku z zabandazowanej glowy pacjentki. Wettig kontynuowal badanie, uderzal gumowym mloteczkiem w sciegna, zginal kolana i lokcie. Abby czula, jak koncentracja opuszcza ja pod wplywem zmeczenia. Nie przestawala gapic sie na niedawno ogolona glowe kobiety. Pamietala jej geste brazowe wlosy posklejane skrzepami krwi, wymieszane z potluczonym szklem. Rowniez w ubraniu pelno bylo odlamkow szkla. Wtedy, na ostrym dyzurze Abby pomagala rozcinac bluzke kobiety. Byla bialo-niebieska, jedwabna, z metka „Donny Karan”. Ten ostatni detal szczegolnie mocno wryl sie w pamiec Abby. Nie krew, zlamania czy poszarpana twarz, tylko wlasnie tamta metka. „Donna Karan”. Sama kiedys kupowala sobie rzeczy od „Donny Karan”. Przyszlo jej na mysl, ze kiedys, gdzies ta kobieta stala w sklepie, przegladajac bluzki, sluchajac skrzypienia przesuwanych wieszakow…
Doktor Wettig wyprostowal sie i spojrzal na pielegniarke z oddzialu intensywnej terapii.
– Kiedy usuniety zostal skrzep?
– Zabieg zakonczono okolo czwartej rano.
– Szesc godzin temu?
– Tak, minelo juz szesc godzin. Wettig odwrocil sie w strone Abby.
– Dlaczego wiec nic sie nie zmienilo?
Abby ocknela sie z zamyslenia i zorientowala sie, ze wszyscy na nia patrza. Spojrzala na pacjentke. Piers jej unosila sie i opadala z kazda swiszczaca porcja powietrza z miecha respiratora.
– Moze… przyczyna jest opuchlizna pooperacyjna – powiedziala i popatrzyla na monitor. – Cisnienie wewnatrzczaszkowe jest troche podwyzszone. Poziom dwadziescia milimetrow.
– Czy wedlug pani to wystarczy, aby spowodowac zmiany zreniczne?
– Nie, ale…
– Czy badala ja pani bezposrednio po operacji?
.- Nie. Zostala przeniesiona na oddzial neurochirurgii. Rozmawialam z lekarzem stamtad po zabiegu i on poinformowal mnie…
– Nie pytam lekarza z neurochirurgii. Pytam pania, doktor DiMatteo. To pani diagnozowala podtwardowkowy skrzep. Zostal on usuniety. Dlaczego wiec zrenice pacjentki sa nieruchome i nie reaguja na bodzce w szesc godzin po operacji?
Abby zawahala sie. Wettig przygladal sie jej, podobnie jak wszyscy pozostali. Upokarzajaca cisze rozpraszalo tylko ciche brzeczenie respiratora. Doktor Wettig spojrzal ponaglajaco na pozostalych lekarzy.
– Czy ktos moze pomoc doktor DiMatteo odpowiedziec na to pytanie? Abby wyprostowala sie.
– Sama moge na nie odpowiedziec – powiedziala.
– Tak? – Doktor Wettig zwrocil sie ponownie do niej.
– Objawy zreniczne, odruchy sciegniste – to sygnaly ze srodmozgowia. Zeszlej nocy zalozylam, ze byly one wywolane podtwardowkowym skrzepem, naciskajacym na srodmozgowie. Skoro jednak stan pacjentki nie ulegl poprawie, sadze… sadze, ze sie mylilam.
– Sadzi pani?
Abby z lekkim swistem wypuscila powietrze.
– Mylilam sie.
– Jaka jest pani diagnoza teraz?
– Krwotok w srodmozgowiu, ktory mogl byc wywolany silami scierajacymi lub uszkodzeniem pozostalym po krwiaku podtwardowkowym. Zmian tych scyntygram moze jeszcze nie wykazac.
Doktor Wettig patrzyl na nia przez chwile z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Potem odwrocil sie do pozostalych lekarzy.
– Krwotok w srodmozgowiu to rozsadne przypuszczenie. W polaczeniu z wartoscia „trzy” wedlug skali Glasgow – spojrzal na Abby – i pol – poprawil sie – rokowania sa praktycznie zadne. Pacjentka nie jest w stanie oddychac samodzielnie, nie wykazuje spontanicznych reakcji na bodzce i, jak sie wydaje, nie ma zadnych odruchow pnia mozgu. W tej chwili nie mam zadnych innych sugestii procz tej, aby kontynuowac podtrzymywanie funkcji zyciowych. Nalezy zastanowic sie nad kwestia pobrania organow do transplantacji. – Skinal krotko w strone Abby i skierowal sie do nastepnego pacjenta. Jeden z lekarzy uscisnal ramie Abby.
– Hej, DiMatteo – szepnal – poszlo ci niezle. Zmeczona Abby skinela tylko glowa.
Stazystka Oddzialu Chirurgii, Doktor Vivian Chao, byla postacia niemal legendarna wsrod innych stazystow Szpitala Bayside. Mowiono, ze dwa dni po tym, kiedy zostala przyjeta na staz, jej kolega dostal rozstroju nerwowego i trzeba go bylo odtransportowac na oddzial psychiatryczny. Vivian musiala przejac jego obowiazki. Przez pelnych dwadziescia dziewiec dni byla jedyna stazystka na ortopedii, bez przerwy na dyzurze. Przeniosla swoje rzeczy do dyzurki i na glodowej diecie, skladajacej sie jedynie z posilkow ze szpitalnej stolowki, stracila trzy kilogramy. Przez dwadziescia dziewiec dni nie wyszla poza drzwi frontowe szpitala. Trzydziestego dnia skonczyla sie jej tura i Vivian poszla na parking tylko po to, zeby stwierdzic, ze jej samochod odholowano tydzien wczesniej. Stroz parkingu uznal po prostu, ze woz zostal porzucony.
Cztery dni po rozpoczeciu stazu przez kolejna grupe lekarz, z ktorym Vivian pracowala na zmiane, tym razem na chirurgii naczyniowej, zostal potracony przez autobus komunikacji miejskiej i trafil do szpitala ze zlamaniem miednicy. I znowu ktos musial wziac za niego zastepstwo. Vivian Chao, niewiele myslac, wprowadzila sie z powrotem do dyzurki szpitalnej.
Читать дальше